Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Rozdział 10: Upadek stali
- Zgrzyt, ty tępy idioto! Cofnij się!
Nie tylko krzycząca, pomimo zaciśniętej na jej gardle dłoni, Amber zdawała sobie sprawę z tego, że w ten sposób nie odwiedzie Zgrzyta od zamiaru nakopania krzyżowcowi dupy. Żelaznongi posuwał się w kierunku przeciwnika szybko, chociaż maksymalna prędkość jaką mógł rozwinąć była kilkakrotnie razy większa. Chciał, by jego sparing-partner był przygotowany na atak. Za plecami Zdrajcy, zaraz przy drzwiach budynku, z którego wyszła Ofiara, stał w gotowości do walki mały oddział żołnierzy. Każdy z nich był w przeszłości co najmniej seryjnym mordercą, gwałcicielem, czy niebezpiecznym psychopatą, ale żadnemu nawet nie przyszło do głowy, by kiedykolwiek nie posłuchać swojego czerwonookiego przełożonego. Nawet nie próbowali opuścić pola bitwy i pozostawić Żółtodzioba samemu sobie. Wręcz przeciwnie - chronili niezorientowanego w sytuacji młodzika, bo wiedzieli, że od tego zależy nie tyle fakt ich życia, co jego przyszła jakość. Nie byli pierwszym lepszym oddziałem - byli oddziałem Zgrzyta. Oczywiście wszystko miało swoją cenę - pomimo ogólnego poważania, ludzie należący do brygady Człowieka w skórze cieszyli się szacunkiem kamratów stosunkowo krótko. Ich przywódca miewał często skłonności do rzucania się na ilości przeciwników znacznie przekraczające jego możliwości. On, o dziwo, uchodził z życiem. Jego ekipa - nie.
Krzyżowiec w głębi ducha miał nadzieję na walkę ze Zgrzytem. Nigdy nie dostał na niego zlecenia. Boga interesowała dotychczas jedynie śmierć Tłumika. Teraz w końcu miał okazję ściąć jego starszego brata tłumacząc swoje poczynania działaniem w samoobronie. Wiedział, że zwycięży. Co do tego nie było wątpliwości. W ocaleniu Żelaznonogiego nie miała pomóc nawet jego umiejętność unikania śmierci nawet w najmniej sprzyjających warunkach.
W momencie gdy czerwonooki rozpoczął swoją szarżę, na placu nie było nikogo poza osobami zaangażowanymi w walkę. Gdy Zgrzyt znajdował się już stosunkowo blisko, Krzyżowiec odrzucił Amber ku ścianie budynku, przy którym żołnierze bronili Żółtodzioba, doprowadzając kobietę o jajach z żelaza do utraty przytomności.
Oddalony o kilka kroków od krzyżowca furiat wzbił się w powietrze i, dokonując obrotu wokół własnej osi, spróbował razić swego przeciwnika prawą nogą. Kończyny zdążyły już utworzyć swoistą więź ze swoim właścicielem. Zgrzyt niemalże nie czuł różnicy pomiędzy implantami, a organicznymi nogami, z wyjątkiem, naturalnie, poczucia większej wytrzymałości i kilkakrotnie zwiększonej szybkości, której mógł się oprzeć jedynie ktoś, kto był w stanie przewidzieć ich kolejny ruch - na przykład Krzyżowiec. Ten ostatni nie chciał bawić się w uniki, pomimo tego, że byłby w stanie usunąć się przed każdym wyprowadzonym ciosem ze strony agresora. W momencie gdy Zgrzyt wzbił się w powietrze, Gabriel już wisiał nad nim z wzniesionym do ciosu mieczem. Trafił bezbłędnie. Czerwonooki odniósł wrażenie, jakby nad jego ciałem eksplodował granat - z takim impetem sunął ku powierzchni placu. Dostał głowicą miecza. Nie spodziewał się, że ten przeklęty fanatyk będzie chciał się z nim bawić. Splunął krwią.
- Myślisz, że twoje prochy powstrzymają moją nogę przed zmiażdżeniem ci ryja na asfalcie?
strony: [1] [2] [3] [4] [5] |
komentarz[9] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Piekło na ziemi cz. 4" |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|