Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
***
Wspomnienia
Erthea pospiesznie przemierzała alejki cmentarza. Zmierzała ku niewielkiej kapliczce z czerwonej cegły. Okna jej zdobiły witraże z kwiatowymi motywami. Porta były uchylone. Przystanęła przy nich. Owinęła dokładniej głowę białą chusta i cicho zapukała. Odpowiedziało jej grobowe milczenie. Delikatnie pchnęła wrota. Cicho zaskrzypiały. Wślizgnęła się do środka.
Thorald siedział na marmurowej ławie na środku kapliczki. Była pięknie rzeźbiona również w kwiatowe motywy. Wszędzie przeważały róże. Elf obracał powoli w dłoniach właśnie taki kwiat o ślicznych purpurowych płatkach i ciemno zielonych listkach. Głowę miał pochyloną. Przed nim w kryształowo kamiennym sarkofagu spoczywała kobieta.
Erthea powoli podeszła do niego. Z pod płaszcza wyłoniła się dłoń z biała lilią. Spojrzała na towarzysza, po czym westchnąwszy cicho podeszła do zmarłej i położyła kwiat na jej grobie. Delikatnie pogładziła dłonią kryształ tak jak by chciała pogłaskać kobietę po twarzy. Wspomnienia uderzyły w nią jak fala. Erthea pod ich naporem cofnęła się o dwa kroki do tyłu.
Tamten dzień stanął jej przed oczami. Wszystko zdawało się tak boleśnie realne.
- Pani nasi ludzie dotarli do miasta. Czekają już tylko na sygnał. – Młody mężczyzna zameldował jej
- Uderzymy o świcie.
Pospiesznie wyszła z namiotu. Kilku generałów zostało jeszcze w środku. Za Ertheą wyszli jedynie Khara Ancerne, Thorald i Imhollen. Obóz był rozbity przed wzgórzem dzielącym ich od stolicy. Elfka powoli ruszyła pod górę. Wysoka kobieta podbiegła do niej. Mężczyźni stali nadal przed namiotem. Kobiety energicznym krokiem wdrapywały się na wzgórze. Tam dopiero przystanęły w ciszy. W końcu Khara odgarnęła z twarzy niesforną spiralę rudych włosów.
- Wydaje mi się Pani, iż powinnyśmy być na pierwszej lini. Razem z nimi w stolicy i uderzyć od środka. Nie mam zaufania do tych awanturników, których tam posłałaś.
- Thorald ufa Siriann, więc i ja jej ufam.
- A pozostałym jej towarzyszom? Już wielokrotnie buntowali się. Obawiam się, iż Siriann może zostać przez nich zdradzona.
Ertheę zaczęły nachodzić wątpliwości. Jeśli Khara ma rację Siriann zostanie sama. Nie poradzi sobie. Kharo zbierz około dziesięciu ludzi i bądź na skraju lasu za pól godziny ruszamy do miasta. Khara ruszyła biegiem ze wzgórza. Elfka zaś skinęła głową na mężczyzn, którzy od razu ruszyli do niej. Kiedy już stali wszyscy razem i spoglądali na uśpione miasto Erthea oznajmiła im.
- Imhollenie poprowadzisz o świcie armie pod bramy Naivelin. Ja wraz z Kharą i Thoraldem idziemy już do stolicy, wspomóc naszych ludzi.
Obaj przez chwilę próbowali protestować jednak elfka stanowczo zakończyła dyskusję.
- Panowie to rozkaz!
Było jeszcze około 3 godzin do świtu, kiedy dotarli do wylotu kanału.
- Co za potworny zapach. – Skrzywiła się Khara. – Po co mi to było.
Erthea spojrzała na nich. Westchnęła i weszła jako pierwsza. Pozostali z ociąganiem ruszyli za nią. Po kostki brodząc w czymś z goła nieprzyjemnego pochodzenia. Elfka wolała nie myśleć, co to może być. Miała wrażenie, iż odpowiedź nie przypadła by jej do gustu. Właściwie pomyślała sobie, iż to dość nietypowe, że kanały są pod elfią stolicą. Ale i nad tym postanowiła się nie zastanawiać. Khara zrównała z nią krok.
- Pozwól Pani, że trochę rozjaśnię nam drogę.
