Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Złodziejka
- Lania Megray. -Przedstawiła się wyciągając do niego rękę w czarnej, jedwabnej rękawiczce.
- Miło mi. -Odpowiedział delikatnie całując dłoń i patrząc jej w oczy.
-Panie barman, dwie whiskey poproszę. Powiedział do mężczyzny za barem zezując w stronę już prawie pustej szklanki, która stała przed jasnowłosą kobietą.
- Kochana, powiedz mi, co tak piękna dziewczyna robi sama w tak podłym miejscu? -Spytał podsuwając w jej stronę alkohol.
- To samo, co taki ty Skarbie. -Uśmiechnęła się delikatnie i z czarnej torebki wyciągnęła srebrną papierośnicę. -Zalewam robaka.
Z papierosem w ustach czekała na ogień, a on nie pozwolił by czekała długo. Gdy już się zaciągnęła schował zapalniczkę do kieszeni swej czarnej marynarki. Wziął do ręki ciężką, kryształową szklankę i upił łyk delektując się smakiem irlandzkiego trunku. Nie chciał przerywać krótkiej ciszy. Wiedział, że ta blond piękność, która z niewiadomych przyczyn pozwala mu ze sobą rozmawiać niedługo odejdzie i nigdy więcej już się spotkają. Jego chciwy wzrok chłoną każdy fragment tego pięknego ciała. Przechodził z góry na dół. Od czubka głowy do czubków czerwonych pantofelków. Jasne włosy, rozpuszczone, zamiast spiętych w modny kok opadały luźno na odsłonięte plecy. Swe jędrne ciało wbiła w czerwoną, aksamitną sukienkę, która kończyła się trochę powyżej kolan. Długie lekko opalone nogi założone jedna na drugą przyciągnęły jego wzrok. Chętnie położyłby na nich dłoń i poczuł pod palcami delikatną skórę. Podniósł wzrok i spojrzał na twarz. Lekko muśnięte pudrem policzki, usta koloru burgunda, pomalowane najnowszą szminką Cari Lavagne i te oczy. Zielone niczym u kota, patrzące z niespotykaną śmiałością i pewną intrygującą tajemniczością. Zanurzył się w ich niesamowitej głębi i najprawdopodobniej by w niej utonął gdyby nie ten aksamitny głos, który w ostatniej chwili przybył by pomóc mu wrócić na powierzchnię, gdzie na kamieniu wśród fal siedziała syrena. Otrząsnął się i powrócił z otchłani. Znów był w zadymionym barze, w jednej z podlejszych dzielnic tego miasta. Coś mu ciążyło w ręce. Odstawił szklankę na blat baru i spojrzał uważniej na kobietę, która najwyraźniej oczekiwała od niego odpowiedzi na jakieś pytanie.
- Eee pytałaś o coś? -Nieśmiało spytał, bojąc się by ta piękność nie uznała go za gbura i nie odeszła.
- Pytałam cię o imię. -Pewnie odpowiedziała swoim aksamitnym głosem, który każdy fragment jego ciała przyprawiał o dreszcze.
- A! -Ucieszył się nie słysząc w jej głosie żadnego zniecierpliwienia. - Nicolas Atelieau. - Przedstawił się zmieszany. Na szczęście jego rozmówczyni uśmiechnęła się lekko sprawiając, że cały stres i strach gdzieś uleciały. - Wybacz zamyśliłem się i nie usłyszałem pytania. - Dodał po chwili.
- Zamyśliłeś? - Lania ostatni raz zaciągnęła się papierosem. -Ciekawe, o czym. Mam wrażenie, że gdzieś w tych myślach pojawiły się moje nogi. - Powiedziała gasząc papierosa w popielniczce jednocześnie patrząc mu w oczy.
Czuł jak się czerwieni. Nie mógł nic na to poradzić, kobiety nie były jego mocna stroną. Na ostatniej randce był kilka lat temu. Prawdę mówiąc unikał sytuacji, w której musiałby być sam na sam z przedstawicielką przeciwnej płci. Wrodzona nieśmiałość, prywatna szkoła, do której uczęszczali tylko chłopcy. Wszystko to miało w tym jakiś udział. A tu dziś, w tak parszywym miejscu spotyka prawdziwą piękność, która spośród grona przystojnych facetów wybiera właśnie jego i to z nim postanawia wypić drinka. Tysiące myśli przebiegały mu przez głowę. W śród nich najczęściej powtarzały się dwie, jedna dotyczyła zapadnięcia się pod ziemię, druga ucieczki z miejsca zdarzenia. Z oczywistych racji zdecydował się na tą drugą możliwość. Sięgnął do kieszeni po pieniądze. Rzucił na blat kilka banknotów i wstał z krzesła. Odszedłby, gdyby nie delikatny głos, który zmusił go do rezygnacji z dezercji.
- Nie przejmuj się. Przyzwyczaiłam się do nachalnego wzroku mężczyzn. Z całej gamy spojrzeń, twoje było najdelikatniejsze i najprzyjemniejsze. - Mówiła szczerze, czuł to. Przecież od dwudziestu lat pracował w policji. Wiele razy miał do czynienia z oszustami i potrafił poznać, że ktoś kłamie. W tej chwili był pewien, że ona mówiła prawdę.
- Muszę już iść. - Przełamał opór gardła, które nie chciało wypuścić na świat tych słów. Słów, których przez resztę życia na pewno będzie żałował. - Muszę. - Dodał jakby sam siebie chciał przekonać, że decyzja jest słuszna.
- Pozwól mi iść z sobą. - Słowa dziewczyny mało nie pozbawiły go przytomności. Nogi nagle zrobiły mu się jak z waty. Nie mógł pojąć, jakim cudem tak piękność mogła się nim zainteresować. Zaskoczony poczuł czyjąś dłoń. Spojrzał na nią. Stała już koło niego. Wziął ją pod rękę i z niedowierzaniem ruszył ku drzwiom. Na zewnątrz zaczął padać śnieg. Zarzuciwszy na siebie swój brązowy płaszcz pomógł Lanii włożyć futro z norek. Spojrzał na metkę. Nowa kolekcja Hanny Mayol. Westchnął cicho zdając sobie sprawę ze swojego szczęścia. Nieziemsko piękna kobieta wśród wielu mężczyzn wybrała właśnie jego. Pijany z radości otworzył jej drzwiczki swojego srebrnego Aston Martina z 1950 roku.
strony: [1] [2] |
komentarz[26] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Złodziejka" |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|