Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Rozdział II
Pobliże Starego Obozu
- Chłopcze, wiesz że nic nie można już dla ciebie zrobić. Zabiłeś człowieka, a co ważniejsze - strażnika i człowieka Gomeza.
- Tak Thorusie, ale on na mnie napadł! - mówił przerażony Diego.
- Ja ci wierzę, ale nie ma na to dowodów. Udało mi się wytargować dla ciebie niższą karę niż śmierć. Będziesz od dzisiaj pracował w Starej Kopalni jako zwykły, podrzędny kopacz.
- Dziękuję.. chciałbym się pożegnać z moimi kumplami...
- To nie możliwe - odrzekł inny strażnik - wyruszasz natychmiast. Idziesz tam ze mną, przypilnuję abyś nie dał nogi.
- Diego.. to wszystko przez to .. że ten strażnik był także wysłannikiem Magów Ognia. Dlatego kara jest wysoka. Obawiam się że do końca życia będziesz pracował w Starej Kopalni. - zakończył rozmowę Thorus.
Tak więc Diego wyruszył w drogę do Kopalni, jako niewolnik. Zabrano mu wszystko, z jego nową osobowością nie wiązał się miecz, ani zbroja - lecz - kilof i ciężka praca. Po drodze nie spotkali niczego groźnego, strażnik nic do niego nie mówił, jedynie go popędzał. Kopacz patrzył na piękne widoki Górniczej Doliny, sądząc że ostatni raz je widzi. Stracił także nadzieję że odbiją go przyjaciele - Jichanu i Fisk bądź Zły. Po dwóch godzinach wędrówki zobaczył dwie potężne wieże. Były one opuszczone i bardzo zaniedbane. Dalej ciągnęła się pusta przestrzeń, a za nią - wejście do Kopalni. Diego zatopił się w mroku potężnej groty, po chwili ujrzał światło pochodni i strażnika o czarnych włosach, potężnej postury. Strażnicy zaczęli rozmowę:
- To ten nowy kopacz? Coś cherlawy! - zagadał stróż o czarnych włosach
- Ee tam, ja tylko wykonuję rozkazy, Drake. Doprowadziłem go - teraz się zmywam, nie mam całego dnia. Dopilnuj żeby dostał ciężką posadkę - siedzi tu za morderstwo. Za Gomeza! - zakończył rozmowę, przeciągając ostatnią sylabę.
- Za Gomeza. - odrzekł strażnik kopalni. - Chodź młodzieńcze, zaprowadzę cię do Iana, on zdecyduje co masz tutaj robić i gdzie pracować.
Minęły już dwa tygodnie od przybycia Diega do kopalni. Znał tu już prawie każdego, ostatnio dostał nawet awans i teraz pracował bliżej wejścia. Strażnicy w mig go polubili, był bardzo towarzyski... aczkolwiek czasem nadużywał tej przyjaźni kradnąc z kumplami ich zapasy. Ale za to jaką mieli ucztę.. na koszt Gomeza. Nie to co żarcie które dawali im zwykle. Pewnego razu do młodzieńca zawołał strażnik:
- Hej ty, zbierz swoich kopaczy i natychmiast na sam dół! Ale już!
Diego zaciekawiony zebrał kolegów i ruszył do ostatniego poziomu. Idąc dalej za strażnikiem trafił do dużego wyłomu w skale. Szybko mu objaśniono, że odkryto tutaj pokaźne złoże magicznej rudy. Szybko zabrał się do pracy. Po kilku dniach wydobyli już sporo rudy, gdy Diego trafił kilofem z złoże rozwaliło się, a w ścianie ukazała się dziura.. Wraz z kumplami kilofami powiększyli ją. Wtedy stało się coś niespodziewanego. Słychać było coś w rodzaju pisku, aczkolwiek mocniejszego. Z dziury wyskoczyła tajemnicza bestia, podobna do modliszki tylko większa od niektórych strażników. Na miejscu zabiła dwóch kopaczy i ruszyła na Diega. Ten nie stracił głowy, zablokował szybko cios kilofem, a strażnicy dobili bezbronną bestię. "Jednak doświadczenie żołnierskie się przydało.." pomyślał młodzieniec. Usłyszał rozmowę strażników kopalni.
- Co to do cholery było?! Nigdy przedtem nie widziałem czegoś takiego..
- To jest stąd... w Khorinis i na kontynencie czegoś takiego nie było. - odpowiedział tajemniczo drugi.
- Kopaczu! - krzyknął do Diega - chodź no tutaj. Co zrobiliście?
- No.. wydobywaliśmy rudę z chłopakami, nagle zrobiła się dziura i wyszła ta poczwara..
Rozmowę zakończyły podobne piski jak poprzednio.
- O w mordę Jack! Spier*****y!
W tym momencie cała ściana w której wydobywali rudę runęła, a z niej wybiegło około 30-40 podobnych stworzeń. Kopacze totalnie stracili głowę, zaczeli prędko uciekać na górę. Diego również podążył ich śladami. Tutejszy hutnik - Wąż - próbował atakować bestie wykrzykując coś o Gomezie i chwale, ale szybko odciągneli go strażnicy.
