Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
***
Sara weszła powoli do mieszkania. Nic dziwnego – była obładowana torbami pełnymi ciuchów od Chanel, Dolce & Gabbana...
Pierwszą rzeczą, która zdziwiła ją za raz po wejściu do domu, była cisza. Uniosła lekko brwi i westchnęła. Przeżegnała się trzy razy i weszła do dalszej części mieszkania. Modliła się, aby nie spełniły się jej najgorsze obawy.
Najpierw zajrzała do kuchni. Nic. Wszystko było tak, jak to zostawiła.
Łazienka. Pomimo, że oczekiwała ujrzeć trupa, niczego takiego nie ujrzała.
Sypialnia. Nic. Już miała odetchnąć z ulgą, gdy przypomniało jej się jeszcze jedno: salon. Miejsce, do którego nie chciała wchodzić, lecz zmusiła się. Nie chciała zobaczyć tego... tego co ją czekało. W podświadomości wiedziała, że Mark to zrobi. A jednak wyszła z domu na zakupy, zostawiając go samego. Jakby zrobiła to specjalnie. Wchodząc do ostatniego pomieszczenia zakryła sobie usta ręką. Nie chciała zburzyć dziennego spokoju Nowego Jorku. To co ujrzała, było najbardziej przerażającą rzeczą, którą ujrzała w swoim życiu.
Mimowolnie krzyknęła.
Mark wisiał. Dyndał jak… najęty, jeżeli można tak powiedzieć. Ściany salonu były wymazane krwią wisielca, który miał popodcinane żyły. Na twarzy miał maskę clowna. Sara zaczęła spazmatycznie szlochać. Jej dolna warga drżała i nie mogła przestać. Nie miała siły zrobić niczego innego.
Gdy się zebrała, poszła do kuchni, podniosła nóż i wbiła go sobie w brzuch. Przekręciła kilka razy. Z jej ust popłynęła krew. Kobieta ledwo mogła oddychać.
- Mark… - wyszeptała. – Dlaczego?!? Dlaczego mi to zrobiłeś… Tyle starań… Tyle poświęceń…
- Żałujesz swych czynów? – spytał Ian. Stanął przed Sarą nagle.
- Żałuję… Żałuję… - zapewniała dziewczyna. – Żałuję, ale nie tego, że cię zabiłam… - wyszeptała resztkami sił.
- Więc czego? – szepnął Ian i kopnął ją mocno w twarz. Sara załkała.
- Żałuję tego, że dałam ci się omamić. Żałuję, tego, że nie poznałam się na tobie wcześniej. Żałuję… - nie dokończyła. Odeszła z tego świata równie szybko, jak się na nim pojawiła.
- Nie powiedziałeś jednej magicznej formuły, suko. – wyszeptał Ian. – Żałuję, że żyję.
Zresztą już nie.
***
Tak, dotarłem do celu. Dlaczego nie zrobiłem czegoś bardziej spektakularnego? Nie chciałem już tego dłużej ciągnąć. Odezwało się we mnie moje… duchowe sumienie. Poczułem nagle, że i tak bym wpędził tę sukę do grobu. Wcześniej czy później… Nie mogłem już tego dłużej ciągnąć. Bóg… Wypowiedział mi wojnę. Musiałem się poddać. Lecz teraz mogę się jej naprzykrzać w piekle… Na wieczność…
Amen.
Arwena.
strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] |
komentarz[7] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Spalone marzenia" |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|