Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
3
Ze snu wyrwało go pukanie do drzwi. Po chwili powtórzyło się po raz drugi. Gdy odezwał się mówiąc, że nie śpi już, dało się słyszeć stukanie ciężkich butów po schodach. Wstał z łóżka i ubrał się, przypasując na koniec długi miecz. Otworzył drzwi i cofnął się krok wstecz, uderzony całą gamą karczemnych zapachów. Potrząsnął kilkakrotnie głową, żeby pozbyć się resztek snu, zamknął drzwi i zszedł na dół, słysząc narastający gwar. Nie bez trudu dotarł do kontuaru, ponieważ teraz w gospodzie było dużo więcej ludzi. Usiadł na krześle i zamówił sobie kufel Bunskiego, które szybko wypił. Kiedy trunek zaczął krążyć w jego żyłach poczuł się jak nowonarodzony. Wstał, zapłacił za napój, dał karczmarzowi stosowny napiwek i wyszedł. Znalazłszy się na ulicy, ruszył w kierunku stajni. Jeszcze zanim doszedł na miejsce usłyszał podniecone rżenie swego młodego ogiera, który osiodłany był gotowy do drogi(ten fragment mi się średnio podoba). Poklepał zwierzę po karku, dał stajennemu kilka monet, wziął uzdę i ruszył w kierunku głównej ulicy i natychmiast utonął w rzece przemieszczających się mieszkańców stolicy.
Wszędzie były tłumy ludzi. Powietrze ciężkie było od najróżniejszych zapachów. Od przyjemnej woni pieczonego chleba, po drażniące nos odór odchodów zwierzęcych i rozkładu. Po ulicy przesuwali się mieszkańcy i goście, zarówno pieszo jak i konno. Gwar był miejscami nie do zniesienia, ale po dużym piwie to nawet nie przeszkadzało młodzieńcowi. Także ogier zdawał się nie zwracać na wszystko uwagi. Bez przerwy parskał podniecony po pierwszej od dłuższego czasu nocy w porządnej stajni. Elf z trudem przedzierał się w kierunku zamku. Im bardziej zbliżali się do się twierdzy tłum przybierał na sile. Masy ludzi ciągnęły w kierunku głównego placu. O ile dobrze pamiętał, gdy był tu dziesięć lat temu, takiego czegoś nie było.
Stracił bardzo dużo czasu na przedostanie się do głównej bramy, ale widząc morze głów tłoczących się przy moście natychmiast porzucił myśl o dostaniu się za mury w ten sposób. Znał wiele dróg aby dostać na teren pałacowy. Zarówno oficjalnych, jak też ukrytych, z których nie chciał jednak korzystać. Nie miał ochoty na zarobienie strzały w plecy. Skierował się więc ku jednej z mniejszych bram. Dłuższą chwilę zajęło mu wydostanie się z tej ciżby, ale w miarę oddalania się od zamku, tłum rzedł, zaś gdy pod kopytami jego rumaka zastukał bruk dzielnicy bogatych mieszczan z całej masy ludzi nie pozostało nawet wspomnienie. Przyspieszył nieco, rozkoszując się ciepłem płynącym z nieba. Gdy ponownie dotarł do muru, zwolnił nieco i przybrał rozluźnioną i nonszalancką pozycję. Wcześniej, w karczmie przebrał się w jeden ze swoich najlepszych strojów, na co nałożył aksamitną pelerynę. Początkowe, błogie ciepło, stało się nieco bardziej uciążliwe, jednak już za następnym zakrętem zobaczył niewielki łuk, w którym osadzona była brama z ciemnego drewna, okuta stalą. Obok niej ustawiono niewielką przybudówkę, przed którą stał strażnik w półpłytowej zbroi, której przydałoby się czyszczenie. Już z daleka widać było, że to nie był dla niego zbyt radosny dzień. Stał przygarbiony, ciężko opierając się na halabardzie. Bez przerwy wołał w kierunku strażnicy na swojego kompana, żeby wyszedł zmienić go. Elf wolno podjechał do gwardzisty, który dziwnie mu się przyglądając, wyszedł w jego kierunku. Nim zobaczył bramę, nasunął kaptur. Nie chciał, aby ktoś go poznał zbyt wcześnie. Nie wiedział jak mogą zareagować. Co prawda taki wygląd można różnie interpretować, ale w jego wypadku raczej nie było z tym problemu. Srebrna uzda, zdobione siodło, bogate ubrane, potężny, somański koń. Byle kto tak nie jeździ.
