Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Aproksymacja
Hugh Grent poprawił ostatnie linijki pracy magisterskiej i sięgnął po kubek z zimną kawą. Był w elitarnej amerykańskiej uczelni, a kubek wyróżniały czerwone świąteczne mikołaje.
Jego praca należała do tak zwanych 'biało-kołnierzykowych' Siedział po 10 godzin dziennie i poprawiał różne dokumenty, konkretnie błędy w nich znalezione. Gdy zaczynał swoją pracę, był śpiący, a gdy kończył, miał wrażenie wyssania mózgu poprzez literówki, błędy stylistyczne i niewłaściwie użyte imiesłowy.
Sam nie wiedział po co komu jego wysiłek. Podobno stosy kartek przez niego poprawionych trafiają do archiwum uczelni a także stanowych bibliotek, by już jako względnie bezbłędne dokumenty, cieszyć oko tych, którzy będą mieli w nie zajrzeć.
Nagle otworzyły się drzwi jego pokoju na pierwszym piętrze.
- Ostatnia partia, Hugh.
Postać posiadająca ten niski, kobiecy głos odwróciła się i wyszła. Na końcu miedzianej burzy zbyt długich włosów zakręcił się jeszcze seksowny tyłeczek i drzwi skończyły tę wizytę w zakazanym świecie.
Mężczyzna spojrzał na kilka segregatorów pełnych luźnych kartek i podjechał do stolika. Znowu jakieś zapiski nie z tej Ziemi - pomyślał.
Niektóre notatki były po prostu skondensowaną partią bzdur.
Na jednej z kartek zobaczył nazwisko Henrego Boltmanna. Człowiek-legenda na tej uczelni. Profesor matematyki, zdobywca kilku nagród matematycznych w dziedzinie wielowymiarowego pojmowania liczby zespolonych. Dwukrotny zdobywca matematycznej nagrody Nobla. Samobójca. Rok temu skoczył z okna tej uczelni. Zostawił list z zapiskami, których nikt nie zrozumiał. Jakieś równania i wzory z podpisem „Sens życia” Najpierw była żałoba, a potem powolne taplanie Henrego w błocie.
Ktoś nawet chciał podważyć jego odkrycia i odebrać Nobla. Stanowczy protest kilku organizacji pokrzyżował te plany.
I na tym się skończyło. Nobel został, profesor nie żyje. Świat się kręci, a rok 2010 nie przyniósł rozstrzygnięcia pokojowej misji wojsk USA w Iranie.
Hugh był dużym chłopcem i wiedział, że ta praca na zapleczu uczelni była jego małą szansą w tunelu beznadziei, jakim był jego harley. Mówił tak na swój inwalidzki wózek. Dostał go od życia kilka lat temu. Pamiętał tylko, że tej zimowej nocy, gdy spadł ze schodów, Chicago Bulls zdobyło mistrzostwo. Hura, Byki. A więc siedział, jeździł dookoła stołu, a w chwilach szaleństwa kręcił piruety, wyobrażając sobie, co by było, gdyby Marlen (ta od przynoszenia ostatnich partii materiału do obróbki) spojrzała na niego inaczej.
Może dzięki pracy coś się polepszy. Gorzej już być nie może - ironicznie uśmiechnął się Hugh. Za rok zacznie zaocznie studia na tej uczelni. Ma już ustalone z dziekanem i prorektorem, że w ramach programu dla niepełnosprawnych zostanie przyjęty. Nadzieja, iskierka i takie tam bzdurne nadzieje. Teraz czekała końcówka pracy, a potem sen na materacu w drugim pokoju.
Zebrał więc kilkanaście pożółkłych kartek, gęsto zapisanych wzorami i pomyślał, co z tym zrobić. Tego nie powinno tu być, on nie zna się na tych sprawach. Potrafi poprawiać literówki, a nie długaśne wzory. Przejrzał więc kartki w poszukiwaniu czegoś do poprawienia. Znalazł dopiski na marginesie objaśniające zastosowanie niektórych stałych. Odgarnął swoje blond włosy i spojrzał na stałą, która według opisu powinna być ujemna. Ale nie jest. I co teraz. Zostawić i wziąć następne kartki ?
Spojrzał na okrągły budzik z podobizną Kaczora Donalda i stwierdził, że i tak musi kończyć. Ta praca będzie ostatnią. Poprawić i doczekać jutra. Podobno to będzie czwartek. Spojrzał w kalendarz...piątek. Rachuba czasu zawodziła go z regularnością pociągu na Kamczatkę. Kamczatka jest w Rosji, a ja w Massachusetts - ugryzł ołówek i dopisał znak minus przed stałą w tym matematycznym wzorze. Następnie śledził podstawienie do drugiego wzoru. Poprawił kolejny minus i następny. Matematyka nie jest tu aż taka kosmiczna - ucieszył się. Zmienił wynik z dwójki na -1 i podstawił do końcowego wzoru. Pomnożył mianownik i wprowadził zmienną pomocniczą.
Otrzymał łatwiejszą i skróconą wersję tego, co było wcześniej.
Zastanawiał się, czy nie zawinąć całego równania i zastosować wzorów rekurencyjnych, ale poczekał z tym do następnej strony. Jednak coś się nie zgadza. O kurde ....ołówek wypadł mu ze spoconej dłoni. Przeczytał podpis pod wynikiem. Był krótki, zwięzły i w czerwonym kolorze „Sens życia”. Legendarna praca. A on ją poprawiał! Po co mu ją przynieśli ? Dlaczego nikt wcześniej nie zobaczył tego błędu z minusem i nie zrobił poprawnego rozwiązania ?
Przesunął dłonią po kilkudniowym zaroście, poprawił się w wózku i zamyślił. Przecież po moich poprawkach praca ma inny wynik. Podjechał na wózku do małej biblioteczki, na której trzymał słowniki i tym podobne tomiszcza, po czym wyjął poradnik matematyczny z roku 1957 autorstwa B.V. Zimera.
Sprawdził ogólne zastosowanie wzoru 1.41 gdy wynik jest w trzeciej ćwiartce na wykresie. I miał już pewność, że będzie studiował na uczelni już od jutra. Miał coś, czego nie wykrył nikt inny. Poprawił 'Całkę Lebesque'a '!! Minęło 108 lat od odkrycia tej konstrukcji matematycznej. Była podstawą współczesnej matematyki, a on, Hugh Grent, chłopak na wózku poprawił mistrzów. Już wiedział, co należy zrobić. Zebrał kartki i podjechał szybko do drzwi. Wyjechał na korytarz i skierował się do skrzydła rektora.
- Jeszcze tylko jedne schody w dół i jestem na miejscu – już widział siebie, gdy rektor wręcza mu indeks i ściska dłoń. A Marlen da mu buziaka i zaprosi do siebie na kolację ze śniadaniem.
O wilku mowa... Marlen stała przy schodach i kończyła rozmowę przez komórkę. Rzeczywiście, dziś piątek, czeka na zmianę strażnika przy drzwiach wejściowych i dopiero wychodzi. Zarejestrował to już dawno temu. Dziewczyna naprawdę wyglądała cudnie wybiegając z budynku wystrojona na jakąś 'piątkową potańcówkę' z kolegami ze studiów. On niedługo będzie jednym z nich.
Pomachał i podjechał. Trochę zdziwiona Marlen została wręcz zszokowana jego informacją o poprawionej pracy Henrego Boltmanna. Szybko przejrzała kartki, zrobiła oczy jak srebrne dziesięciodolarówki i oparła się o ścianę, by odetchnąć.
Za schodami, gdy Henry wyjrzał przez okno, można było już dostrzec czekający na nią samochód. Słychać było dobiegającą z niego szkoczną muzyką.
- Chodźmy, pomożesz mi zjechać do gabinetu rektora. Od jutra będę najsławniejszym inwalidą na MIT - zaśmiał się szczerze i popatrzył na zacięty wyraz twarzy dziewczyny.
Była w szoku. Powoli pogładziła Hugha po włosach. Drżącym głosem powiedziała coś, co zmroziło chłopakowi krew w żyłach.
- To raczej ja będę sławna.....
I popchnęła wózek z całej siły po schodach. Harley rozpędził się, podrzucając bezwładnego Hugha, który kurczowo próbował się w nim utrzymać. Brzdęk rozbitego szkła, rozbita szyba i krótki lot do twardej ziemi. Grent zobaczył jeszcze dziewczynę rozpaczliwie machającą rękami do przyjaciół w samochodzie. Co za tyłeczek - pomyślał i umarł. Nie czuł bólu, nic nie czuł.
Dwa tygodnie później, po tym jak wyjaśniono nieszczęśliwy wypadek inwalidy, nasza Marlen czekała ubrana w wieczorową suknie na głównej auli. Za chwilę opowie wszystkim o tym, jak niosąc biednemu Hughowi notatki, odkryła błąd w zapiskach Henrego Boltmanna. Podeszła do mikrofonu, popatrzyła na pełną aulę i przełykając ślinę, powoli powiedziała:
- Na samym początku chciałabym podziękować zmarłemu Hughowi. Gdyby nie to, że mogłam mu nosić notatki, nigdy nie odkryłabym tego błędu. Hughowi należą się podziękowania, pomógł mi niejako znaleźć w tych notatkach sens życia.....
Autor: Balf Holters
Korekta Nivienne |
komentarz[14] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Aproksymacja" |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|