..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Na jego twarzy ponownie pojawił się uśmiech. Nie pamiętał, kiedy wyprawiono ucztę z okazji jego powrotu. W sumie nic w tym dziwnego, ponieważ Kiramon nie opuszczał zamku, chyba, że na krótkie, czasem kilkudniowe wycieczki. Nie było jednakże wielu bankietów na jego cześć. Wyjątek mogły stanowić popijawy, w których brał udział po każdym powrocie do domu ze swoimi przyjaciółmi, których bankietami nazwać było nie sposób. Wracali do swej siedziby, wynajmowali służbę, zapraszali znajomych, wyciągali z piwnic najlepsze, co mieli, a później tylko pili i jedli, jedli i pili, i tak na zmianę, dopóki nie padli. Wielokrotnie taka zabawa kończyła się przebudzeniem w ramionach kobiety. Co gorsze, często nie pamiętał nawet jak się w swoim łóżku znalazł, jak się w ogóle w łóżku znalazł.
Według historii, jakie słyszał o elfach – a było tego sporo – był jeszcze dzieckiem, jednak uważał się za dorosłego i miał ku temu solidne podstawy. W końcu nie każdy czterdziestokilkuletni elf mógł poszczycić się jego osiągnięciami. Wielu, dużo od niego starszych, mogłoby chylić przed nim czoło. Poza tym już na zamku traktowany był jak dorosły. Ludzie nie widzieli i nadal nie wiedzą, że elf dojrzałość osiąga o wiele później. Traktowany był więc na równi z bratem i przyjaciółmi. Tak też mu zostało. Z tych wszystkich nocy spędzonych z kobietami, najbardziej żałował jednej rzeczy, że tak niewiele wspomnień z nich w pamięci elfa się znajdowało. Ale cóż zrobić? Na trzeźwo się wielu rzeczy nie robi.
Rozmyślania przerwało mu pukanie do drzwi. Kiramon powoli podszedł i otworzył je. U progu stała bardzo młoda służąca, która natychmiast spuściła wzrok. Młody elf uśmiechnął się w duchu. Zapomniał już jak to jest być księciem. Kiedy dziewczyna podniosła na chwilę wzrok, uśmiechnął się do niej. Służka natychmiast spuściła ponownie głowę, oblewając się rumieńcem.
Nie dziwił się jej. Prawdopodobnie pierwszy raz w swoim życiu widziała elfa. Była to i tak lepsza reakcja niż wpatrywanie się z szeroko rozdziawionymi ustami.
-Przyniosłam ci panie koronę – rzekła niepewnie podnosząc wyżej leżącą na aksamitnej poduszce bogato zdobiony, srebrny klejnot, ozdobiony szmaragdami, który Kiramon dopiero teraz zauważył.
Elf podniósł diadem i przymierzył. Pasował doskonale. Na krótką chwilę ożyły w nim wspomnienia zabaw dziecięcych, kiedy to razem z bratem i przyjaciółmi bawili się w dwór królewski. Zawsze było tak, że brat był królem, a Kiramon zadowalał się posadą pierwszego ministra, ewentualnie kanclerza, czasem dowódcy wojsk zależnie od ustroju i sytuacji politycznej.
Dopiero po chwili zorientował się, że dziewczyna wciąż stoi i czeka przed nim.
- Możesz odejść.
Służka skłoniła się. Nim odeszła, powiedziała jeszcze elfowi, że za chwilę przyjdzie po niego oddział gwardii, aby eskortować go do ogrodów, gdzie od trzech dni przygotowywana jest uczta na jego cześć.
- Od ilu? - zapytał zszokowany elf.
- Od dwóch... – powtórzyła niepewnym głosem służka.
Nagle Kiramon parsknął śmiechem. Dziewczyna wystraszyła się i cofnęła o krok. Młodzieniec chciał coś powiedzieć, jednak nie był w stanie wyksztusić z siebie słowa. Nie pamiętał, kiedy ostatnio się tak śmiał. Niepohamowany, całkowicie spontaniczny. W końcu udało mu się na tyle zapanować nad sobą, że gestem pozwolił oddalić się dziewczynie. Długo jednak nie mógł dojść do siebie. Nawet, gdy chwilę po zachodzie słońca przybyła królewska straż przyboczna, na jego elfiej twarzy wciąż widać było uśmiech, zaś w kącikach oczu błyszczały łzy rozbawienia. Żołnierze wzięli to za oznakę radości z powodu powrotu do domu, ale co oni mogą wiedzieć.

