..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0


***

Poszła za mną jak zauroczona – patrzyła cały czas figlarnie, podczas jazdy majstrowała przy rozporku moich spodni. Nie przeszkadzało mi to: spokojnie prowadziłem samochód. Wreszcie dojechaliśmy na właściwe miejsce.
Ulica była długa i tajemnicza. Po każdej jej stronie stały dziwne sklepy – a to z magicznymi miksturami, proszkami, różdżkami, amuletami, laleczkami voodoo. A między tymi przedziwnymi sklepikami stały biura „wróżek”. Sybille, Kasandry, i inne „wyrocznie” ogłaszały się błyskającymi neonami: „Wróżenie ze szklanej kuli: niezawodność”. „Wróżenie z ręki, oraz tarot i kabała – wróżka Kasandra”. Jednak ja i moja partnerka minęliśmy te wszystkie kiczowate, ściśnięte między siebie biura i doszliśmy do końca ulicy. Tam stał największy sklep na tej uliczce. Nie błyskały się tam żadne neony, nie zachęcały żadne kolorowe plakaty. Był to zwykły, szary sklepik, który z pozoru nie przyciągał za wiele klienteli. Było to jednak mylne wrażenie: panował tam duży tłok, taki, jaki widuje się na wyprzedażach w hipermarketach, tylko oczywiście na mniejszą skalę. Powoli weszliśmy do środka.
Tak, zdecydowanie w tym sklepie nie uświadczylibyście zwykłego asortymentu. Znajdowało się tam bowiem wszystko, co moglibyście sobie wymarzyć, a zarazem wszystko, co znajdowało się na tej ulicy – bowiem w środku „sklepik” wydawał się o wiele większy niż z zewnątrz. Stało w nim wszystko: laleczki voodoo zrobione z magicznego wosku, amulety egipskie, szklane kule, sto różnych talii do tarota oraz wiele książek, między którymi znajdowały się również „Tajemnice kabały”. Ja prowadziłem Sarę w głąb tego gąszczu, aż doszliśmy do gabinetów czarownic, wróżek, a także… egzorcysty. Właśnie tam ją prowadziłem.
- Kochanie… - spytała powoli uczepiając się mojego ramienia. – Co się dzieje? Dlaczego jesteśmy przed gabinetem egzorcysty, a ty właśnie pukasz do drzwi?
Tak, proszek powoli przestawał działać. Cóż, w końcu minęła godzina, trudno się dziwić.
- Posłuchaj, Saro, byłem tu już kiedyś. Powiedziałem, że duch Iana nas męczy, i że chcemy się go pozbyć. Ten egzorcysta umówił się na dzisiaj z nami.
- A dlaczego nie z tobą? – spytała ponownie. – Nie mam ochoty odpowiadać na jego pytania o moje życie z Ianem…
- Ale on nam pomoże, powie, co zrobić, aby ten walnięty skurczybyk wrócił do domu – powiedziałem, sam się dziwiąc moim słowom. No, ale zawsze byłem samokrytyczny.
Po długim pukaniu drzwi otworzył egzorcysta.
- Och, to pan Lewis… Nie spodziewałem się, że będzie pan taki punktualny – powiedział staruszek w wyświechtanym garniturze i koncertowych spodniach.
- Jestem punktualny, gdyż to poważna sprawa. Proszę mi wierzyć, on nas prześladuje.
- Dobrze, proszę wejść, zobaczę co się da zrobić… - „zobaczę co się da zrobić…”. Wzruszające. Tekst jak z ostrego dyżuru. Tylko, że to był tekst lekarza, informującego, że nie ma już ratunku. Że choroba albo jest nieznana, albo nieuleczalna. Tak czy siak, nigdy nie oznaczało to nic dobrego. W tym przypadku też nie.
Weszliśmy do nieco zakurzonego pomieszczenia, z wysokimi regałami, na których stało mnóstwo książek, a wśród nich „Zawracanie zmarłych z drogi życia”. Tak, chyba z tej książki będziemy dziś korzystać.
- Proszę, proszę siadać… - starzec wskazał nam dwa krzesła postawione przy staroświeckim biurku. Sara nerwowo na mnie spojrzała. Posłałem jej uspokajające spojrzenie.
- Więc dręczy państwa zmarła osoba. – zaczął mężczyzna.
- Tak – odparliśmy oboje równocześnie.
- I mniej więcej od jakiego czasu?
- Od dokładnie dwóch tygodni, panie Smith. To jest od czasu śmierci tej osoby – odparłem, wyprzedzając następne pytanie starca. Pokiwał powoli głową.
- Czy jest to mężczyzna, czy kobieta?
- Dlaczego pan pyta? – po raz pierwszy odezwała się Sara. – Czy to aż takie ważne?
- Tak, bardzo ważne – odparł staruszek śmiejąc się jowialnie. – Otóż, kobiety po śmierci stają się bardziej wredne, niż mężczyźni…
