Kiedy i gdzie zawiniłem?
Jakim uczynkiem Ciebie zraziłem?
Jakiż to był czyn
Który zostawił pustkę w sercu mym
Czy odpowiedz zostanie mi dana?
Czy też mam siedzieć tu do rana?
Nic nie poradzę na Twe milczenie
Utraciłem kontakt i tego nie zmienię
Moje życie teraz to tylko domysły
Twój wybór pokieruje moje zmysły
Okaż szczerość słowa
Niech Ci nie będzie mnie szkoda
Na cierpienie już się nastawiłem
Lecz w niepewności smutki me odkryłem
Żyć z nią już chyba musze
To będą moje wieczne katusze
„ZAKAZNY OWOC”
Zakazanym owocem byłaś mi
Po który sięgałbym przez wszystkie moje dni
Byłaś powiewem świeżości
W tym życiu utrapionym
Byłaś symbolem radości
Jakże okazałem się szalony
I rękę do Ciebie wyciągnąłem
Fortuny obracając kołem
Ja nie godzien Ciebie
Na innej planecie mieszkający
Ja w mym własnym różnym niebie
Inaczej na świat patrzący
I tak oto próbowałem
Owoc zakazany zerwać
I tak oto przegrałem
Bo nie mogłem już dalej sięgać