Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Karsomir +5.
Po kilku miesiącach które spędziłem w Gildii postanowiłem odwiedzić rodzinę, która zamieszkała w Dolinie Lodowego Wichru. Po kilku dniach przygotowań wyruszyłem w drogę zabierając swój magiczny ekwipunek oraz małe zapasy. Minął miesiąc odkąd wyruszyłem z Gildii. Znajdowałem się niedaleko Waterdeep, gdy usłyszałem odgłosy walki. To jakiś demon zaatakował pobliską wioskę. Postanowiłem pomóc niedołężnym wieśniakom i zgładziłem potwora. Mieszkańcy w podzięce za wybawienie ofiarowali mi całkiem sporą sumkę i dziwny miecz. Powiedzieli mi że jest on bardzo potężny i po treningu bez problemów zabije nim kogo będę chciał. Spędziłem w wiosce noc, po czym udałem się w dalszą drogę. Do celu pozostało mi jeszcze 3 tygodnie drogi. Na moje nieszczęście drogę opóźniały mi hordy orków i ogrów. Przy okazji trenowałem sztukę walki mieczem który podarowali mi wieśniacy. Gdy byłem już niedaleko celu wędrówki zaatakowało mnie kilku potężnych magów. Zapewne nie poradziłbym sobie z nimi gdyby nie pomoc dziwnego miecza i Elminstera, który chyba nade mną czuwa. W czasie tej walki odkryłem prawdziwą moc miecza wieśniaków. Miotał on kule ognia i błyskawice we wszystkie wrogie mi osoby i stwory. Pomoc Elminstera była także bardzo cenna gdyż wybił połowę atakujących mnie magów. Stary Mag towarzyszył mi do końca podróży do Doliny Lodowego Wichru, po czym odszedł ku południu. Podczas mojego pobytu w Gildii Magii rodzice spowili mi rodzeństwo. Bardzo mnie to zaskoczyło gdyż nie byli już najmłodsi. Wraz z rodzicami spędziłem dwa miesiące. Gdy zbierałem się do powrotu do Gildii, mój ojciec Mauletar powiedział mi o pradawnej świątyni która mieści się gdzieś pod Waterdeep. Powiedział że znajdę tam najpotężniejszy miecz w całych krainach. Wspomniał także że jeśli mam zamiar tam się udać to musze wziąć ze sobą świetnego złodzieja który potrafi perfekcyjnie rozbrajać pułapki i otwierać zamknięte skrzynie. Postanowiłem odnaleźć ten miecz bez względu na wszystko. Zostawiłem ojcu miecz który dostałem od wieśniaków i wyruszyłem w drogę po legendarny miecz. Posłałem także gońca do Gildii Magii z prośbą o przybycie do Waterdeep najlepszego złodzieja, który należy do tej potężnej oganizacji. Do zadania zgłosiło się kilku wspaniałych złodziei. Wybrałem dwóch. Byli to Serhedra i Sugoro. Spotkaliśmy się przed bramami miasta. Bardzo dużo czasu zajęło nam znalezienie osób które wiedziały coś o położeniu tej świątyni. Za te cenną informacje musiałem zapłacić niebanalną sumę w wysokości 10 000 sztuk złota. Dowiedziałem się że jedyne zejście do labiryntu który doprowadzi mnie do świątyni znajduje się w domu burmistrza miasta. Budynek ten przypominał bardziej fortecę niż dom. Pełno tam było strażników. Dopatrzyłem się także kilku magów, którzy nie wyglądali na strażników choć z pewnością zareagowali by w razie próby przedostania się do tajemnego przejścia. Chciałem prosić burmistrza o zgodę na przejście przez jego posiadłość, ten jednak nie chciał ze mną rozmawiać, gdyż uważał mnie za jakiegoś włóczęgę. Nie było innego wyjścia musieliśmy przedrzeć się siłą. Najpierw jednak postanowiliśmy wypocząć i ułożyć jakiś plan. W gospodzie w której się zatrzymaliśmy zaczepił nas jakiś gnom wyglądający na maga. Przedstawił się jako Xelos i zaproponował że się do nas przyłączy. Po dokładnym przemyśleniu tej oferty zgodziłem się. Do posiadłości burmistrza wyruszyliśmy o świcie licząc że zaskoczymy przeciwnika. Na nasze nieszczęście byli przygotowani na nasz atak. Byli jednak źle wyszkoleni i bez większych trudności ich pokonaliśmy. Zaniepokoiła mnie nieobecności podczas walki trójki magów których widziałem wcześniej. Nie zdążyłem się nad tym głębiej zastanowić ponieważ gdy wkroczyliśmy do domu zaatakował nas jeden z nich. Mieliśmy z nim mały problem jednak Sugoro skrył się w cieniu i w odpowiednim momencie dźgnął go sztyletem w plecy. Na tym piętrze zaatakował nas jeszcze zmiennokształtny kapłan jednak Xelos zabił go błyskawicą. Nie było widocznego zejścia na niższe piętro jednak Sarhedra wykrył je dzięki swoim specyficznym umiejętnością. Znaleźliśmy się w piwnicy. Po przejściu kilku metrów korytarza ktoś rzucił czar dezintegracji, który trafił Sugora. Był to drugi mag, którego widziałem wcześniej. Rzuciłem się na niego z mieczem, Sarhedra skrył się w cieniu aby zadać cios sztyletem. Nie było to jednak potrzebne gdyż Xelos odwzajemnił się magowi Dezintegracją. Mag pozostawił po sobie jakąś różdżkę-klucz. Ruszyliśmy dalej korytarzem. Znaleźliśmy się przed drzwiami które otworzyliśmy różdżką maga. Za nimi czekała nas niemiła niespodzianka. Około 20 golemów różnej maści rzuciło się na nas. Wszyscy robiliśmy co mogliśmy i po godzinie ciężkiej walki uporaliśmy się z wrogiem. Po tej walce byliśmy jednak wyczerpani i chyba nie wytrzymalibyśmy następnego starcia gdyby nie pewien Krasnolud, którego uwolniliśmy przez przypadek z niewoli. Nazywał się Rezo i był Kapłanem. Uleczył on mnie i moich kompanów. Zaproponował także że nam pomorze. Bez namysłu się zgodziłem gdyż Kapłan na pewno przyda się drużynie. Zejście do podziemnego labiryntu czekało na nas otworem. W labiryncie czekało na nas dużo pułapek. Jednak Sarhedra rozbrajał je bez trudu. Gdyby nie Xelos zapewne byśmy się zgubili jednak on czarem jasnowidzenie poznał drogę do końca. Na końcu labiryntu czekał trzeci z magów. Był wyraźnie zaskoczony że dotarliśmy aż tutaj. Znów objęliśmy taktyka ze złodziejem w cieniu i frontalnym ataku bronią i czarami. Jednak trzeci z magów odporny był na czary więc musieliśmy zabić go bronią tradycyjną. W walce z magiem przydał się Rezo który wpadł w jakiś szał i zaczął tak szybko okładać maga że ten nie zdążył rzucić żadnego czaru. Czarodziej padł tak szybko jak się pojawił. Ujrzeliśmy starą świątynie Helma. Nie była broniona już przez nikogo. Podniecony wbiegłem do świątyni gdzie ujrzałem burmistrza Waterdeep zmieniającego się w demona. Nie był jednak zbyt odporny gdyż po jednym ciosie leżał już martwy. Wysłałem przodem Serhedre by rozbroił pułapki. Po rozbrojeniu pułapek ze ściany wysunęła się skrzynia. Znalazłem tam klucz, który pasował do drzwi za ołtarzem. Tam na ścianie wisiał miecz o którym mówił mi ojciec. Wziałem go swoje ręce. Wszyscy wyszliśmy z świątyni. Już mieliśmy wchodzić do labiryntu gdy z Xelosem zaczęło się dziać coś dziwnego. Po chwili ukazał nam się potężny demon. Kto by przypuszczał że Xelos jest demonem. Rozgorzała walka. Demon powalił jednym uderzeniem Serhedre a drugim ciężko zranił Rezo. Na placu boju zostałem tylko ja i zdrajca Xelos. Zwykłym magicznym ekwipunkiem na pewno bym sobie z nim nie poradził. Sięgnąłem więc po miecz który przed chwilą znalazłem. Na moje szczęście miecz był na tyle potężny że trzema pchnięciami zabiłem demona. Po walce na rękojeściu ukazało się moje imię. Gdy wróciłem na powierzchnie od razu udałem się do świątyni Helma by zidentyfikować moc magicznego oręża. Był to "Miecz oburęczny +5 Karsomir"
DarthKars. |
komentarz[7] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Karsomir +5." |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|