Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
RÓŻA
Uśmiechał się do mijanych ludzi. Ludzie odpowiadali uśmiechami, a gdy dostrzegali niesiony przez młodzieńca kwiat, patrzyli z zachwytem. "Dziewczyna pewnie nawet nie wie, jakie szczęście ją spotkało... " - pomyślała mijana właśnie starsza pani, a potem zanurzyła się w oceanie wspomnień. Popatrzył na zegarek i przyspieszył kroku, nie chciał, by jego skarb musiał czekać. Siedziała przy stoliku, dokładnie tam gdzie się umówili. Gdy go dostrzegła, wyszła mu na spotkanie. Chciał ją przytulić na powitanie, jej zachowanie mocno go zadziwiło, cofnęła się o krok.
- Coś się stało, kochanie? Dlaczego tak pilnie się chciałaś spotkać?
- Musimy porozmawiać - jej głos był zimny, poczuł jak gdyby właśnie ktoś zaczynał wbijać mu sopel lodu w pierś.
- Oczywiście. Usiądziemy? - nie krył, że jest zdenerwowany.
- Spieszę się. Powiem, co chcę powiedzieć i już mnie nie ma...
- Co to znaczy: i już mnie nie ma?
- To znaczy, że ... że to koniec.
Zaśmiał się sztucznie. -To jakiś żart, prawda?
- Bądź poważny. Czy żartowałabym w ten sposób? Przemyślałam wszystko, to nie ma sensu. Nic do ciebie nie czuję.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale, przykro mi.
- Ale... ja cię kocham... przyniosłem dla ciebie różę... - uniósł żałośnie kwiat.
- Nie rozumiesz, co do ciebie mówię? Jesteś jak dziecko.
- Ale róża...- zirytowana złapała kwiat za płatki i wyrwała mu z ręki. - To koniec - rzuciła różę na ziemię. Odwróciła się i spiesznie zaczęła się oddalać. Stał z opuszczoną głową, chlapiąc koszulę łzami. - Ale ja cię przecież kocham...- powtarzał rozhisteryzowanym głosem.
Krew napłynęła jej do twarzy. Wściekła wbiegła na drogę. Nie usłyszała silnika nadjeżdżającego szybko samochodu. Z pewnością nie usłyszała także dźwięku, jaki wydała tłuczona jej głową przednia szyba. Nie usłyszała już pisku zahamowanych gwałtownie opon oraz trzasku zderzaków uderzających o siebie samochodów. Nie mogła już usłyszeć sygnału nadjeżdżającej karetki, nerwowej rozmowy sanitariuszy i zatrzaskiwanych drzwi "erki". Nie dane jej było doświadczyć tego spektaklu dźwięków.
*** ***
Przyklęknął nad leżąca na chodniku różą. Ujął ją w drobna, dziecięcą dłoń. Patrzył na kwiat jak zahipnotyzowany. Jednak realny świat na długo nie pozwolił o sobie zapomnieć.
- Co tam masz? - dobiegł głos zza jego pleców. Obrócił się, stała za nim Kasia.
- Nic - odburknął od niechcenia chłopiec.
- Nic? - nie dawała za wygraną - Jaka piękna róża!
- Tak, piękna... - znów zapatrzył się na czerwone płatki.
- Proszę, podaruj mi ją - dziewczynka uśmiechnęła się serdecznie.
- Nie - uniósł na nią płonące gniewem oczy.
- Nie dasz mi jej? - pisnęła Kasia rozżalonym głosem.
- Spieprzaj - wycedził przez zaciśnięte zęby. Dziewczynka stanęła jak wryta, nie wierząc własnym uszom. - Myślisz, że nie widziałem, jak zajadałaś się czekoladą z Mateuszem?
- Ale...
- Spieprzaj, mała kurwo! - wpadł jej w słowo. Kasia rozpłakała się i pobiegła w stronę domu. Chłopiec popatrzył jeszcze raz na różę, urwał jeden płatek i cisnął ją z powrotem na chodnik.
Delikatnie, by nie narobić zbytniego hałasu, przekręcił klucz. Wstrzymał oddech i otworzył drzwi. Po cichu wśliznął się do mieszkania. Na palcach zaczął przekradać się obok wejścia do pokoju ojca. Usłyszał chrząknięcie. Po plecach przebiegł mu dreszcz.
- O której miałeś być w domu? - nienawidził tego głosu. Żaden głos nie budził w nim tylu emocji, takiej agresji, a zarazem poczucia bezradności i niemocy. Zacisnął zęby siląc się na spokój.
- O 20.
- A która jest godzina? - dźwięk odkształcających się sprężyn oznajmił powstanie sędziego z tapczanu.
- Zgubiłem zegarek - opuścił głowę i zacisnął zęby, mimo to zaczął drżeć.
- Proszę, skorzystaj z mojego - przegub, wydający mu się zawsze przegubem olbrzyma, przesunął się na wysokość jego oczu. Poczuł woń alkoholu. Głośno przełknął ślinę.
- 23.17 - odparł łamiącym się głosem. Następną rzeczą, która się złamała był jego nos - potężny cios pięści powalił go na podłogę. Mimo woli jego oczy zaczęły ronić łzy, które mieszały się ze stróżką wypływającej z nosa krwi. Chwiejąc się, uniósł się na nogi. Uderzenie otwartej dłoni kata w policzek posłało go ponownie na dywan. Olbrzym odwrócił się plecami.
-W tej chwili do łóżka - kat znów stał się sędzią, wyrok został odroczony. Skrzypiące sprężyny oznajmiły koniec rozprawy - sędzia spoczął.
strony: [1] [2] |
komentarz[8] | |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|