Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Znowu zamilkłem. Niech szlag trafi tych skurwieli! Czemu mnie do tego zmuszają? Czemu każą przywoływać wspomnienia? Wtedy jeszcze tego nie wiedziałem. Nie mogłem wiedzieć, że w rzeczywistości byłem niebezpieczniejszy, niż wszystkie te dziady razem wzięte. Dotąd zachodzę w głowę jakim cudem byli tacy spokojni, jednocześnie wiedząc, kto przed nimi stał i zdając sobie sprawę, że mogę sobie ten fakt przypomnieć?
- Zaraz skończymy - cholernie spokojny Szef działał mi powoli na nerwy. - Powiedz nam, czy znalazłeś winowajcę? I co z nim zrobiłeś...
- Winowajca... dostrzegłem krwawe odciski jego butów na podłodze. To musiał być jakiś amator. Znalazłem go w kuchni, przy lodówce. Grzebał w niej. Szukał czegoś do jedzenia. Byłem zły... nie, nie zły. Wkurwiony do granic możliwości. Chciałem go rozszarpać na kawałki. Nie usłyszał mnie, dalej szperał w skrzynce na żarcie. Jego Magnum leżał na blacie nieopodal mnie. Chwyciłem broń i gwizdnięciem zwróciłem na siebie uwagę. Nie chciałem strzelać w plecy. Musiał mnie widzieć. Najpierw odstrzeliłem mu kolana... potem... - wiedziałem, co zrobiłem potem. Wiedziałem, że przestrzeliłem mu łokcie, jaja i odstrzeliłem głowę. Oskarżono mnie o okrucieństwo. Ale do tego miejsca trafiłem za zabójstwo rodziny. Boże, co za ludzie to wymyślili. Ktoś bardzo chciał, żebym się tu znalazł. Wiedziałem to wszystko, ale zawahałem się, by powiedzieć to na głos. Szef Jeźdźców swoim nie rozumiejącym spojrzeniem zmusił mnie do przeanalizowania moich wspomnień. Zdawało się, iż moja wersja wydarzeń jest błędna. Tak samo patrzeli na mnie jego pomagierzy - czegoś nie rozumieli, coś im się nie zgadzało.
- Czy jesteś pewien, że tak właśnie było?
- Tak... zapamiętałem to właśnie w taki sposób.
Szef skinął na dwóch strażników stojących przy wejściu.
- Zabierzcie go i wyposażcie w uniform. Następnie dostarczcie go do wyjścia, gdzie będzie już czekała Amber i Zgrzyt. Oni będą wiedzieli, co dalej z nim począć.
Nie wiedziałem, czy sprawy przybrały właściwy obrót. Musiałem robić to, co mi kazano...
*
- Jeśli jest tym, za kogo go mamy, to pieprzy głupoty. Albo kłamał, albo zaszły jakieś efekty uboczne - Bulit mówił szybko i rzeczowo.
- To, że nim jest, nie ulega żadnej wątpliwości. Nikt nie był w stanie przypomnieć sobie przeszłości i to z takimi szczegółami. Musieli mu coś zrobić, przerobić jego umysł. Są do tego jak najbardziej zdolni - po wygłoszeniu swojego zdania Blacha spojrzał na Szefa. Bulit postąpił podobnie.
- Macie rację - ssak naczelny patrzył przed siebie, ciągle rozważając to, co przed chwilą miało miejsce. - Tak, czy inaczej, musimy go wcielić w nasze szeregi. Nie tylko dlatego, że zaczyna nam brakować ludzi. Jeśli doprowadzimy do przejścia tego człowieka na drugą stronę barykady, to po ataku Braterstwa z nim na czele możemy się już nie podnieść.
- Przecież domyślasz się, Szefie, w jakim celu przybył tutaj razem z resztą jemu podobnych. Nie są tu po to, by walczyć po którejś ze stron...
- Tak, Blacha. Jednak ze względu na jego stan można nim manipulować znacznie łatwiej, niż resztą.
- To i tak dosyć ryzykowne, Szefie - zatroskał się Bulit. - Biorąc pod uwagę to, co potrafi, może w szybkim czasie przypomnieć sobie wszystko, o czym zapomniał.
- I właśnie dlatego musimy sprawić, by pokochał nas bardziej niż własną rodzinę i nie był w stanie podnieść na nas ręki.
strony: [1] [2] [3] [4] [5] |
komentarz[9] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Piekło na ziemi cz. 4" |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|