Wysunęła do przodu swój kostur wykonany z czarnego drewna. Na końcu zwieńczała go dość duża kula z dziwnego kamienia. Ciemno zielona zupełnie jak oczy magini. Kulę osadzono w czymś, co przypominało bardzo wychudzona dłoń. Kobieta powoli zaczęła inkantować zaklęcie. Wolna dłonią wykonała jakiś gest i dookoła kuli rozpaliło się tysiące małych świetlików. Z mroku wyłonił się widok kanału. Ci, którzy odruchowo spojrzeli pod nogi przekonali się, iż tak jak podejrzewali nie jest to tylko woda. Erthea naprawdę nie miała ochoty spoglądać w dół. Odczucia towarzyszące tej podróży były już na tyle nieprzyjemne, iż wolała dla własnego dobra nie wiedzieć nic więcej. Spojrzała na czarodziejkę.
- Prowadź.
Ponownie ruszyli do przodu. Szli tak dłuższą chwilę, kiedy Erthea doznała bardzo nieprzyjemnego uczucia. Coś właśnie owijało się dookoła jej nogi. Pisnęła. W tej samej chwili to coś mocno szarpnęło ją. Kobieta upadła w wodę i zaczęła sunąć gdzieś w bok. Rozpaczliwie machając rękoma.
- Pani!!! – Krzyk Thoralda rozległ się w kanałach.
Po czym wszyscy ruszyli za powoli znikającą im elfką. Khara chwilę pozostała w miejscu szybko inkantowała kolejne zaklęcie. Wykonała kolejny gest a kula rozjaśniła się jeszcze większym światłem.
W ułamku sekundy Erthea zauważyła, iż jest ciągnięta do innej odnogi tunelu. Spróbowała schwycić się rogu ściany. Udało jej się. Coś, co oplatało jej stopę owinęło się jeszcze mocniej i straszliwie ciągnęło.
Thorald dojrzał w rozbłysku światła jak Erthea znika za zakrętem. Na ścianie widać jedynie było jej palce. Kurczowo trzymające się cegły.
Elfka nie miała pojęcia, co to jest, co ją trzyma za nogę. Czuła jedynie, iż pomimo silnego uścisku miażdżącego jej nogę, to coś sunie coraz wyżej. Oplatało już się dookoła jej łydki. Ciągnąc i miażdżąc przy tym straszliwie. Już ledwo wytrzymywały jej palce. Krawędź cegły boleśnie tarła po obsuwającej się dłoni. Próbowała skopać z siebie to coś. Nie pomagało jednak. W końcu tajemnicza istota złapała ją i za drugą stopę, pomalutku pętając nogi razem. Dotarła już do uda. Dłużej Erthea już nie mogła się trzymać. Palce same jej puszczały.
Thorald przyspieszył jeszcze bardziej. Kiedy zobaczył jak bardzo zbielały palce elfki. Z rozpaczą pędził przed siebie widząc jak powoli zsuwają się z cegły. W końcu wybił się i rzucił się do niej, tak żeby ją złapać.
Nie mogła już. Powoli palec za palcem puszczała. Już trzymała się jedną ręką. Ale i ta nie mogła wytrzymać. Ostatni palec ześlizgnął się z cegły. Była pewna, że teraz poleci jak strzała na spotkanie z nieznanym jej potworem. Tak się jednak nie stało. Zamiast czuć jak jej skóra zdziera się z jej pleców podczas sunięcia po dnie. Poczuła mocny uścisk na swoim nadgarstku. Odchyliła głowę i ujrzała Thoralda. Trzymał ją z całej siły za rękę. Nogą zapierał się o ścianę. Uścisk na jej kończynach przybrał na sile. Jęknęła żałośnie. Doskoczyło do nich kilkoro żołnierzy, którzy dopiero dobiegli. Od razu rzucili się na mackę oplatająca elfkę już do pasa. Erthea czuła jak powoli jej kości poddają się miażdżącej sile. Im zacieklej żołnierze cieli tym mocniej macka ściskała ją. Wolną ręką spróbowała sięgnąć do pasa w nadziei, iż nadal tam jest sztylet. Odnalazła go, niestety wyjęcie go już nie było taką prostą sprawą. Khara ze światłem również znalazła się przy nich. Wtedy oczom wszystkich ukazała się olbrzymia bestia...
strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10] |
komentarz[25] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Przeznaczenie" |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|