..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

To były prawdopodobnie mroczne gnomy, Svirnebli. Stworzenia te mieszkały pod ziemią, wychodziły tylko, aby zdobyć pożywienie. No, prawdopodobnie już je zdobyli.
Stwory były niskie, miały wzrost mniej więcej ludzkiego dziecka. Z twarzy byli podobni do dzieci, skóra jednak ich dostosowała się do ciemności i przybrała barwę szarości. Ubrani byli w skóry, prawdopodobnie szczurów.
Dopiero teraz Nifelheim zorientował się, że cały czas są w ruchu. Wiedział gdzie idą, to było całkiem zrozumiałe. Svirnebli chcieli ich zaprowadzić do swojej wioski. Aby tam dotrzeć, musieli przejść przez krasnoludzką cytadelę. To właśnie do niej zmierzali. Przynajmniej mogli liczyć na pomoc brodatego ludu.
Szli już cały dzień bez odpoczynku. Królewna włóczyła nogami po ziemi, ale przynajmniej się uciszyła. Przez cały czas słuchali gardłowej mowy gnomów.
Oczom ukazała się wreszcie brama wejściowa do miasta krasnoludów Khazad-Kear. Jednej z wielu pomniejszych kopalni, których w górach było pełno. Kamienne wrota, tak niskie, że Nifelheim musiałby się schylić, ale równocześnie monumentalne, zdobione runami i płaskorzeźbami, budziły szacunek do krasnoludzkiej rasy. Oczywiście wejście było strzeżone magią. Jako, że żaden z gnomów nie był w stanie wypowiedzieć skomplikowanego dla ich mowy hasła, musiał się tym zająć mag.
Purpurowy płomień sprawił, że kamienna brama otworzyła się, ukazując wejście do kopalni. Na samym początku rozpalona była pochodnia, potem jednak panowała ciemność. Oczy tak krasnoludów, jak i svirnebli przystosowane były do ciemności, świeciły się niczym kocie. Rycerz dość długo musiał czekać, aby jego zmęczone źrenice przyzwyczaiły się do mroku, a księżniczka i tak była już półprzytomna.
Teraz wojownik musiał utrzymywać równowagę i ciężar królewny. Pomyśleć, że ryzykował życie dla kilku sztabek złota. Te sztabki ustawiłyby go do końca życia.
Teraz był w beznadziejnej pozycji. Został tylko jeden sposób na uratowanie życia. Musiał się do tego posunąć, chociaż nie był pewien, czy to poskutkuje. Czuł, że smok wzmocnił w nim jego moc. Moc, którą miał od dziecka. Mroczne dziedzictwo.
Przez zaciśnięte ze zmęczenia zęby wyszeptał zaklęcie.
W środku tłumu mrocznych gnomów wybuchła trąba powietrzna. Wiele ze stworzeń rzuciło się do panicznej ucieczki. Pandemonium spowodowane przez zminimalizowany huragan było znakomitą sytuacją do ucieczki, zwłaszcza, kiedy przez całą drogę próbowało się poluźnić węzły. Rycerz upewnił się, czy żaden z uzbrojonych w małe miecze, typowe w końcu dla niziołkowatych ras, nie patrzy. Wyrwał ręce ze sznura i szybko zajął się więzami księżniczki. Ta była już całkowicie nieprzytomna.
Wojownik korzystając z wytworzonego przez swoją magię chaosu uderzył jednego ze skamieniałych w przerażeniu strażników. Jego miecz posłużył mu za sztylet, rozciął nim pęta królewny. Szybko stwierdził, że wynoszenie jej nie umknie uwadze gnomów.
Razem z ratowaną kobietą odskoczył za jakiś pomnik, prawdopodobnie grób któregoś z władców krasnoludzkich. Posąg przedstawiał krasnoluda, brodatego wojownika z toporem wzniesionym w berserkerskim ferworze dzikiej walki.
W grocie zrobiło się ciaśniej. To krasnoludy przybyły, aby rozprawić się z gnomami. Młoty, topory i przekleństwa latały w powietrzu. Gnomy rzuciły się do odwrotu. Iluzja huraganu przestała działać chyba pod wpływem ataku krasnoludzkich wojowników.
Tuż koło ucha Nifelheima wbił się mały toporek do rzucania, był to znak, że robi się naprawdę niebezpiecznie. Każdy dobry rycerz wie, kiedy rzucić się do odwrotu, teraz był właściwy moment.
Jedyną przeszkodę stanowiły magicznie zamykane drzwi. Sztuczki, które rycerz odziedziczył, co prawda wzmocnione przez smoka, nie dałyby sobie prawdopodobnie rady z prawdziwą magią potężnej wojowniczej rasy górników.
