Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
****
Odwróciłem się błyskawicznie, tylko po to, żeby ujrzeć triumfalną minę elfa.
- Ktoś zerwał kłódkę – powiedziałem szeptem, nie chciałem, żeby ktoś z załogi dowiedział się co się stało. Poza tym nie wiedziałem kto mógł to zrobić. – Wchodzimy?
- A jakże! – odparł Eruantalon. – Pozwól, że pójdę pierwszy.
Prawdę mówiąc, nie miałem nic przeciwko, więc odsunąłem się, przepuszczając go. Zeskoczył na dół prezentując zwierzęcą wręcz sprawność. Ja zszedłem po drabince i po chwili staliśmy obaj w ciemnościach. Usłyszałem podobne nucenie jak w kajucie Dreda i nagle coś błysnęło i zrobiło się jasno. Dostrzegłem, że źródło światła znajdowało się nad dłonią elfa. Mała, świetlista kula wielkości kurzego jaja rozświetlała doskonale całe pomieszczenie.
- Kim ty u diabła jesteś?! – nawet nie spojrzał w moją stronę.
W odpowiedzi usłyszałem tylko:
- Elfy mają magię we krwi. Cicho. Nie chcemy chyba ściągnąć sobie na kark całej twojej załogi. A może się mylę?
Nie odpowiedziałem. Rozejrzałem się po kabinie. Wszystko wyglądało tak jak przed wypłynięciem. Skrzynie leżały równo obok siebie. Moor nie chciał, żeby układano je na sobie. Wydawało mi się to dziwne, ale - klient nasz pan... Elf podszedł do najbliższej. Dotknął delikatnie wieka z czerwonego dębu. Nic się nie stało. Było to dość dziwne. A może magiczna ochrona działała inaczej?
Moje rozmyślania przerwał szept Eruantalona:
- Pieczęcie są założone od wewnątrz. Można je otworzyć tylko od środka. Rozumiesz?
- Jak to możliwe? – rewelacje elfa były mało realne. – Jak Moor mógłby je potem otworzyć?
- Chyba, że ktoś, albo lepiej – coś, otworzyło je samo... Co to?
Eruantalon podniósł coś z podłogi, jak się okazało była to srebrna moneta. Znałem tę monetę, widziałem ją w Nordkliff. Montie wygrał ją w karty. Nie mogło być mowy o pomyłce, pieniążek był szczególny – bez żadnych inskrypcji ani rysunków. Montie nie uczestniczył w załadunku. To musiało tu trafić już na morzu.
- Należała do jednego z tych, którzy zginęli... – odpowiedziałem głucho.
- Może podczas załadunku...
- Nie – tym razem ja przerwałem. – Musiała tu trafić później.
Elf chciał chyba jeszcze o coś zapytać ale zrezygnował widząc moją minę.
- Spróbuję otworzyć skrzynię – spojrzał na mnie, nie oponowałem.
Położył obie dłonie na wieku. Znów usłyszałem słowa dziwnej pieśni, ciche, kojące i absolutnie niezrozumiałe. Kula światła dotąd wisząca w powietrzu zaczęła drżeć ale nie zgasła. Po chwili elf ucichł, chwycił mocno za wieko i uniósł je. Teraz byłem już pewien, że to nie jest jakiś zwykły przedstawiciel swojej rasy. Mało kto potrafił zdjąć pieczęć magiczną z jakiegokolwiek bagażu, a z tego co mówił elf o tym Moorze, ta pieczęć powinna być szczególnie mocna. Dorzućmy jeszcze do tego charakter tejże pieczęci, nigdy nie słyszałem o zabezpieczeniach od wewnątrz, i wychodzi nam całkiem zdolny magik, delikatnie rzecz ujmując...
Przysunąłem się, żeby móc lepiej zobaczyć zawartość skrzyni. Otworzyłem usta do krzyku, ale nie wydobyłem z siebie żadnego głosu. Z miny elfa wywnioskowałem, że nie byłby to szczęśliwy pomysł. W środku leżała kobieta. Piękna kobieta o kasztanowych włosach, długich czarnych rzęsach i pełnych, niezwykle czerwonych ustach. Była naga i bardzo blada, rzekłbym kredowo-biała. Zdawała się spać. Dłonie spoczywały na brzuchu, paznokcie były czerwone, bardzo długie.
- Masz jakąś broń? – doleciało do moich uszu z oddali, chociaż Eruantalon stał obok.
Spojrzałem na niego ze złością, jakby przeszkodził mi w czymś bardzo ważnym. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z całej sytuacji.
- Tylko nóż – odpowiedziałem.
- Z czego? – wycedził przez zęby.
- Co?! – patrzyłem ogłupiały.
- Z czego jest wykonany, Morten! Skup się! To nie są ludzie!- był wyraźnie podenerwowany, powiedziałbym nawet, że się bał. Chociaż, to było chyba mało prawdopodobne.
- Najlepsza sangrijska stal, trzonek ze srebra, piękna robota.
- Dawaj! Szybko, jak się obudzą to będzie za późno!
Podałem mu sztylet i obserwowałem. Elf chwycił nóż za ostrze i wbił trzonek w gardło kobiety. Zdębiałem, chciałem się na niego rzucić.
- Co ty...
- Cicho głupcze!
Kobieta otworzyła oczy, były matowo czarne. Wydała z siebie syk.
- Sssssiosstry...
Teraz elf w jednej chwili obrócił sztylet, chwycił za trzonek i jednym ruchem odciął głowę kobiecie. Podobnie uczynił z dwiema następnymi skrzyniami. Później nie poszło już tak gładko. Do tej pory stałem jak wryty, ale w końcu skoczyłem ku drabince i zniknąłem na pokładzie. Elf nie spojrzał nawet w moją stronę.
- Dawać mi tu srebrny nóż, szybko!
Dan spojrzał na mnie osłupiały, ale wyciągnął zza cholewy piękny sztylet. To była najcenniejsza rzecz jaką posiadał, kupił go za dwieście srebrnych monet dwa lata temu w Broken High. Srebrny nóż – śmieszna sprawa, mało przydatny, ale piękny i niezwykle wartościowy. Nigdy się z nim nie rozstawał.
- Dziękuję – rzuciłem i już byłem przy luku. – Nie zbliżajcie się do kraty! – po tych słowach zniknąłem pod pokładem.
strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6] |
komentarz[5] | |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|