Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Sobota
Od samego rana praca wre, tak najlepiej można opisać dzisiejszy dzień. Jak tylko zjedliśmy śniadanie, kontynuowaliśmy tworzenie postaci. Ale nie tylko to było czymś wyjątkowym. Po raz pierwszy (i ostatni na tym konwencie) z Grubą Smoczycą przyrządziłyśmy prawdziwy pseudo-obiad. Ugotowałyśmy kluchy i sos, na który składał się: słoik fasolki po bretońsku i dwa słoiki pulpetów oraz inne tajemnicze składniki, których zdradzić nie mam zamiaru. Jedzonko smakowało, a co najważniejsze - nikt się nie zatruł.
Konor, który początkowo miał najmniejszą porcje, zjadł najwięcej, robiąc za “śmietnik” i kończąc porcje, z jakimi dziewczyny nie dały sobie rady. Po obiadku dokończyliśmy karty postaci i udaliśmy się po zapasy do sklepu.
Po powrocie wreszcie udało nam się zasiąść do gry.
Przyznam się, że Aphalon bardzo mi się spodobał, mimo iż nie doprowadziliśmy przygody do końca. Największym i chyba najmilszym zaskoczeniem było dla mnie, że tym razem moja postać nie działała na szkodę drużyny używając swoich zaklęć. Kości były dla mnie łaskawe i wyrzucały odpowiednio wysokie lub niskie liczby oczek. Udało mi się nawet dotkliwie podpalić niedźwiedziołaka, co niewątpliwie ułatwiło jego unicestwienie. Ostateczny cios zadała postać Konora.
Po zaleczeniu wszystkich ran cała brygada udała się na odpoczynek, a my poszliśmy w jej ślady.
Niedziela
Zapowiadało się niewesoło. Taki dzień pożegnań. Cała czwórka, jaka towarzyszyła mi w drodze na Mazury, miała dziś wrócić od domu. Pierwszy promień nadziei zabłysnął, gdy Khaz postanowił, że razem z Corwinem pojadą następnym pociągiem. Tak więc o godzinie 11:02 żegnaliśmy jedynie Konora i naszą blond rusałkę. Wcale nie było łatwo. Rozstania nie są przyjemną sprawą. Gdy wróciliśmy na działkę, wszyscy byli jacyś osowiali. W końcu straciliśmy dwóch z naszych. Spakowałam Khaza i Corwa, dałam jeść i pojechaliśmy na dworzec. Ich pociąg odjeżdżał koło 16:05. Po drodze wyrzuciliśmy nadmiar śmieci do kontenera. Wtedy po raz pierwszy krasnolud zaproponował powrót do domu w późniejszym terminie. Mimo to pojechaliśmy na stację. Tam rozpoczęła się dyskusja za i przeciw przełożenia podróży na poniedziałek. Ok. Trzeba jeszcze przekonać, szefa by przedłużył urlop. Niestety, ten był ciągle poza zasięgiem telefonu. Przyszła kolej na rzut monetą. Jednakże jak to w przyrodzie bywa, elfka musiała rzucić krasnoludowi jakąś złośliwością i chłopaki postanowili jechać. Na moje szczęście, pociąg postanowił zrobić to samo, z tym że był pierwszy. Na działkę nie wracałam sama. Jakież było zaskoczenie e-meetingowców, gdy chwilę po tym jak zaparkowałam autko, na drodze ukazały się dwie wysokie męskie postacie. Ogólne zdziwienie i euforia jednocześnie. Dziś w końcu zagraliśmy w LARPa.
Zanim rozpoczęliśmy przygodę, pojechaliśmy uzupełnić zapasy. Wykupiliśmy całego Żubra, co się średnio spodobało sąsiadom, trochę chleba itp.
Posililiśmy się, krasnolud podzielił role, a ja przygotowałam dla każdego paski życia.
Tak, metodą walki były sprawdzone w zeszłym roku, paski z taśmy klejącej.
Uzbrojeni w dobry humor wyruszyliśmy na spotkanie z przygodą...
strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6] |
komentarz[7] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "E-meeting" |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|