Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
***
Tak, zaczynali się bać. Podobało mi się to coraz bardziej. Szczególnie strach w oczach Marka… Tego idiotycznego, nowojorskiego Casanovy, który uwiódł moją żonę. Widziałem, że się koło niej kręci, widziałem, że coś między nimi jest. Ale nigdy, nigdy bym nie przypuszczał, że mnie zabiją. To nie było w jej – Sary, stylu. Nie umiała patrzeć na rzeź zwierząt, a więc, jak przypuszczałem, nie umiała patrzeć na rzeź ludzi – i to w dodatku, swojego eks-męża. Cóż, myliłem się.
Jako, że zacząłem ich straszyć dopiero po tygodniu od zajścia, zastałem ich w… dwuznacznej sytuacji. Właściwszym określeniem byłoby, że zastałem ich w łóżku. Na początku nie wiedziałem, że mogę im się uprzykrzać. Chodziłem więc po mieszkaniu, patrząc, jak baraszkują w moim domu, na moim łóżku. Doprowadzało mnie to do szału, że ten sukinsyn ma czelność robić coś takiego. Cholera, on był moim przyjacielem! Co gorsze, wspólnikiem, a więc po mojej śmierci otrzymywał ją całą w spadku. To, też mnie... wkurzyło. Postanowiłem więc, że popsuję gniazdko moim „ukochanym” ptaszkom, zabawiając się ich kosztem, psując sprzęty, rozbijając wazony, bijąc szyby…? Pomysłów miałem wiele, i wiedziałem, że w końcu doprowadzę ich tym do szału, i że wylądują w wariatkowie… Na razie postanowiłem patrzeć.
***
Sara obudziła się zlana potem. Nerwowo rozejrzała się po mieszkaniu, lecz nikogo nie ujrzała. Opadła znowu na łóżko.
Była czwarta w nocy, środek zimy w Nowym Jorku. A ona się bała panicznie kogoś, kto zmarł. Wydawało się, że to czysty absurd, ale wiedziała, że on tu jest. Chciała powstrzymywać strach przed nim, ale nie mogła. Wydawało jej się, że on jest wszędzie. W domu, w pracy, gdy szła na miasto. Ale nie mogła opanować narastającego poczucia niemocy w stosunku do niego. Starała się wmówić sobie, że on już nie istnieje i że nie ma się czego obawiać. Jednak wciąż czuła obecność Iana. Śnił jej się. Widziała jego spaloną twarz, całe ciało. Wstała, aby napić się wody. Przechodząc obok lustra od niechcenia spojrzała na swoje odbicie. Lubiła podziwiać swoją urodę, lecz to, co zobaczyła, niewątpliwie nie było urodziwe. W lustrze ujrzała nie siebie, tylko swojego eks-małżonka – nadpalonego, takiego, jaki jej się śnił. Odskoczyła od lustra i w ciemnościach godziny czwartej rano wróciła do łóżka, do swojego kochanka.
- Mark, Mark, obudź się! – łkała potrząsając nim. Mężczyzna leniwie podniósł powieki.
- Co się stało? – spytał zaspany.
- Widziałam go w lustrze! – krzyknęła. – Widziałam! Musisz tam szybko ze mną pójść, gdy go zobaczysz, to mi uwierzysz!
- Saro… - zaczął Mark. – Proszę, przestań histeryzować…
- Nie histeryzuję! – wykrzyknęła dziewczyna i pociągnęła mężczyznę za rękę. – Idziemy! – oświadczyła.
- Dobrze, już przestań, to boli. – powiedział Mark i uwolnił się z objęć dziewczyny. – No, pokaż mi.
Oboje ruszyli przedpokojem. Mężczyzna swobodnie, środkiem, a Sara powoli, pod ścianą. Gdy doszli do lustra, dziewczyna zamknęła oczy.
- Zobacz! – wydukała. – Spójrz! Jest tam jeszcze, prawda?
Mark popatrzył w lustro.
- Kochanie… - zaczął delikatnie. – Mam wrażenie, że przesadzasz. Wiem, że masz nocne lęki, może to dlatego, hm?
- Nie… Nie! Mówię ci, widziałam go! Uwierz mi… - spojrzała mu prosto w oczy. Mężczyzna westchnął.
- Wracajmy do łóżka, dobrze? Nie możemy tu tkwić całą noc, muszę się wyspać, jutro mam przejąć firmę Iana, pamiętasz?
- Nie wierzysz mi…? On chce nas wpędzić za tydzień, dwa, do wariatkowa! – spytała Sara.
- Chodź.
- Ty mnie uważasz za wariatkę, tak?! – wykrzyknęła.
- Powiedziałem: wracamy do łóżka. Biegiem – zarządził Mark. Sara zaczęła płakać.
- Cholera, cholera jasna! – łkała. – No i po co to? Kurwa, po co? Mogło zostać tak jak było, był moim kochankiem, Ian nic nie podejrzewał… Teraz zaczęliśmy się nawet kłócić. To jego sprawka… - wyszeptała. Podniosła się z klęczek.
- Nie pozwolę ci, rozumiesz? Nie pozwolę ci zniszczyć tego wszystkiego! – wykrzyknęła i powlokła się do łóżka, dzielonego już nie z Ianem, lecz z Markiem.
strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] |
komentarz[7] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Spalone marzenia" |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|