Rozpoczęła się wielka ucieczka. Strażnicy, którzy utknęli wyjeli miecze i zaczeli zabijać spanikowanych kopaczy. Podczas całego tego zamieszania bestie podbiegły do nich i zaatakowały. Ludzie Gomeza ustawili się przed kopaczmi, z bladymi twarzami i odparli atak. Drugi.. trzeci.. pod czwartym się załamali. Diego wraz z kopaczami byli już prawie przy najwyższym piętrze gdy usłyszeli rozpaczliwe krzyki Strażników. Te bestie rozdzierały ich żywcem bądź dobijały jadem. Tylko cząstka z monstrów poległa. Nagle jakiś kopacz krzyknął
- Do cholery, nie spiep****** jak baby tylko do roboty! Jeśli czegoś nie zrobimy to one i tak nas dogonią i zabiją! Łapać za kilofy i do walki!
- A kim ty u diabła jesteś wogóle, hę? - krzyknął jakiś starszy kopacz
- Nazywam się Dexter, ale to nie jest teraz ważne! Patrzcie, doganiają nas! Do broni!
Posłuchali. Wraz z 10 strażnikami, pozostałymi przy życiu zaatakowali bestie. Wielu kopaczy poległo, ale ich bohaterska walka wyzwoliła kopalnię od bestii.
Kilka dni później sytuacja się ustabilizowała. Zaczęto budować bramę w miejscu tej dziury, postanowiono jej nie otwierać - mimo dużej ilości rudy. Wszyscy ochłonęli po tej bitwie i wrócili do roboty. Bestie nazwano Pełzacze, od ich sposobu chodzenia. Dostano także meldunki iż w Nowej Kopalni także pojawiły się te monstra, jednak silniejsze i opancerzone. Wtedy właśnie Diego dowiedział się o Nowym Obozie. Podczas gdy inni dyskutowali, on układał plan ucieczki. W nowym obozie miałby większe szanse na przeżycie, nikt by go nie oskarżał o zabójstwo.. może załapał by się na posadkę obrońcy obozu.. w końcu miał doświadczenie. Wtedy przed Gomezem chronili by go Magowie Wody. Podjął decyzję. Plan miał zrealizować 2 dni później, po konsultacji z kumplami i tym nieznajomym Dexterze - ekspercie od kombinowania. Tak więc następnego wieczora, po pracy jak zwykle co tydzień - zakradł się z towarzyszami do zapasów strażników i włamał się. To była działka Rączki.. bardzo polubił tego złodzieja. Spakowali zapasy i spotkali się o północy z Dexterem. Omawiali do ranka plan ucieczki. Pobudzeni nadzieją wydostania się z więzienia pracowali ciężko, aby nikt nie nabrał podejżeń. Gdy nastał wieczór spotkali się na drugim poziomie, za beczkami. Nowy towarzysz upierał się że należy zabić strażników, a Diego - żeby ogłuszyć. Rączka dodał tylko "Chłopaki.. zaczęło się. Kto chce zrezygnować niech idzie teraz." Nikt nie poszedł. Zbyt wielkie nadzieje wiązano z ucieczką. Robotę zacząl Rączka z Dexterem. Skradli się za "ladę" na najwyższym poziomie i ogłuszyli sprzedawcę. Gdy strażnik - ten sam który powitał Diega, o kruczoczarnych włosach - zainteresowany hałasem i brakiem sprzedawcy podszedł do lady.. dostał obuchem kilofa. Stracił przytomność. To był Diego.
- Coś kiepsko tej kopalni pilnują.. - powiedział Diego.
- Po tym pogromie, gdy zostało 6 strazników na całą kopalnię a nowi ludzie jeszcze nie przyszli trudno by było tak dokładnie bronić kopalni. Nie spodziewali się naszej ucieczki. Ale dość gadania - odrzekł Dexter - teraz albo nigdy. Wyłazimy. Tak też się stało. Gdy Diego poczuł cudowny wiatr górniczej doliny i zobaczył nad górami księżyc.. poczuł, że wróciła jego wojownicza osobowość.
- Jesteśmy wolni chłopaki! - ktoś krzyknął
"Cicho nie tak głośno" Rączka odrzekł.. ale nikt nie krył radości. Ruszyli szybkim krokiem do lasu. Okazało się że Dexter jest także świetnym myśliwym, upolował szybko młodego kretoszczura i dwa ścierwojady.. głęboko w lesie, aby nikt nie zauważył ognia, rozpalili ognisko. Pieczone mięso smakowało pysznie.. a zwłaszcza młody kretoszczur. Nie zabawili tam długo. Wiedzieli że niebawem obudzą się strażnicy i co najmiej jeden, wyruszy na poszukiwania. Także oczywiste było że schowali się w lesie. Dlatego bez spania, wyruszyli szybko dalej. Na szczęście księżyc świecił mocno i widzieli dobrze drogę. Diego i paru innych kopaczy zachwycali się przyrodą, słodką wolnością. Wszystko tak pięknie wyglądało jesienią....
strony: [1] [2] [3] [4] [5] |
komentarz[10] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Opowiadanie o Jichanu cz.1" |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|