..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Ona



12 września

Pamiętam.

Pamiętam, jak siedział w piwnicy, pochylony nad kartką papieru, uzbrojony w szczęśliwy długopis, czekał. Stare radio pogrywało jakiś spokojny jazzowy szlagier z lat trzydziestych (jeden z tych, który zna każdy, nie pamiętając jednak tytułu). W pomieszczeniu panował niebywały zaduch, powietrze było wilgotne i kleiło się do ciała niczym smoła. W całej tej nieprzyjemnej atmosferze, gdzieś pomiędzy głosem z eteru, a zapachem zwęglonego tytoniu, znajdował się nasz bohater. W bezruchu, myślał. Starał się rzucić w odmęty marzeń, jednak coś stało mu na przeszkodzie. Zupełnie jakby głębiny, w których miał utonąć, były pustą, czarną przepaścią bez dna. Znienacka drgnął, podniósł oczy do góry gdzie światło migających jarzeniówek zaczęło razić go w oczy.
"Gdzie jesteś?" - ponury, na siłę szyderczy pozbawiony echa głos wypełnił ciasne pomieszczenie - "No gdzie? Znam cię, szukałem cię, nigdy nie miałem odwagi spojrzeć ci w oczy ale ty... pozwalałaś mi się dotknąć. Wiem o tym, wiem! Teraz... zniknęłaś, odeszłaś >>O, łaskawa!<<" - Chciał usłyszeć, jak wymawia te słowa z ironią silnego człowieka, jednakże do uszu jego dotarł tylko żal słabeusza - "Modlę się, myślę, ćwiczę warsztat, szlifuję każde najmniejsze słowo. Głupie >>i<< czy >>albo<<, do cholery, to dla mnie dylemat na kilka godzin, dni czasami, ale ty... ty jesteś bezlitosna! Nawet nie wiem, czy mnie słyszysz! Nie... na pewno mnie słyszysz. Od tysięcy lat sławili cię wszyscy poeci i filozofowie. Najwybitniejsze umysły ludzkie ochrzciły cię nawet mianem bogini. >>O niewdzięczna<<. Jestem twoim kapłanem, jednym z najwierniejszych..." - Zamilknął. Niewidzialna, niema łza spłynęła po jego policzku. Znienacka posmutniał. Spojrzał na ścianę, żeby odnaleźć jakiś szczegół skupiający uwagę. Dalej dokończył w myślach: "Pozwól mi się chociaż rozpłakać." - Myśl ta zgorszyła go. Był słaby, zmęczony i nie wiedział nawet, czy szczerość, czy pycha każe mu prosić o słony dar oczyszczenia. Ścisnęło mu gardło. "Modlitwa została wysłuchana" - Zaczął pisać. Litery galopowały po kartce niczym stado dzikich koni. Stop! Uderzył pięścią w stół, z niemym krzykiem rozpaczy wymalowanym na bladych ustach. - "Jestem trupem" - powiedział do siebie w duchu.
Tego dnia naprawdę był martwy.

17 września

Pamiętam.

Pamiętam, że obudziłem się lekko sfrustrowany. Prosiłem boga wieczorem, by pozwolił mi ujrzeć ją znowu, a miałem tylko głupawy sen erotyczny. Chyba nie tego chciałem? Doprawdy, ona była czymś czystym, nieskalanym brutalnością ludzkiej bestii. Choć bezlitosna, była aniołem. Żyła tylko w moich myślach.
Tego dnia nie szukałem już. Uświadomiłem sobie, że dwa miesiące czekania było potwornie wyczerpujące, kolejne dwa doprowadziłyby mnie co najwyżej do głębokiej depresji, albo szaleństwa. To wszystko przez pewnego wariata, który mówił, że "pisanie o trójkącie miłosnym pomiędzy słońcem, niebem a ziemią" jest o wiele ciekawsze. Cudowna metafora, muszę przyznać. Zbyt cudowna. Zjadłem śniadanie, odebrałem telefon od mamy, zrobiłem sobie kawę, żeby poczuć smak papierosa zmieszanego z jej ziarnami, a nie wsysanego na pięciominutowej przerwie w palarni. Położyłem się na tapczanie, zapaliłem i...

I wtedy stało się.

Przestałem jej słuchać. Ot, tak? Wziąłem od niechcenia kartkę papieru i długopis. Zamilknąłem. Zacząłem pisać. O ziemi, ogniu, popiele na ludzkim czole. Używałem stosunkowo niewielu słów. Nie oceniałem się, nie targałem kartek. Po prostu milczałem. Żywioły mówiły do mnie mitycznym, wspólnym dla wszystkich językiem duszy. Kto wie, być może to ona opowiadała mi ich historię. Odłożyłem kartkę na bok, nie mając odwagi się pod nią podpisać. Przepisałem wiersz, z niewielką ilością poprawek. Poczułem pierwszy raz od dawna taką szczerą, prostą wdzięczność. Uśmiechnąłem się a moje oczy mimowolnie się zamknęły. Jakiś głos tlił się we mnie, mój głos... To "coś" wypełniało moje serce i płynęło dalej, głębiej, szybciej. Czułem się jak góra, w której potężna podziemna rzeka drąży swoje misterne korytarze. "Ojcze Nasz" śpiewało we mnie, jak dziękczynienie i miłość. Nie przejmowałem się tym, że to nie moja wiara i, że to tak wielkie i odpowiedzialne słowa. Po prostu modliłem się, tak zwyczajnie. Bez fałszu, bez wzlotów i upadków. "...Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj..." - Daj mi chleba, bym mógł żyć, daj mi łaski, bym mógł śpiewać, daj mi pokory, bym nauczył się słuchać. - "...i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy..." - Wziąłem raz jeszcze kartkę do ręki.
"Jest moja" - pomyślałem, i podpisałem.


Lord de Seis.
komentarz[17] |

Komentarze do "Ona"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Inspiracje ku...
   Egipscy Bogow...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.048083 sek. pg: