Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Kalif obudził się pierwszy, po cichu wyszedł z szałasu. Ubrał się w podartą koszule i spodnie i poszedł nazbierać trochę chrustu na ognisko. Po chwili wrócił, rozpalił małe ognisko i chciał zapalić fajkę, ale przypomniał sobie, że cały tytoń zamókł, gdy wpadli do rzeki. Zaklął pod nosem. Ściągnął koszulę i zabrał się za łatanie co większych dziur. W niedługim czasie koszula wyglądała jako tako. Zabrał ją ze sobą i poszedł nad rzekę, żeby się ogolić i wykąpać. Ogolił się za pomocą jednego z pięciu noży do rzucania, które zwykł nosić z tyłu pasa. Potem rozebrał się i wskoczył do wody. Nie zauważył, kiedy Cleo usiadła na brzegu rzeki owinięta w koc.
Siedziała i przyglądała się Kalifowi.
- Jaka woda? - zapytała Cleo.
Kalif odwrócił głowę w stronę miejsca, skąd padło pytanie i zobaczył Cleo.
- Mokra - odpowiedział uśmiechając się.
- Mogłabyś się odwrócić? – zapytał. - Chciałbym już wyjść z wody i się ubrać.
- Wczoraj ty rozebrałeś mnie do rosołu - odparła - a dzisiaj wstydzisz się pokazać w całej okazałości.
- Nie bój się, nie mdleję na widok dorosłego mężczyzny - dodała Cleo. - Wychodź śmiało.
Kalif powoli wyszedł z wody, rękoma zasłaniając przyrodzenie. Mokre włosy oblepiały mu skroń i policzki i opadały na ramiona. Twarz miał naznaczoną zadrapaniami. Woda powoli kapała z ogolonej brody. Powoli ukazał się w całej okazałości. Miał ciemną karnację i był dość dobrze umięśniony i obficie owłosiony na całym ciele, które też było mocno podrapane. Podszedł do swoich rzeczy i nałożył spodnie i zapiął pas.
- Dzień dobry - rzekła Cleo.
- Dzień dobry - odpowiedział patrząc na jej nie mniej podrapaną twarz. - Jak się dzisiaj czujesz? – zapytał.
- Dobrze, o wiele lepiej niż wczoraj – odpowiedziała. - Chciałam ci podziękować za wczoraj, za to co zrobiłeś.
- Drobiazg – odparł. - Cieszę się, że czujesz się lepiej.
- Mam do ciebie prośbę – powiedziała. - Czy mógłbyś się na chwilę oddalić, chciałabym się umyć?
- Nie ma sprawy - odparł i odszedł w stronę szałasu.
Kalif dorzucił do ognia i zaparzył kawę. Potem wyciągnął swoje szable i zaczął je czyścić, to samo zrobił z nożami. A potem usłyszał płacz dochodzący od strony rzeki. Wstał i pobiegł w tamtą stronę i zobaczył Cleo jak siedzi skulona i opatulona w koc nad brzegiem rzeki z twarzą zasłoniętą dłońmi. Płakała.
- Co się stało? – zapytał.
- Widziałeś, jak ja wyglądam! – krzyknęła. - Nic dziwnego, że nawet nie próbowałeś mnie dotknąć wczoraj wieczorem.
Kalif zdębiał w pełnym tego słowa znaczeniu.
- Ale baby potrafią wygadywać głupoty – odparł. - Nie dotknąłem cię dlatego, że byłaś wyczerpana i poobijana, a te wszystkie świeże rany też nie pomogłyby ci w niczym. To po pierwsze, a po drugie, nie wiem nawet, kim jesteś.
- No to zaraz się dowiesz! - prawie krzyknęła.
Kucnęła przy samej rzece, jedną ręką dotknęła wody, a drugą twarzy, wyszeptała kilka słów i po ręce zaczęło wspinać się na nią jasne światło, powoli ogarniając całą sylwetkę. Po chwili światło znikło. A Cleo powoli wstała i odwróciła się do niego, zrzuciła koc i uśmiechnęła się. Na twarzy i całym ciele nie miała ani jednego zadrapania ani siniaka. Twarz znowu była ładna. Piękne oczy wpatrywały się w Kalifa spod bordowych, prawie wiśniowych włosów. Pełne usta kusiły. A ciało należało do najładniejszych, jakie oglądał w życiu.
Wyglądała jak nimfa. Ciało miała delikatne i świeże, a przy tym była niewysoka. Piersi miała
kształtne, bardzo ładne i ponętne, zakończone małymi jasnobrązowymi sutkami. Płaski brzuch, wąska talia i kształtne biodra, w których można się było zakochać od pierwszego wejrzenia.
I nogi, może nie za długie, ale gładkie jak szkło i śliczne jak żadne inne. Na całym ciele nie było ani jednego zbędnego włoska, z wyjątkiem miejsca, w którym były one mile widziane.
- Teraz już jestem w pełni sił, cała i zdrowa - odpowiedziała Cleo. - Jak się pewnie dobrze się domyślasz, jestem czarodziejką.
- Coś jeszcze cię powstrzymuje? - zapytała bezczelnie.
- Nie, już nic - odpowiedział i podszedł do niej.
Delikatnie popchnął ją w kierunku wody, szła nie odwracając się. Ściągnął skórzane spodnie i wszedł za nią do wody. Podszedł do niej i delikatnie przycisnął do siebie. Jej włosy pachniały wodą.
Powoli zaczął całować jej kark a jego ręce zaczęły błądzić po jej brzuchu i jędrnych piersiach. Pocałunki stawały się coraz gorętsze. Cleo cichutko pojękiwała. A ich oddech stawały się coraz szybsze. Odwróciła się do niego i zaczęła całować jego usta i szyję. Kalif oderwał się jakimś cudem od jej pocałunków, odchylił jej głowę i zaczął całować szyję i piersi. Jej jedna noga zawędrowała na biodro Kalifa, a druga poszła w jej ślady. I bardzo powoli zaczęli się kochać. Ich ciała same odnalazły wspólny rytm i falowały jak otaczająca ich woda. Ich jęki słyszała tylko woda i oni sami. Cleo powoli ześlizgnęła się do wody, odwróciła się, pochyliła się troszkę i naparła na niego. Znowu zaczęli falować coraz szybciej i szybciej. Aż w końcu najpierw Cleo a potem Kalif odpłynęli do krainy rozkoszy.
strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6] |
komentarz[4] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Do Midgaru, cz. I" |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|