Zza pleców wojownika rozległ się damski krzyk. Cholera, księżniczka się obudziła! To nie był dobry moment.
Wrzask szybko zwrócił uwagę krasnoludów, byli oni jednak zbytnio zajęci rozganianiem prymitywnych sąsiadów, którzy pozwolili sobie na wkroczenie na terytorium brodatych. Niełatwo było gnomom uciec przed dwoma oddziałami znakomicie wyszkolonych wojowników. W dodatku rasa ta znana była z zamiłowania do walki, awantur i tego typu rozrób.
- Generał Nifelheim Godfrydth? - usłyszał chrapliwy głos, który przedzierał się przez gardłowe krzyki gnomów i krzyki księżniczki. Przed rycerzem stał krasnolud, siwobrody, podobny do wszystkich innych. W tych swoich zbrojach i rogatych hełmach wszyscy wyglądali tak samo. Ten głos był jednak znajomy.
- Nifelheim Godfrydth - potwierdził, ale już po chwili dodał ściszonym głosem: - Ale już nie generał.
Krasnolud zaśmiał się szczerze. Ludzie zawsze podziwiali krasnoludy, potrafiły się śmiać nawet podczas krwawej łaźni. To co prawda nie była ani krwawa, ani łaźnia, choć toporki latały w powietrzu.
- Xenon Młotował, służyłem pod tobą w bitwie pod Złotymi Polanami. W zasadzie to służyłbym, jeżeli byłbym trzeźwy.
- Tak, pamiętam. Xenon...
- To już nie te czasy. Teraz pacyfi... pacyfi... pacy coś tam zapanowało. Żadnych wojen i bitew, tylko siedzimy w tej cytadeli, aż dupa boli. No, trza pilnować bab, żeby nam nie podkradli ich rezerwiści, jak na wojnieśmy są. Zresztą nie będziemy tu rozmawiać, za duży huk.
Nifelheim pamiętał Xenona. Był dowódcą pułku krasnoludów, najwaleczniejszej Hanzy, jaką znała historia wojen. Teraz Xenon wyglądał trochę podstarzale i wydawał dziwne dźwięki, kiedy prowadził ich po korytarzach cytadeli. Szybko znaleźli się w gospodzie. Tu już nie było hałasu, był spokój. Można było porozmawiać.
- To był zaszczyt służyć pod twoim dowództwem, nawet, jeżeli wiele z tego nie pamiętam - pierwszy zaczął brodaty.
- Zaszczytem było prowadzenie najwaleczniejszej grupy do walki - typowe dla rycerzy wymienianie się zaszczytami.
- Ech, już nie te czasy. Wypić się tyle nie da, no i strzyka w stawach... to znaczy strzyka od tego, że się już tyle wypić nie da.
Królewna już od jakiegoś czasu nie wrzeszczała, to był dobry znak.
Teraz szli pomiędzy regałami zakurzonych ksiąg. Ta niska, ale krępa rasa często posądzana była o barbarzyństwo i brak kultury. Były to stwierdzenia co najmniej mylne, ponieważ to krasnoludy jako pierwsze - prawdopodobnie po elfach, które jednak bez wątpienia są starsze - opanowały sztukę pisania i to dzięki ich kronikom znana jest historia świata.
Niedługo musieli czekać, aby ujrzeć światło słoneczne. No tak, krasnoludy miały pewnie więcej takich „tylnych wyjść”.
Stali teraz na zielonym pagórku. W górze widać było szczyty gór. Na południe gród. To właśnie do tego miasta zmierzali.

Wyruszyli jak najszybciej.
Xenon podarował im dwa osły. Księżniczka narzekała oczywiście na brak komfortu jazdy, na to, że niewygodnie, że trzęsie. Rycerz zastanawiał się, czemu jej tam nie zostawił.
- Zamknij się, głupia kobieto! - nie wytrzymał w końcu wojownik. - Ile można narzekać?!
Nie zrobiło to chyba wystarczającego wrażenia na królewnie, bo nadal gadała. Wojownik miał już jednak sposób, wiedział co zrobić, aby przestała gadać. Na jego twarzy pojawił się krzywy uśmiech. Przejeżdżali właśnie koło groty smoka.
Królewna na chwilę uciszyła się. Poczuła nagle ból głowy, rozchodzący się po skroniach. Potem już tylko ciemność.
Kiedy otworzyła oczy, miała wrażenie, że już to widziała.
To było ciemne wnętrze groty smoka. Ten metaliczny głos też znała:
- Mam dla ciebie nową suknię...

A niby czemu miał być happy end?

Bodom Child


strony: [1] [2] [3]
komentarz[2] |

Komentarze do "(...)"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Inspiracje ku...
   Egipscy Bogow...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.033682 sek. pg: