Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Rozdział 9: Przesłuchanie
Każdy przywódca ma ludzi, którzy są mu bliżsi, niż cała reszta obdartusów. Ludzi, którzy posłaliby sobie kulkę w łeb, jeśli od tego zależałoby dobro największej ryby w akwarium. Nie inaczej było w przypadku Szefa Jeźdźców. Różnił się od swojego odpowiednika po przeciwnej stronie barykady tym, że liczył sobie doradców sztuk dwie.
Zasiadający po lewej stronie wychudzony pomagier, Bulit, zawsze chciał uchodzić za „tę bardziej prawą rękę”. Jeśli trafiła się okazja, by czulej pocałować swojego przełożonego w dupę, to wyżej wymieniony osobnik nie wahał się ani chwili. Pracownicy zajmujący wyższe stanowiska byli nastawieni do niego raczej nieprzychylnie. Nikt nie przepada za lizusami, a Bulit był prawdziwym wirtuozem włażenia w tyłek. Najgorsze w tym wszystkim było to, że we wnętrzu jego łysej glacy nie świtała żadna chęć na poprawę. Nie obchodziło go, iż nikogo innego nie miesza się z błotem za plecami tak, jak jego. Dla tego wąsacza liczyło się tylko to, że na piramidzie wpływów stał bardzo wysoko i mógł pluć na niżej położonych obleśną flegmą obowiązków i nikomu niepotrzebnych zobowiązań niemalże wedle uznania. Każdy zachodził w głowę jakim cudem Szef pozwalał na piastowanie cholernie wysokiego stanowiska takiemu cwanemu sukinsynowi.
Blacha, drugi z dwóch najważniejszych, zaraz po „głowie rodziny”, ludzi, nie bawił się w przepychanki, awanse, bycie na szczycie, czy lizanie przywódczego odbytu. Najbardziej zależało mu na jak najskuteczniejszym wspieraniu swego przełożonego zarówno ołowiem, jak i pomysłami. Prawdą było, że temu weteranowi niejednej pieruńsko dużej bitwy najlepiej wychodziło to pierwsze. Nie uszło to uwadze Największego, który uczynił zasiadającego po prawej barczystego kloca kimś w rodzaju najwyższego zwierzchnika sił zbrojnych. Blacha cieszył się bez wątpienia większą sympatią zarówno Szefa, jak i całej reszty Jeźdźców. Skupiał się na robocie, którą wykonywał lepiej, niż dobrze. Zaszczyty miał zaś w głębokim poważaniu. W przypadku zagrożenia swego chlebodawcy, to on z dwójki doradców byłby bardziej skłonny do przyjęcia kuli na ciało.
*
Nie wiedziałem czego spodziewać się po tych ludziach. W bardzo niedługim czasie miało mi być dane stanąć przed jednymi z najbardziej wpływowych jednostek tego zaścianka. Kim byli dowódcy potrafiący zmusić do posłuszeństwa tak znaczne ilości najniebezpieczniejszych przestępców świata zewnętrznego? Co zamierzają ze mną zrobić? Czemu ja jeszcze żyję? W ogóle nie zwracałem uwagi na korytarze, którymi mnie prowadzono, tak bardzo byłem pogrążony we własnych rozmyślaniach. Wyrwały mnie z nich dopiero przeszywające spojrzenia trójki paskudnie wyglądających osobników. Wykonałbym każde ich polecenie, byle tylko nie musieć oglądać ich mord. Przyznaję, że mój bystry umysł umożliwił mi błyskawiczną i konsekwentną dedukcję, na podstawie której stwierdziłem, iż siedzący pośrodku siwy dziadyga jest Szefem Jeźdźców. Swoją drogą nie mogłem wykombinować dlaczego nikt nie zwraca się do tych ludzi po imieniu. Nie posiadają go, jest mało reprezentatywne, czy po prostu zwrócenie się w taki sposób jest okazaniem braku szacunku?
strony: [1] [2] [3] [4] [5] |
komentarz[9] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Piekło na ziemi cz. 4" |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|