Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
**
Obudziły mnie krzyki na pokładzie. Ubrałem się i wyszedłem. Słońce było już wysoko, wiatr dął w żagle i pchał nas na wschód. Nareszcie dobry kierunek i pogoda zapowiadała się również nieźle. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Kapitanie, kapitanie! Dred jest chory, ma gorączkę, majaczy!
- Uspokójcie się, wracać do roboty! Pójdę do niego.
Skierowałem się do kajuty Dreda. Nic nie zmąci mojego dobrego nastroju – postanowiłem.
Dred leżał na koi, oddychał ciężko, krople potu spływały mu po czole. Obok siedział Stefan ze łzami w oczach. Chłopak bardzo przywiązał się do starego żeglarza. Zobaczywszy mnie zerwał się na równe nogi.
- On nie reaguje, nie słyszy. Czy on...?
- Proszę zostaw nas chłopcze – rzekłem stanowczo i miałem nadzieję, że chłopak nie będzie próbował na siłę pomóc. Spojrzał na mnie z wyrzutem ale wyszedł.
- Witaj przyjacielu – usiadłem obok.
Dreda znałem od ponad dziesięciu lat. Zawsze mogłem liczyć na tego starego lisa i nie było lepszego marynarza pod słońcami Królestwa. Jednak nie potrafiłem sobie przypomnieć, abym go kiedykolwiek widział chorego. W pokoju cuchnęło rumem, pewnie chłopcy próbowali już uleczyć swojego pierwszego oficera. Ciężko oddychał, gorączkował. „Oby nie jakaś zaraza” – pomyślałem. Zdarzało się, że statki po miesiącach żeglugi powracały do portów z wyniszczoną doszczętnie załogą przez jakąś chorobę lub wirus. Walka z takim przeciwnikiem była trudna, a na morzu wręcz niemożliwa.
- Morten? – cichy, głuchy głos dobył się z gardła Dreda. Otworzył oczy.
Otrząsnąłem się z mrocznych myśli.
- Jestem tu, jak się czujesz? – postarałem się, aby mój głos zabrzmiał stanowczo, pewnie.
- Nie widać? Musicie mnie zostawić... To jakaś... Nie chcę być... – nie mógł mówić, był naprawdę słaby.
- Nie mów głupstw, Dred. Jesteś po prostu zmęczony. Potrzebujesz odpoczynku.
Wstałem, nie chcąc patrzeć w oczy przyjacielowi. Niepotrzebnie się obawiałem. Oczy miał już zamknięte. Spał. Chyba spał. Wyszedłem przygnębiony. Zobaczymy, co przyniesie następna doba. Jeśli się nie poprawi... Machnąłem ręką, nie chcąc nawet o tym myśleć.
Słońce było już wysoko. Kazałem zwołać załogę.
- Macie się nie zbliżać do kajuty Dreda! Nie wiemy co mu jest, ale lepiej mieć się na baczności. Żadnego gadania po kątach! Stefanie – spojrzałem na chłopca. – Byłeś z nim, więc będziesz się nim opiekować. – Chłopak uśmiechnął się, był wyraźnie wdzięczny.
- Tak jest, panie Kapitanie! – głupi entuzjazm - pomyślałem.
- Dobrze już. Do roboty! Dan, przejmiesz obowiązki Dreda – nie czekałem na uwagi, odwróciłem się i zszedłem pod pokład.
Trzeba jeszcze odwiedzić naszego gościa, prawie o nim zapomniałem. Zapukałem i nie czekając na odpowiedź wszedłem. Człowiek otulony kocem nadal leżał na koi. Nie spał. Widząc mnie usiadł i lekko skinął głową. Teraz mogłem mu się lepiej przyjrzeć. Szczupły, oczy koloru srebra, twarz blada, włosy ciemne, niemal grafitowe, długie. Szpiczaste uszy. Elf – pomyślałem.
- Morten, jestem kapitanem tej łajby – skłoniłem się.
- Moje imię brzmi Eruantalon. Pragnę ci podziękować kapitanie – mówił ważąc słowa, ostrożnie, dystyngowanie.
- Co elf może robić na środku oceanu w nocy w beczce? Jeśli nie chcesz mówić, twoja sprawa, ale chętnie wysłucham twojej historii. Więc..?
Elf uśmiechnął się chłodno.
- Pozwól, że skorzystam z pierwszej możliwości.
- Twoje prawo – odwróciłem się. – Acha, nie zbliżaj się do kajut dziobowych, mamy tam chorego. Mam nadzieję, że to tylko osłabienie... ale na morzu trzeba być ostrożnym. Chyba mnie rozumiesz?
- Oczywiście – wydawało mi się, że coś zmieniło się w głosie elfa. – Co mu jest? – zapytał szybko, a potem wyraźnie zmieszany dodał. - Może będę mógł pomóc. Znam się na leczeniu...trochę.
- Wątpię, ale popołudniu możesz mi potowarzyszyć. Będę chciał sprawdzić co z nim.
Wyszedłem. Dziwny ten elf, nawet jak na elfa – pomyślałem.
strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6] |
komentarz[5] | |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|