Posłałem mu moje spojrzenie numer jeden, mówiące: „Zamknij gębę”. Zamknął ją.
- Mhm, tak… - odchrząknął. - A więc…?
- To był mężczyzna – odparłem za Sarę, która stroiła obrażone miny do starucha. Zupełnie jak dziecko.
- Ach. Więc muszę pana ostrzec, że jest to coś niesamowitego. Mężczyźni przeważnie odchodzą i… nic więcej. Może czasami, gdy mieli jakiś ważny interes lub porachunki, wracali. A jednak nigdy w mojej długiej, czterdziestoletniej karierze, nie uświadczyłem takiej przyjemności, jak pozbycie się aż tak wrednego faceta.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Dziękuję za komplement, pomyślałem.
- Teraz – chociaż wiem, że to będzie niezbyt miłe pytanie – w jakich okolicznościach zginął ów mężczyzna?
Popatrzyłem na Sarę. Ona na mnie. Przesłałem jej w myślach: „Ja odpowiem”. Chyba tym razem usłyszała.
- Cóż… To był wypadek samochodowy. Był lekko pijany i… - spuściłem wzrok udając skruchę. – I rozbił się o drzewo. Samochód się spalił, zanim zdążyła przyjechać straż.
- Dlaczego nie słyszałem o tym w wiadomościach? – spytał staruszek patrząc na mnie nieco podejrzliwie.
- Och, on jest… był, właścicielem pewnej znanej firmy… Nie chciał wielkiego rozgłosu. Tak przynajmniej kiedyś mówił, zanim zginął.
- Hm, tak… To mi pasuje. Czy miał jakiś niedokończony interes? Transakcję, związaną z panem lub panią?
Spojrzałem na Sarę. Tak, było wiele takich transakcji.
- Nie. Nigdy nie wspominał o tym, że ma coś z nami do załatwienia. Absolutnie.
Sara westchnęła. Wiedziałem, że rozmowa zaczyna ją męczyć. Nie lubiła być wypytywana, a i tak zaginięcie jej męża spowodowało niemałe zamieszanie towarzyskie. Powiedziała, że zupełnie się odmienił: wyjechał do Tybetu, zapuścił brodę, a firmę zostawił Markowi. Nie było to zbyt dobre wytłumaczenie, ale znajomi i nieznajomi przyjęli tę informację jako wiarygodną.
- A… Jeśli mogę spytać… - zaczął staruszek uśmiechając się pod wąsem. – Kim państwo dla siebie są? Proszę o jasną odpowiedź, bez kłamstw, gdyż jest to ważne dla powodzenia mojej… misji. Tak. A w razie czego, mogę użyć wykrywacza. Wiem, że kłamca nie lubi być zdradzany, ale takie są procedury mojego postępowania. A więc? – zakończył nadal się uśmiechając.
Sara westchnęła. Pomyślałem, że teraz ona powinna wykazać się inicjatywą.
- Może… może Sara powie – wykrztusiłem. Zdecydowanie ta zabawa była najlepszą w jaką grałem w moim życiu… i poza nim.
- No cóż, myślę że to trochę skomplikowane… Na pewno chce to pan usłyszeć?
- Sądzę, że tak. – odparł starzec.
- A więc… Gdy Ian jeszcze żył, byliśmy kochankami – wydukała. – Ukrywaliśmy się wciąż, ale w domu byłam dla mojego męża dobrą żoną: kochałam się z nim jak chciał i kiedy chciał, robiłam mu czasami obiady. Pomagałam prowadzić życie towarzyskie – po jej minie widziałem, że ta wizyta bardziej przypomina jej psychoanalizę, a nie drobną wizytę u egzorcysty. Zwłaszcza u niego.
- Tak… To wiele wyjaśnia. – mruknął stary i popatrzył na mnie.
- A pan w jakich był stosunkach z zmarłym?
- Byliśmy dobrymi przyjaciółmi i wspólnikami. Jeździliśmy razem na wakacje – Honolulu, Hawaje, czasami Egipt czy Majorka. Nigdy się o nic nie pokłóciliśmy.
Starzec wpadł w zadumę. Pewnie myślał coś w stylu: „Ho, ho, ho, ładnie, pięknie, prześlicznie… Ale z tego będzie kasa!” Cóż, miał rację.
- Jedynym sposobem, który wydaje mi się racjonalny, w stosunku do tego ducha, to złożenie ofiary. Ale nie byle jakiej.
- Mogę mu złożyć w ofierze wszystko! – zadeklarowała Sara. Chyba nie był to najlepszy pomysł.
- Jeżeli pani tak mówi… Musi pani złożyć w ofierze…



strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7]
komentarz[7] |

Komentarze do "Spalone marzenia"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Inspiracje ku...
   Egipscy Bogow...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.055222 sek. pg: