Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Kiedy wreszcie zakończyły się powitania, które z resztą trwały do późnego południa, młody książę udał się w celu odświeżenia, zaś później razem z rodziną i kilkoma przyjaciółmi, jakich pozostawił, zasiadł przy stole w bibliotece zamkowej.
Wielu z przybyłych, którzy jeszcze nie widzieli Kiramona, byli wielce zdziwieni tym, co zobaczyli. Po prawdzie nie wiedzieli czego się spodziewać, ale to ich całkowicie zaskoczyło. Kiramon niesamowicie się zmienił. Zawsze był bardzo gadatliwy. Teraz jednak odpowiadał na pytania rzeczowo, bez chwili wahania, jakby już wcześniej przemyślał odpowiedź. Kiedy zapytali go o to, co działo się z nim przez te dziesięć lat, odpowiedział tylko, że wiele podróżował, jednak nie dotarł do swojego rodzinnego kraju. Zaskoczyły go jednak wielce wieści z niego. Wszyscy wiedzieli, o co mu chodzi, ponieważ każdy znał historię Agis. Powiedział tylko jeszcze, że był w Somanie i pobierał nauki w tamtejszej szkole magii. Jako dowód przedstawił amulet Szarych Szat. Wszyscy z niedowierzaniem spojrzeli na dziwny naszyjnik, przedstawiający smoka. Nie zaskoczył ich jego wygląd, lecz sam fakt, że Kiramon miał coś takiego. Nigdy nie pokazał swoim zachowaniem, że interesuje go magia, czasami można było nawet dojść do wniosku, że nie lubi wszystkiego co ma z magią cokolwiek wspólnego. Nie wiedzieli jednak, że podczas podróży Kiramon zetknął się ze sprawami i stworzeniami, których nie dało się pokonać w zwykły sposób.
- Czemu wróciłeś? - zapytał ktoś nagle.
Zapadła cisza. Wszyscy wiedzieli, że musiał istnieć jakiś powód jego powrotu. Każdy był ciekaw, lecz nikt nie zapytał. Dopiero teraz. Wszyscy w napięciu obserwowali elfa, który ważył w myślach odpowiedź.
- Podróżowałem wiele - zaczął - Zwiedziłem przy tym wiele miejsc, które napawały lękiem na samą myśl, a co dopiero mówić o dotarciu do nich. Widziałem wiele zła, ale także wiele pięknych rzeczy, które napawały mnie radością i optymizmem. Na swej drodze spotkałem wspaniałych ludzi i nie tylko. Mam wśród nich przyjaciół, na których pomoc zawsze mogę liczyć, i którym zawsze pomogę, gdy mnie o to poproszą. Widziałem także Śmierć. Straciłem wielu towarzyszy, którzy jednak umierali szczęśliwi ponieważ ginęli w obronie tych, którzy sami nie mogą sobie pomóc. Nauczyłem się od nich wiele. Dziesięć lat to mało jak na elfa, jednak dla mnie te lata znaczą więcej niż kiedykolwiek mogłem sądzić. Cieszę się, że jestem tu z powrotem. - Na jego twarzy zatańczył lekki uśmiech. Podniósł oczy, spojrzał na zgromadzonych i rzekł - Wróciłem, aby odpocząć. Wróciłem do ludzi, których kocham i, do których tęskniłem przez te wszystkie lata.
Królowa słysząc słowa swego przybranego syna, rozrzewniła się po raz kolejny i ponownie uściskała młodzieńca. Wszyscy z radością i wyraźną ulgą przyjęli jego słowa. Obawiali się bowiem, że przyjechał tylko na kilka dni, i że wkrótce znowu ich opuści.
Nie wszyscy jednak byli rozpierani przez radość z powodu widoku Kiramona. Ktoś siedział na uboczu i z niechęcią w oczach patrzył na elfa, który ściskał matkę.
Cieszył się, gdy ten wyjechał. Miał nadzieję, że już nigdy nie wróci, że zginie gdzieś po drodze, a sądząc z opowieści, miał ku temu wiele okazji. Ale przeżył. Powrócił. Jest tutaj. Siedzi i rozmawia ze wszystkimi, jakby nigdy nic się nie stało, jakby wydarzenia, które skłoniły go do wyjazdu, nigdy nie miały miejsca. Ale on je pamiętał. Pamiętał bardzo dobrze. Wiele nocy przeżywał wszystko na nowo w myślach. Za każdym razem obraz ulegał zmianie. Przeistaczał się z przegranej w zwycięstwo. Wiele razy także wyobrażał sobie Kiramona cierpiącego w niewoli u orków lub gnulli, albo pożeranego przez trolla lub ogmoha.
\"Ale nie! On musiał przeżyć! Musiał powrócić!\" - Ermon wrzał wewnątrz.
Teraz pozostało mu tylko jedno. Zemsta. Zemsta, którą planował przez wiele lat. Straszna zemsta. W swoich planach nie wziął tylko jednej rzeczy pod uwagę. Nawet teraz, kiedy mógł wreszcie wprowadzić wszystko w ruch, zaślepiony gniewem, nie dostrzegł, że ten elf, który siedzi w najwyższym punkcie stołu, otoczony przez bliskie mu osoby, nie jest tym samym elfem co dziesięć lat emu. Nie jest już słabym, lubiącym zabawy i wino księciem. Jest teraz elfem, a nie elfem wychowanym przez ludzi. Ma ogromną przewagę nad wszystkimi tu zgromadzonymi, z zwłaszcza nad młodym człowiekiem, który pała do niego nienawiścią.
Kiramon był smutny. Nie chciał tego, co się stało. Było to jednak silniejsze od niego. Dlatego musiał odejść. Było to najlepsze rozwiązanie w tamtej sytuacji. Nie wiedział jednak, że po powrocie pewni ludzie będą tacy sami jak wcześniej.
Ciężko było mu wyjechać, zostawić wszystko, co kochał, co znał od dzieciństwa. Był jeszcze niezwykle młody. Rodzina królewska przygarnęła go i pokochała jak własne dziecko, którego wtedy jeszcze nie mieli. Wychowywali go w miłości i dobrobycie. Zawsze miał wszystkiego pod dostatkiem. Ich miłość nie zmniejszyła się nawet wtedy, gdy urodził im się pierwszy syn. Kiramon miał wtedy zaledwie piętnaście lat. Przez siedemnaście następnych wychowywał się razem ze swoim przyrodnim bratem. Nie widzieli świata poza sobą. Gdzie był jeden, tam zawsze pokazywał się drugi. Nie można ich było rozdzielić. Nastąpił jednak kryzys, którego ich przyjaźń nie przetrwała. Kiramon zawsze uważał i nie bez racji, że zbyt długo mieszkał z ludźmi. Przejął w ten sposób ich podejście do świata, które nakazuje żyć chwilą, żyć namiętnościami. Zakochał się. Na nieszczęście w tej samej dziewczynie, co jego brat. Wielokrotnie zastanawiał się, co go do tego skłoniło. Jednak zawsze, gdy przypominał sobie pierwsze spotkanie, gdy byli naprawdę sami, odpowiedź przychodziła natychmiast. Brat przestał go tolerować, nie lubił, gdy przebywali razem, zwłaszcza zaś sam na sam. Któregoś dnia wpadł w gniew. Padły wtedy słowa, które Kiramon chciał wymazać ze swej pamięci. Brat zranił go dotkliwie. Chciał jeszcze wszystko wyjaśnić, spróbować załagodzić spór. Nawet dziewczyna, którą kochali starała się pomóc w tym. Niestety na próżno. Nie dało się cofnąć wypowiedzianych słów. Odszedł. Obawiał się, że już nie powróci, jednak udało mu się to. Był szczęśliwy z tego powodu. Nie spodziewał się jednak, że brat znienawidził go jeszcze bardziej. Wiedział także, że wkrótce będzie musiał znowu wyjechać. Tym razem jednak nie powróci.