-Kim jesteś panie? - zapytał strażnik podnosząc prawą dłoń.
-Jestem tu, aby widzieć się z królem.
-Jasne. A ja jestem baronem Kelmas - odparł gwardzista ironicznie.
-Nie wiedziałem, że teraz magnaci służą w królewskich oddziałach, ale widzę czas się zmieniają - jego głos był całkowicie obojętny. Czegoś takiego właśnie się spodziewał.
-Widzę, że dopisuje nam poczucie humoru - parsknął śmiechem, jednakże jego wzrok był twardy - Jaki jest cel twojej wizyty.
-Jestem tu, aby widzieć się z królem. - powtórzył.
-To ci dopiero! - wykrzyknął zanosząc się śmiechem - Gerol! - zawołał w głąb niewielkiej strażnicy - Mamy tu kolejnego co się chce z władcą widzieć! A co cię do tego uprawnia? -zapytał zwracając się do przybysza. Chwilę później z kamiennej przybudówki wyszedł kolejny strażnik.
-Widzę, że nie dojdziemy do porozumienia - odparł elf.
-Na to wygląda - głos gwardzisty był zimny, tak jak jego wzrok.
-W takim razie zawołaj swojego przełożonego.
-A niby dlaczego? - zapytał zaczepnie.
-Ponieważ przybył do króla gość z Somanu - jego głos był nadal beznamiętny.
W tym momencie na twarzy gwardzisty pojawiło się coś, co nieśmiało można było nazwać zainteresowaniem. Dopiero teraz zauważył, że nie ma do czynienia z człowiekiem.
-A jaki masz na to dowód? - zapytał, tym razem zamiast gniewu, jego słowach pojawiła się nutka strachu.
Przybysz nie spiesząc się sięgnął pod koszulę i wydobył niewielki medalion wykonany ze srebra, w którego środku znajdował się ilorianowy rumak z rozwianą grzywą.
-To jest symbol króla Somanu - zaczął elf - Jeżeli mi nie wierzysz, zawołaj herolda. Jeżeli zaś nie masz nic przeciw, to każ swojemu koledze wezwać waszego przełożonego.
Mężczyzna patrzył przez chwilę z niedowierzaniem na odznakę, która ponownie znikła pod odzieniem gościa. Zaraz jednak odwrócił się i powiedział półgłosem do towarzysza:
-Jedź po Ferlora. Tylko szybko.
Żołnierz natychmiast wbiegł do strażnicy i chwilę później dało się słyszeć oddalający się tętent kopyt końskich. Drugi gwardzista spojrzał jeszcze w kierunku siedzącego na koniu elfa i wrócił do swojej budki, klnąc przy tym pod nosem. Wrócił, gdy zza muru ponownie zabrzmiały głuche uderzenia. Przyjechała więcej niż jedna osoba. Zaraz potem w drzwiach strażnicy pojawił się wysoki mężczyzna w lekkiej zbroi płytowej. Na pierwszy rzut oka widać było, że to nie zwykły szeregowy. Stanął wyprostowany i spojrzał na gościa.
-Mam rozkaz odprowadzić cię panie do zamku - powiedział spokojnym głosem.
-Wreszcie ktoś konkretny - mruknął elf.
-Otwórzcie bramę! - warknął na strażników, którzy pobiegli spełnić jego rozkaz.
Autor: Xaneth Nightcrow
Korekta: Driden Wornegon
strony: [1] [2] [3] |
komentarz[7] | |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|