Kiramon szedł za trzema gwardzistami królewskimi w kierunku ogrodów pałacowych. Doskonale znane mu ściany korytarza, którym go prowadzili, były ozdobione kolorowymi flagami i kobiercami, które przedstawiały słynne bitwy. Było też kilka, na których znalazły się wspaniałe krajobrazy. Jedne ukazywały zachodzące za ośnieżonymi górami słońce. Artyście w jakiś niebywały sposób udało się oddać czerwień słońca odbijającą się od lodowych szczytów. Inny przedstawiał widok na wspaniałą zieloną dolinę, przez której środek płynął srebrzysty strumień. Także tu zdawało się, że słońce odbija się w krystalicznych wodach potoku. Jeszcze inne przestawiały piękną elfkę, biorącą kąpiel w krystalicznym strumieniu. Były też takie, które przedstawiały smoki, pegazy, jednorożce, a także gryfy. Wszystkie te stworzenia były przedstawione w ruchu. Obserwatorowi mogło się wydawać, że opuszczą arras i wolne uciekną nie wiadomo gdzie.
Kiramon uśmiechną się na wspomnienie dzieciństwa, kiedy to opiekunka opowiadała jemu i jego bratu historie o mitycznych stworzeniach, jakimi są jednorożce, pegazy, gryfy i smoki. Odkąd pamiętał, zawsze lubił o nich słuchać. W legendach tych smoki zawsze przedstawiane były jako krwiożercze bestie, które żyją tylko po to, żeby zabijać, palić, okradać ludzi przez wymuszanie okupów, przez co gromadziły ogromne skarby. Krążyło o nich wiele podań. Zawsze smok porywał jakąś księżniczkę, przybywał rycerz na wspaniałym koniu, ratował damę z opresji i zabijał okrutną bestię. Później zaś księżniczka oddawała mu swoją rękę. Kiramonowi zawsze szkoda było smoków. Uważał je za wspaniałe stworzenia, pełne godności i z cała pewnością mądrości. Kiedy był w Somanie, odwiedził wiele bibliotek i przeczytał wiele ksiąg na temat mitycznych stworzeń. Z nich dowiedział się, że smoki władają potężną magią. Potężniejszą od magii wszystkich ludów K’ebo, za wyjątkiem Mrocznych Elfów. Ich jednak już nie ma. Zawsze marzył o spotkaniu jakiegoś smoka. Wiedział jednak, że to tylko legendy, i że smoki, tak samo z resztą jak pozostałe stworzenia, nie istnieją.
Kiedy dotarli do ogrodów królewskich, Kiramon ze wszystkich stron został zaatakowany. Najpierw przez wspaniały widok, później przez zapachy kwiatów i niezwykłych potraw, jakie zostały specjalnie na tą okazją przygotowane. Na końcu zaś przez ludzi, których znał, ale jeszcze nie zdążył się z nimi przywitać.
Brał udział w wielu bitwach. Walczył przeciwko hordom orków i gnulli. Potykał się z ich szamanami, którzy władali potężną magią. Nie raz był zdany wyłącznie na siebie w starciu z przeważającymi siłami wroga. Podróżował w miejsca, które na samą myśl mogą przyprawić ludzi słabych o zawał. Widział takie stwory, którymi straszy się dzieci, a także wiele takich, które na miano takich zasługują z całą pewnością. Wiele razy był kuszony przez piękne acz zdradzieckie istoty. Widział śmierć. Sam ja zadawał. Na jego rękach umierali przyjaciele. On zaś później odbierał na wrogach zapłatę za ich stratę. Wiele razy był więźniem. Za jego głowę w wyznaczono nawet nagrodę. Wszystko to nie umywało się jednak z tym, co czekało go teraz. Ludzie. Nie wrogowie, ale przyjaciele i dalsza rodzina, która przybyła, aby go zobaczyć. Czekała go teraz ciężka przeprawa. Będzie musiał opowiadać o swoich przygodach. Przeżył ich wiele, ale nie chciał o nich mówić. Wiele z nich wiązało się z bólem, a on nie miał ochoty na rozdrapywanie starych ran.
Najpierw były jednak powitania. Na początek po raz drugi przywitał się z rodziną, a także z bratem, który starannie ukrywał swoją nienawiść do niego. Nie ukrył jej jednak przed elfem. Później przyszła kolej na dalszą rodzinę. Ciotki, wujków i kuzynów. O części z nich w ogóle zapomniał, jednak oni nie przejmowali się tym i bardzo szybko przypominali o sobie. Następni w kolejności byli przyjaciele. Wielu z nich pamiętał bardzo dobrze. Przez głowę przemykały mu wspomnienia związane z twarzami znajomych. W tej grupie znalazło się także kilka osób, którzy wcale jego przyjaciółmi nie były. Nawet więcej. Byli jego wrogami. Gdy pokłócił się z bratem, zaczęli go wyzywać, obrażać, obmawiali go przed prawdziwymi przyjaciółmi, którzy ostatecznie także odwracali się od niego. Nie było jednakże osoby, na której spotkaniu najbardziej mu zależało. Szukał jej wśród tłumów zaproszonych gości, służby zamkowej, dworu królewskiego a także samego monarchy wraz z małżonką. Nagle poczuł, że ktoś położył mu dłoń na ramieniu. Niemalże w tym samym momencie wiedział, kto. Serce zaczęło mu walić w piersi jak młotem. Przeszył go dreszcz.