Teraz jednak nie miało to większego znaczenia. Cieszył się z powrotu, a także z tego, że będzie mógł wreszcie odpocząć. Na samą myśl o wygodnym zamkowym łożu zrobił się zmęczony. Jak rzadko potrzeba mu było snu. Jego matka szybko to zauważyła i zakomunikowała wszystkim, że Kiramon musi iść odpocząć po męczącej podróży. Przyjęto to z jękiem zawodu, ponieważ elf nie zdążył jeszcze opowiedzieć o swoich przygodach. Przestali jednak, gdy Kiramon powiedział, że opowie wszystko wieczorem przy kominku. Wszyscy zaczęli się rozchodzić i wkrótce sala opustoszała. Kiramon udał się wprost do łaźni, gdzie wziął długą odprężającą kąpiel a następnie udał się na spoczynek.
Otworzył oczy. Usiadł na łożu i rozejrzał się po komnacie. Wyglądała tak samo jak wczoraj, gdy kładł się spać. Powoli wstał i podszedł do okna, które wychodziło na zamkowe ogrody. Kiedy wyjrzał, zobaczył chylące powoli ku zachodowi słońce, zmieniające z wolna swą zwykłą oślepiająco – żółtą barwę, w czerwień kwitnących przez cały rok, rosnących w królewskim ogrodzie róż. Ptaki wesoło śpiewały w promieniach opadającej coraz niżej, teraz pomarańczowej, tarczy. Obudziły go głośne dźwięki dochodzące właśnie z rozpościerającego się przed nim ogrodu. Zauważył krzątających się ludzi, służbę, muzyków. Nieco z prawej ustawionych było wiele długich stołów, pokrytych śnieżno – białym obrusem, na którym ułożono srebrną i złotą zastawę, w której odbijały się promienie słońca. Uśmiechnął się do siebie.
- Szybko się uwinęli - mruknął do siebie.
Odwrócił się od okna. Zauważył wtedy, że nie wszystko było jak wtedy, gdy kładł się spać. Na krześle, zamiast ubrania podróżnego znalazł lekkie jedwabne szaty w kolorze soczystej trawy, jego ulubionym. Na ubiór składały się jedwabne spodnie, na które nakładało się luźną, wykonaną z aksamitu podszytego jedwabiem, sięgającą ziemi męską suknię z długimi, rozszerzającymi się ku dłoniom rękawami, a także rozciętą z przodu od pasa, co ułatwiało poruszanie się. Całość przewiązywało się szerokim pasem ze srebrnym haftem. Pod krzesłem leżały aksamitne trzewiki, także koloru zielonego. Pokręcił z uśmiechem głową i zaczął ubierać. Zabrało mu to dość sporo czasu, ponieważ odwykł od wkładania tak wyszukanego ubioru. Ostatni raz robił to dwa lata temu, gdy wstępował w szeregi Szarych Szat. Wtedy miał jednak na sobie długą togę, na którą składało się kilka warstw jedwabnego materiału w kolorze szarym, naszywanych luźno jeden nad drugi, co tworzyło interesującą kompozycję. Wyglądał wtedy, jakby miał na sobie coraz to krótsze elementy tego samego ubioru. Na ramiona zaś miał narzuconą aksamitną, białą pelerynę – symbol wstępującego.
Gdy siłował się z odzieniem, odgłosy rozległy się ponownie. Tym razem jednak usłyszał delikatne dźwięki instrumentów dostrajanych przez muzyków. Sporadycznie nad odgłosami krzątaniny, wybijał się dość donośny głos kanclerza, który, trzymał jak zwykle nad wszystkim pieczę. Z resztą, zajmował się przygotowaniami do wszelkich uroczystości, ceremonii i w ogóle chyba wszystkiego, co działo się w zamku na większą skalę.
strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6] |
komentarz[4] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Fragment książki" |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|