Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
***
- Mark, cholera jasna, nie zrobię tego nigdy! – krzyczała Sara, gdy wychodzili ze sklepu.
- Musisz, rozumiesz? – spytał mężczyzna gładząc ręką jej włosy. – Inaczej on nas będzie zadręczał tymi swoimi wybrykami, dziwnymi pomysłami, będzie nam przeszkadzał, kto wie! - może nawet spróbuje nas zabić.
Sara spuściła wzrok. Jak on mógł? Dobrze wiedział, że nie złoży ofiary ze swego kochanka, przenigdy. Nigdzie. Za żadne pieniądze.
- Mark, kochanie, a gdybyśmy wyjechali? Na miesiąc, jeżeli potrzeba, to na rok. Tu leży jego ciało.
- To nie ma nic do rzeczy, sama słyszałaś. Nie chodzi o ciało, ale o duszę. On poleci za nami wszędzie. Nie ma wyjścia. Nie ma żadnego innego sposobu.
- Uważam, że to jest NAZBYT radykalne! Ten człowiek jest chory! Słyszałeś go, jak mogłeś mnie tu zaprowadzić?! To miała być miła niespodzianka, a nie jakiś horror, w który zamieniło się moje życie! – krzyczała gdy wsiadali do samochodu. Nie zauważyła jednak, że Mark lekko się uśmiechał.
- Kochanie, uwierz mi – tak będzie lepiej dla nas obojga.
- Chcesz się poddać po dwóch tygodniach?! Jaki z ciebie mężczyzna?!
- Dobrze kotku, przemyślimy to jeszcze, dobrze? – spytał Mark patrząc na jej lekko rozpiętą bluzkę. Odsłaniała gustowny haftowany staniczek.
***
Po upojnej nocy nastał dzień. Nie wiedziałem jeszcze, co zamierza zrobić Sara, jednak wiedziałem, że nie zostawi mnie… go, na pastwę losu. Nie potrafiła. Tyle pracy, tyle zachodu… Ubabrane białe rękawiczki życia towarzyskiego… Teraz nie mogła go zostawić, chociażby po to, aby pozbyć się Iana. Nie miała w sobie za grosz zimnej krwi. Chociaż mnie zabiła z finezją. Na odchodnym – za nim mnie podpalili, kopnęła mnie w tyłek. Nie wiem jak, ale jeszcze to poczułem, mimo, że byłem ogłuszony.
Ten ranek nie był tak pogodny jak poprzednie – niebo spowiły chmury i zanosiło się na deszcz. Sara nie była tym uszczęśliwiona.
- Och, jeszcze ta pogoda! Jakby cały świat był w żałobie po Ianie, albo mi złorzeczył!
Po cichu przyznawałem jej rację – chociaż pogody kontrolować nie mogłem, spodziewałem się takiej reakcji – zbyt długo nad Manhattanem świeciło słońce i śpiewały ptaszki. Kiedyś aura musiała się załamać.
- Nie martw się. Przecież to tylko pogoda. Kilka deszczowych cumulusów.
- No nie wiem… To wygląda tak, jakby mógł mieć wpływ na pogodę – powiedziała i nalała sobie wody do szklanki. Jednym haustem wypiła ją.
- Wracając do składania ofiary… - zacząłem, ale Sara mi przerwała.
- Posłuchaj, nie mam zamiaru niczego składać. Ty tym bardziej też nie. Uważam, że powinniśmy zadzwonić po tych doktorków z wariatkowa, żeby go stamtąd wzięli. A jeżeli polecił już tysiącom ludzi, aby złożyli ofiary? Może werbuje nas do jakiejś sekty?
Zaśmiałem się, co szczerze ją zdziwiło.
- Co cię tak śmieszy? – spytała oburzona.
- Tok twojego rozumowania. Najpierw biorę cię do restauracji, potem do egzorcysty, który mówi, że aby pozbyć się ducha, trzeba mu złożyć ofiarę ze mnie. A teraz twierdzisz, że on należy do jakiejś sekty i próbuje nas zwerbować? Nie sądzisz, że to trochę… hm, sprzeczna teza???
Pokręciła głową. Nie wiedziała co mi odpowiedzieć, ot co. Nie zdziwiłem się. Była w bardzo trudnej sytuacji, w której jedynym wyjściem było złożenie ofiary z niego. Byłem ciekaw, co też takiego w końcu uczyni.
Po południu, gdy wróciłem z pracy, nie było jej w domu. Znalazłem karteczkę, że wyszła na zakupy z przyjaciółką, aby się odstresować i oderwać od Iana, bo w końcu w centrum handlowym chyba jej nie zaatakuje?! Tym razem i owszem: nie miałem takowego zamiaru. Mogła liczyć na „przychylność bogów”. Ja tymczasem, dostałem od niej jako bonus… czas, który zamierzałem dobrze wykorzystać, na zrobienie jej niespodzianki. I wątpię, aby ta była przyjemniejsza, od wizyty u egzorcysty…
strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] |
komentarz[7] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Spalone marzenia" |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|