Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Najsilniejsza magia
Od Autorki: to moje pierwsze opowiadanie, napisane kiedyś-tam. Wyjątkowo krótkie, ponieważ był to tylko ogólny zarys całej opowieści... Nie będę jej rozwijać, ale chciałam wszystkim zaprezentować pomysł i poddać się waszej opinii.
Czarodziejka Minill leżała w gorączce kilka dni, jednak ten dzień wydawał się być jej ostatnim. Przy łożu, na którym leżała, czuwało kilkoro jej przyjaciół – elfów: Draug, El, Tea i Brethil.
Minill została pokonana przez Czarnoksiężnika z Wieży – niezniszczalnego potwora, syna wiedźmy i wampira. Brethil trzymała umierającą przyjaciółkę za rękę. W pewnym momencie elfka usłyszała cichy, ale wyraźny szept Minill:
— Można go pokonać…
Brethil spojrzała ze zdziwieniem na czarodziejkę.
— Jak, Minill, jak? — zapytała. — Skoro nawet ty, najpotężniejsza czarodziejka w mieście, nie mogłaś dać mu rady?
— Pokona go najpo… najpotężniejsza magia… — wyszeptała z trudem Minill. — Każdy…
— Co? — Brethil mocniej uścisnęła rękę czarodziejki i spojrzała na El. — jaka magia, Minill?
— Do zobaczenia w przyszłym życiu…
Z tymi słowami Minill zamknęła oczy i odeszła tam, gdzie każdy odejść musi. El rozpłakała się histerycznie. Czarodziejka była ostatnią nadzieją na pokonanie półwampira. Tea spuściła głowę. Wiedziała już, że elfy z ich Wyspy skazane są na zagładę. Draug mocniej przytulił narzeczoną. Brethil pocałowała martwą przyjaciółkę w czoło i przykryła jej twarz złotym materiałem.
— Nie możemy się poddać. — oznajmiła hardo, choć łzy cisnęły się jej do oczu. — Tea… pójdziesz ze mną do domu Minill?
— Ale po co? — zapytała zdziwiona Tea.
— Księga czarów Minill jest ukryta w skrytce pod podłogą. Poszukamy…
— Ależ, Brethil, czy ty masz w ogóle jakieś pojęcie o magii? — zapytał Draug.
— Małe, ale mam. Przyglądałam się Minill.
— Ale co może zabić tak potężnego czarnoksiężnika?
Tea zostawiła pozostałe elfy w domku, a sama wyszła na urwisko. Spojrzała z góry na Wyspę i rozpłakała się, myśląc, że wkrótce ze wszystkim będzie mogła się pożegnać. Po chwili usłyszała stukot kopyt i ujrzała, że Draug wsiada na karego konia ze złotą grzywą. Na królewskiego konia.
Rodzina Drauga od dawna władała wyspą. Pradziad Drauga zamordował przodka Tei z miłości do pewnej elfki, która i tak wyszła za władcę ziemskiego... Rodzice elfa nie zgadzali się na jego ślub ze „zwykłą wieśniaczką”, a rodzina zamordowanego wciąż pałała żądzą zemsty. A wszystko przez Czarnoksiężnika z Wieży…
Draug oddalił się, a Tea poszła za Brethil do domku czarodziejki.
— Mam. — Brethil wyciągnęła spod podłogi starą, zakurzoną księgę.
Tea z nieukrywanym zachwytem przyglądała się bogato zdobionej szlachetnymi kamieniami, oprawionej w jedwab okładce. Brethil otworzyła spis zaklęć. Od razu przeszła do działu najmocniejsze, najtrudniejsze oraz potężne, i zaczęła je przeglądać. Tea nie widziała w tym nic ciekawego, więc zaczęła rozglądać się po chatce.
— Coś znalazłam. — szepnęła Brethil i wydarła kartę z księgi. — Chodź.
Po chwili obydwie elfki szły przez skąpaną w księżycowym blasku łąkę. Tea rozejrzała się niepewnie.
— Co? — zapytała Brethil, widząc zdenerwowanie przyjaciółki.
— Sama nie wiem… — Tea znów się rozejrzała. — Dziwnie się czuję… Ktoś nas chyba obserwuje.
Brethil spojrzała bystrymi oczyma w stronę pobliskich zarośli.
— To chyba…
Nie dokończyła, bo obydwie elfki otrzymały potężne ciosy w potylice i padły zemdlone na ziemię.
***
— Gdzie my jesteśmy? — spytała szeptem Tea, z niepokojem spoglądając na potężne drzwi.
— Porwali nas. — odparła poważnie Brethil. — Słudzy Czarnoksiężnika.
Tea podbiegła do drzwi i zaczęła w nie walić zaciśniętymi pięściami. Na próżno. Rozpłakała się.
— I co teraz z nami będzie?
Brethil nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż drzwi gwałtownie otwarły się i do celi wtargnęło dwóch potężnych strażników. Wynieśli elfki z celi i skierowali się do wielkiej sali. Teę przypięto do narzędzia tortur, Brethil posadzono na krześle naprzeciw machiny.
— Teraz — rzekł spokojnie półwampir. — oddaj mi księgę, Brethil.
— Nie! — krzyknęła Brethil.
Czarnoksiężnik skinął na strażników, a ci uruchomili machinę. Tea zaczęła krzyczeć z bólu. Czarnoksiężnik znów skinął.
— Albo oddasz mi księgę — powiedział do Brethil — albo twoja przyjaciółka umrze.
Brethil nie odpowiedziała. Nagle rozległ się okrzyk:
— Łapać go!
A tuż po nim do sali wgalopował Draug na królewskim koniu.
— Wypuść ją! — zażądał, choć wiedział, że woła na próżno.
Półwampir tylko się roześmiał.
— Ty? — powiedział ze spokojem. — Ty, ważysz się rozkazywać mi? Teraz się przekonasz, kto tu ma PRAWDZIWĄ władzę, nędzny wymiotku!
Draug skręcił się z bólu.
— Nie! — wrzasnęły równocześnie Brethil i Tea.
— Chcecie oddać mi księgę? — zapytał Czarnoksiężnik.
— Nie! — powiedziała głośno Brethil.
— Mam jeszcze coś dla was, moje małe, nędzne…
Dwóch strażników wciągnęło do sali wierzgającą i wywijającą się El.
— O nie… — szepnęła Brethil, po czym powiedziała głośno. — Stój, przestań. Ja… oddam ci tą księgę.
— Nie, Brethil, to nasza jedyna nadzieja, nie możemy jej stracić! — pisnęła histerycznie El. — Jestem gotowa ponieść najwyższą cenę za…
Jeden ze strażników uderzył El w głowę. Elfka padła nieruchoma na kamienną posadzkę.
— El… — szepnęła Tea. Czuła, że po policzkach ciekną jej łzy.
Draug zwijał się z bólu pod wpływem zaklęcia półwampira. Zdołał wyszeptać:
— Tea… pamiętaj… kocham… cię…
Tea zapłakała głośniej, przeczuwając, że już nigdy nie zobaczy ani Drauga, ani El. Jednakże w tej chwili z nicości rozległ się głos:
— Przegrałeś, Anbreth! Po raz kolejny…
Głos Minill…
Czarnoksiężnika przeszyło na wskroś białe, ostre światło, które na moment oślepiło Teę.
***
Po chwili czwórka elfów galopowała na koniach przez łąki, skąpane w księżycowym blasku.
***
I tak kończy się nasza historia… El przeniosła się do innej wsi, by o wszystkim zapomnieć, Tea i Draug pobrali się, nie zważając na waśnie rodzin, a ja opisuję to, co się wydarzyło, nie tylko po to, by pokazać, że miłość i dobro są święte i zawsze zwyciężają. Zło ma stałe miejsce na świecie, czy tego chcemy, czy nie i nie zniszczymy go. Warto jednak walczyć i być wytrwałym nawet jeśli jesteśmy z góry skazani na porażkę.
— Mam rację, Minill? — Brethil uśmiechnęła się do portretu przyjaciółki, kończąc piać ostatnie słowo.
— Prawda… — pomyślała Minill, uśmiechając się z góry do elfki.
Autor: Tindomerel
Korekta: Saraj
|
komentarz[11] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Najsilniejsza magia" |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|