..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Coś pomiędzy życiem, a śmiercią - cz.2 Podróż i Zasadzka


Dziennik Wyprawy, dzień 30: „Ostatnim razem widziałam moje miasteczko jakiś miesiąc temu. Nasza „drużyna” podąża śladami yuan-tii. Te wstrętne potwory zacierały swoje ślady, najwyraźniej spodziewając się pościgu. Zara dzień w dzień ćwiczy swoje umiejętności magiczne. Wspólnie z resztą grupy zastanawiałyśmy się czy nie zakazać jej tych prób. Selduine prawie by się upiekła, gdyby nie szybka reakcja Wery, która z wielką siłą rzuciła Selduine na ziemię i zaczęła ją obracać. Poszkodowana miała później tylko małe oparzenia na… niewysłowionej części ciała i dość duże zawroty głowy po turlaniu po ziemi. Biedaczka teraz musi stać przy posiłkach.”
Dziennik Wyprawy, dzień 31: „Dziś zaatakowała nas grupa wilków, które miały chrapkę na nasze zapasy. Słyszałam, że wilcze futro świetnie nadaje się na posłania, jednak Eunika, nasza druidka jest wściekła. Dolałabym tylko oliwy do ognia zdzierając skórę z wilków. Straciłam możliwość zarobku, co jest równoznaczne z oddaleniem się terminu wybudowania nowego statku. Będę musiała „uwalniać” pobliskie wioski od goblinów, to nie do pomyślenia. Najgorzej, że wczoraj przemknęły się koło nas jakieś cienie, będę to musiała sprawdzić.”
Dzienni Wyprawy, miesiąc drugi dzień 1: „Nasza grupa napotkała rannego mężczyznę na drodze. Kiedy już Zara go uleczyła (trochę to potrwało, zanim odnalazła właściwe zaklęcie) opowiedział nam o yuan-tii, które go zaatakowały. Określił kierunek ich pełzania. Za to, że zabierzemy go ze sobą obiecał nas kierować, bo doskonale zna drogę do groty yuan-tii. Nie zdradził nam jednak swojego imienia. Jednak, choć dziwnie się zachowywał byłyśmy zmuszone zabrać go ze sobą, im szybciej się to skończy tym lepiej. I tak będę go miała na oku. „
- Daleko jeszcze? – westchnęła Dertmoa.
- Nie narzekaj – pouczyłam ją. – Wera ma ciężej.
Wspomniana przed chwilą wydała przeciągły jęk i przewróciła się. Niesiony przez nią kaleka przygniótł ją.
- Hej, pomóżcie jej – zawołał.
Przystanęłam i choć nie chciało mi się robić czegokolwiek podeszłam do zemdlonej i razem z Euniką odciągnęłyśmy mężczyznę na bok.
- To chyba znaczy, że jest odpoczynek – zawołała zadowolona Dertmoa, przeciągając się jak kotka.
- Nie ciesz się tak, ale to naprawdę znaczy, że się musimy zatrzymać. Bez naszej najsilniejszej wojowniczki jesteśmy bezradne – powiedziałam na tyle głośno, żeby usłyszał to tajemniczy mężczyzna.
- Hej, nie jesteśmy bez niej słabsze – obruszyła się Dertmoa.
- Wasza przywódczyni na pewno ma rację – powiedział mężczyzna i gwizdnął.
Z krzaków wypełzło jakieś dwadzieścia yuan-tii. Sam kaleka przeobraził się w jednego z nich.
- Dziewczyny, do ataku!!! – krzyknęłam. Wera wstała i wydobyła ze swojego tobołka wielki topór.
- Na bliźniacze topory Clangedina!!! – wrzasnęła i rzuciła się na pierwszego yuan-tii. Ostrze wbiło się w ogon potwora, który tylko ryknął, a potem padł bez władzy.
- Zara, nie ruszaj się – zawołałam i sparowałam atak swoim mieczem dwuręcznym. Katana stwora leciała znów w moim kierunku. Uchyliłam się w ostatniej chwili. Ostrze wbiło się w drzewo za mną.
To miało mnie rozsiekać, pomyślałam na spokojnie.
Yuan-tii podróżujący z nami słyszał moje słowa i chciał zaatakować Zarę. Na ratunek małej rzuciła się Euniką, ale inny potwór jej w tym skutecznie przeszkodził.
-Nie martwcie się, ona da sobie radę. Zaro, ulecz go!!! – krzyknęłam i klingą ogłuszyłam yuan-tii.
Reszta była wściekła, że zabroniłam im się wtrącać, ale potwory znów natarły.
- Zaraz tam będę – krzyknęła Wera i wycinała sobie drogę.
- Nie, ona sobie poradzi, za tobą!!!
Katanę wroga powstrzymał jeden z sejmitarów Dertmoi.
- Z kim zaczynasz, trupie? – wrzasnęła i drugim sejmitarem rozcięła głowę potworowi.
- Zginiesz, mała – wycedził potwór, rzucając w Zarę magiczne pociski.
- Vitas, Morte!!! – krzyknęła dziewczyna, bojąc się, że tylko pomoże wrogowi.
Rzuciłam się do ucieczki. Reszta nie wiedząc, co zrobić przystanęła.
- Uciekajcie!!! – wrzasnęłam.
Strzały powbijały się w gardła najbliższych wrogów. Selduine znów napięła swój łuk.
- Ruszać się, laski!!! Długo ona nie wytrzyma – wskazała na Zarę, która trochę poczerwieniała, gdyż ciągle wzbraniała się przed ostatnim słowem czaru.
Wera złapała wpół Eunikę i w biegu złapała też Dertmoę.
- Co? – zdążyła tylko wypowiedzieć druidka, kiedy Zara wyszeptała ostatnie słowo.
- Carera!!! – Z opuszków jej palców najpierw posypały się iskry. Zaraz po tym buchnęły płomienie, sięgające ostatniego yuan-tii. Po minucie wszystko się skończyło, a Zara opadła na kolana blada i przerażona.
- O Boże!!! – wyszeptała.
- Wiedziałam, miałaś rację, Meribith.
- No pewnie, przywódca musi wiedzieć o swojej drużynie wszystko. To samo stało się wczoraj, tak? – spytałam łagodnym tonem Zarę. – Chciałaś opatrzyć zranienie Selduine?
- Tak – wycharczała z trudem łapiąc oddech.
Cała ścieżka była zasłana spalonymi zwłokami yuan-tii.
- No to już wiemy jak to działa – ucieszyła się Selduine i schowała ostatnią strzałę do kołczanu.
- Hej, jakie to? Nasza mała musi mieć ksywkę Iskierka – zaśmiała się tubalnie Wera.
- Nie śmiejcie się z niej. Podejrzewa, że Fiona chciała się ciebie pozbyć z miasta, żebyś nie zrobiła krzywdy rannym. – Kucnęłam koło niej i łagodnie pogłaskałam ją po włosach..
Pokiwała twierdząco i zaniosła się płaczem.
- Jestem do niczego!!!! – jęknęła.
- Akurat. Właśnie ocaliłaś nam skóry, mała.
- Naprawdę tak sądzisz?
- Oczywiście. Przecież jesteś w mojej drużynie. Nie okłamałabym kompana – szepnęłam i cichcem skrzyżowałam palce za plecami.
Reszta dziewczyn wybuchał śmiechem, jednak nikt nie zdradził swojego powodu wesołości.
- Chodźcie, śmieszki. Musimy dokopać tym gadom.
- A to nie płazy? – spytała naiwnie Dertmoa.
- Oj ty nasza niewinna skrytobójczyni – westchnęłam i dalej poprowadziłam moją drużynę. – Na spotkanie wrogów!!!
- Na spotkanie ogromnych ilości bogactw – rozmarzyła się Zara.
- Na spotkanie naszych mężczyzn – przypomniała Eunika.
- Na spotkanie przygód – roześmiała się Dertmoa.
- No i na spotkanie naszych ścieżek – powiedziała trochę filozoficznie Selduine.
- Nie zapominajcie o najlepszej części tej podróży. Idziemy przecież żeby wygrać, nie? – spytała Wera i wytarła w trawę topór z krwi.
- Oczywiście moje drogie. Uratujmy chłopców, odciśnijmy piętno na psychice yuan-tii i przez przygody zwyciężmy nasze bogactwa. Pośpieszcie się.

Coś pomiędzy życiem, a śmiercią - cz.1

Meribith.
komentarz[15] |

Komentarze do "Coś pomiędzy życiem, a śmiercią - cz.2 Podróż i Zasadzka"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Inspiracje ku...
   Egipscy Bogow...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.051077 sek. pg: