Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
***
... I wtedy przyszli – kontynuował Pan Arkadiusz. – Przeskoczyli przez siatkę od strony lasu. Ruszyli w stronę tego grobowca starego, opodal którego z księdzem się ukryliśmy... – Przerwał i wymiętoszoną chusteczką przetarł załzawione oczy. – Szli przez cmentarz dewastując wszystko na około. Przewracali znicze, kopali i pluli na nagrobki. – Urwał i westchnął ciężko. Łamany przez płacz głos odmawiał posłuszeństwa. – Zebrali się przy krypcie. Przyjrzałem się im, kiedy przechodzili koło nas . Wdziałem te długie włosy i symbole pomiotu! Jeden miał na ubraniu imię wypisane tak straszne, że boję się je przywołać.
- Spokojnie – powiedział jeden z siedzących po drugiej stronie stołu policjantów odrywając od ust kubek z kawą. – Jesteśmy na komisariacie, tu nic nam nie grozi.
Organista wysmarkał nos i kontynuował opowieść. – Behemot! Ot, co miał napisane! Imię piekielne na torsie! A i dziewczęta z nimi były. Razem z tuzin! Cały krąg! Obserwowaliśmy ich z księdzem Zenobim nie bardzo wiedząc, co począć. Uszy więdły od bluźnierstw, jakich musieliśmy tam wysłuchać! Cóż oni tam wyprawiali, to niegodna opowiadać.
- Przypominam panu, że jesteśmy na komisariacie – odezwał się tym razem inny z policjantów. – Proszę mówić wszystko i niczego nie pomijać.
- Dobrze, panie władzo – wydusił z trudem Organista. – No więc, podzielili się na mniejsze grupy. Odłączyła się od nich jedna para, po głosach poznałem iż dziewczę i młodzieniec.
Aż serce truchlało, gdy nierząd zaczęli uprawiać na pobliskim pomniku , a młodzieniec w kolko powtarzał tylko „Ave Luciferis!”. Tamci, którzy zostali przy krypcie, rozmawiali bluźniąc przy tym przeciwko wszelkim świętościom. Co chwilę padały imiona piekielne. Behemot! Światowid! Przywoływali też inne bóstwa pogańskie których ja, chrześcijanin, nawet nie znam! – Ukrył twarz w dłoniach i zaszlochał. Jeden z policjantów wstał i położył przed nim na stole chusteczki higieniczne. Odczekali dłuższą chwilę po czym ten sam policjant poprosił o kontynuowanie.
Pan Arkadiusz siląc się na spokój rozpoczął na nowo.
– Wstyd aż opowiadać o plugawych praktykach, jakich świadkiem byłem ja i ksiądz Zenobii. Stali tak przed kryptą bluźniąc w nieznanych językach, aż nagle jeden podkuszony przez Szatana odłączył się i wyszył w stronę naszej kryjówki. Zaczął oddawać mocz na nagrobek, za którym kryłem się ja. Przestraszony zacząłem uciekać – znów zaczął szlochać, ale nie przerwał opowieści. – Krzyknął coś, dokładnie nie słyszałem, co... ale pozostali ruszyli z nim. A potem...wiem że ksiądz biegł za mną... a gdy przy bramie obejrzałem się, już go nie było. – Szloch przeszedł w żałosny płacz. – Zawróciłem co sił w nogach. Wyciągałem pistolet... wziąłem go od tak... ku wszelkiej przygodzie... pamiątka jeszcze z wojska... – kwestia dotycząca pistoletu w całości została wyjąkana. – Kiedy dobiegłem na miejsce ksiądz leżał na ziemi. Dwoje klęczało nad nim, pozostali utoczyli półkole wokół nich. Podbiegłem.... I ....
strony: [1] [2] [3] [4] [5] |
komentarz[6] | |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|