Wtedy zobaczył spojrzenie brata, które pałało taką nienawiścią, że elf zapragnął opuścić to miejsce. Prawie to zrobił, lecz powstrzymał go melodyjny kobiecy głos.
- Długo cię nie było Kiramonie.
Elf odwrócił się i spojrzał w jej błękitne oczy. Oczy, którymi go oczarowała. Oczy, w których lazurowej toni zawsze z rozkoszą się zanurzał. Oczy, za którymi tęsknił przez wiele lat. Te same… Lecz jakby inne… Coś było inaczej… Nie wiedział, co ale było inaczej. Czuł, że to nie ta sama Tari, jaką pamiętał. Cóż w tym jednak dziwnego? Ludzie szybko się zmieniają.
- Tak, Tari... Długo – odparł.
- Chciałam się zobaczyć z tobą zaraz po twoim przybyciu – jej głos był miękki i delikatny, niczym bryza z nad oceanu – Jednak powiedziano mi, że śpisz. Nie chciałam cię budzić, więc postanowiłam zaczekać. I jesteś. Nic, a nic się nie zmieniłeś. – rzekła uśmiechając się.
On także się uśmiechną, ponieważ przez myśl przebiegł mu obraz siebie zanim opuścił Neb. Bardzo się zmienił. Choć może nie było tego widać.
- Nawet nie wiesz jak bardzo – odrzekł wciąż się uśmiechając – Ty jednakże się nie zmieniłaś. Nadal jesteś piękna. A nawet jeszcze piękniejsza niż zapamiętałem.
Dziewczyna zarumieniła się lekko i uśmiechnęła jeszcze promienniej.
W tym momencie była tak oszałamiająco piękna, że Kiramon zapomniał, gdzie jest, a nawet, kim jest. Była tylko ona. Piękna. Bosko piękna. Całkowicie zniewalająca. Widział tylko ją. Czerwone, pełne usta wygięte w uśmiechu. Błękitne, błyszczące oczy. Włosy spływające kaskadami na ramiona, plecy i pośladki, których nie widział, ale jego wyobraźnia podpowiadała mu, co mógłby ujrzeć. Długa, błękitna suknia z jedwabiu, przeszywana aksamitem, zdobiona niebieskimi diamentami, obszywana srebrem, z bardzo głębokim dekoltem. Z siłą pędzącego stada koni, wróciły do niego wspomnienia z dawnych lat, kiedy byli razem…
Dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę, co w tej chwili działo się z Kiramonem. Uśmiechnęła się jeszcze promienniej, aby pogrążyć go jeszcze bardziej. Wiedziała, że jeszcze chwila i elf będzie należał do niej. Będzie następnym mężczyzną w jej kolekcji. Jednak, gdy tylko ta myśl pojawiła się w jej umyśle, twarz Kiramona uległa zmianie. Uśmiech zaczął powoli gasnąć. Nie miała pojęcia, co mogło być tego przyczyną. Z resztą skąd mogła wiedzieć, że elf znał jej myśli. Nawet te najskrytsze. Wiedział już, na czym zmiana polegała. To z całą pewnością nie była ta Tari, którą zostawił dziesięć lat temu.
Chciał odejść, aby przemyśleć wszystko na spokojnie, ale nie chciał też zrobić tego zbyt nagle, aby jej nie urazić. Szukał wymówki. Ku jego szczęściu, wymówka sama go znalazła.
- Wybacz pani – rzekł z lekkim, aczkolwiek wymuszonym uśmiechem – Jestem zmuszony cię opuścić. Jestem jednakże pewien, że będziemy jeszcze mieli okazję spotkać się. Noc jest długa, a słońce ledwie schowało się za horyzontem. Ojciec mnie wzywa.
Nie skłamał, gdyż w istocie ojciec dawał mu znaki, żeby podszedł do nich. Kiramon skłonił się Tari i poszedł do króla. Był wdzięczny ojcu za to, że go wzywał. Nie chciał powiedzieć czegoś głupiego. Musiał sobie wszystko na spokojnie przemyśleć. Nie przebudził się jeszcze do końca. W ogóle pierwszy raz zdarzyło mu się spać tak długo, no może pomijając ostatni nocleg w karczmie w Neb, ale to nieważne. Całe zamieszanie potęgowały jeszcze powitania. Bał się, że powie coś, czego mógłby żałować.



strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6]
komentarz[4] |

Komentarze do "Fragment książki"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Inspiracje ku...
   Egipscy Bogow...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.051483 sek. pg: