Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zrobiło się bardzo cicho. Stefan spoglądał zdumiony, to na mnie, to na elfa. Dred, nieświadomy niczego, zaczął chrapać. Eruantalon usiadł i skrył twarz w dłoniach.
- Wybacz, kapitanie. Dużo ostatnio przeszedłem, chyba robię się nerwowy – mimo, że miał zakrytą twarz, przysiągłbym, że się uśmiechał wypowiadając te słowa.
- Powinienem cię związać. To mój statek – spojrzałem na Dreda. – Ale, jeśli możesz nam pomóc, to będę ci wdzięczny. Oczekuję jednak, że powiesz mi również coś o sobie. Niech to będzie ... dowód twojej dobrej woli – teraz to ja się uśmiechałem.
Elf podniósł na mnie swe srebrzyste oczy.
- Dobrze, kapitanie Morten. Jestem elfem, mam dwieście trzydzieści cztery lata, pochodzę z Lasów Brunatnych. Zostałem wygnany ze swojej ojczyzny i zaciągnąłem się na Czarną dwa lata temu. Przed dwoma dniami zatonęła. Potem już wiesz, co się działo. Wystarczy na początek? – wyszczerzył szpiczaste ząbki w nienaturalnym uśmiechu.
- Dlaczego cię wygnano?
- Nie twoja sprawa! – wysyczał przez zęby, uśmiech gdzieś przepadł. – To nie ma nic wspólnego z tobą ani z tym statkiem.
- No dobrze, na razie musi mi to wystarczyć – spojrzałem chłodno. – Co jeszcze chcesz wiedzieć?
- Jaki przewozicie ładunek? – elf znowu mówił ze spokojem godnym mnicha.
- Zabraliśmy ładunek w Nordkliff, to w północnej części...
- Wiem gdzie to jest – oczywiście mi przerwał. – Co przewozicie?
- Nie wiem, ładunek jest tajny...
Oczy elfa zwęziły się.
- Tajny? Dla kogo ten ładunek?
- Dalej nie rozumiem, do czego zmierzasz. Ale, dobrze... Dla pewnego kupca ze StadtFreak, Goldena Moora.
- Kupca?! – głośny, szyderczy śmiech wypełnił kajutę. – Taki z niego kupiec, jak ze mnie krasnolud! Golden Moor był niegdyś wykładowcą na Uniwersytecie, ale te czasy dawno minęły.
- Kim więc jest? – ciekawość zwyciężyła nad wściekłością. Elf najwidoczniej przywykł do kpienia z innych i rozkazywania wszystkim naokoło. Lubił zgrywać wszystkowiedzącego.
Spojrzał na mnie swoimi lodowatymi oczyma i westchnął.
- Nie chciałbyś go spotkać, uwierz mi na słowo.
- Rozmawiałem z nim... – zacząłem.
- Nie sądzę. Ma wiele sług. Poza tym, mało kto może go zobaczyć – znowu wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Ja mogę – spojrzał na mnie, na plecach poczułem strużkę potu, a przecież było mi zimno... – Wróćmy jednak do ładunku. No więc?
- Siedem skrzyń zapieczętowanych chyba magicznie. W dzisiejszych czasach to częste.
- Taaa... Pokażesz mi te skrzynie?
- Nie wolno mi. Ten Moor, kimkolwiek jest, prosił aby nawet nie zbliżać się do ładunku. Mówił, że bariery magiczne będą silne i komuś mogłoby się coś stać. Właściwie, dlatego wybrał moją łódź, ma oddzielną kabinę na mniejsze zamówienia.
- Rozumiem... – elf zastanawiał się nad czymś. – A czy po tak potężnym sztormie nie wypadałoby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku? – uśmiechnął się przebiegle.
- Myślę, że to wystarczający argument - sam byłem ciekaw, co też elf spodziewa się odkryć w tajemniczym ładunku, tym bardziej, że złamanie pieczęci było raczej niemożliwe. - Chodźmy.
Spojrzałem jeszcze w stronę Stefana. Przysłuchiwał się całej dyskusji, ale chyba niewiele zrozumiał.
- Zostań z Dredem, chłopcze. Może cię potrzebować – chłopak kiwnął głową.
Wyszliśmy na pokład. Do mniejszej kabiny przewozowej można się było dostać jedynie z zewnątrz. Wejście znajdowało się niedaleko dziobu, ukryte pod grubą warstwą nieprzemakalnego, jak zapewniał mnie kupiec z Sandrii, materiału. Odsunąłem materiał i trzymając klucz od kłódki pochyliłem się nad kratą, broniącą dostępu do luku. Zdrętwiałem.
Kłódki nie było...
strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6] |
komentarz[5] | |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|