..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Los Paladyna: Azbogh



Belethrir trafił do Akademii Magii kiedy miał 5 lat. Paladyni znaleźli go nad brzegami morza. Miał brązowe włosy do ramion i niezwykle jasnobłękitne oczy. Był półelfem. Chłopiec był na skraju wyczerpania. Od samego początku wykazywał ogromny zapał do nauki zaklęć i władania mieczem. Niezwykle szybko przyswajał sobie kombinacje ciosów i anty zaklęcia. Nienawidził natomiast alchemii i astronomii. Miał wrodzony talent magiczny. Niestety nieznane są jego wcześniejsze losy. W wieku 17 lat miał stanąć przed wyborem: albo zostanie paladynem albo czarodziejem. Belethrir miał wspaniałego przyjaciela- Finneasa. Od początku ich nauki w akademii zostali najlepszymi przyjaciółmi. Robili razem prawie wszystko. Mistrz Crond, który ich trenował widział jednak ze Belethrir jest bardziej utalentowany niż Finneas. Czuł, że w przyszłości stanie się to przyczyną konfliktu, który zaważy na losach obu przyjaciół.

Pewnego dnia do akademii dotarła wieść, że do Księstwa Istanii powrócił potężny Azbogh. Był to niezwykle potężny czarny rycerz, którego 50 lat wcześniej wygnano za stosowanie nielegalnej nekromancji na tamtejszych mieszkańcach. Misja ta była niezwykle ważna, zarówno dla akademii jak i dla młodych uczniów. Mistrz Crond miał przeprowadzić ostatni test, który zadecyduje o przynależności do Zakonu Paladynów lub Bractwa Magów obu przyjaciół. Kiedy dotarli na miejsce pokierowano ich do starej cytadeli garizońskiej, gdzie niegdyś Azbogh miał swoją siedzibę. Im bliżej byli tego miejsca, mniej było ludzi. Nawet zwierzęta unikały tego miejsca. Pas jednego kilometra od ruin był zupełnie pozbawiony roślinności. Mistrz Crond z daleka wyczuwał energię magiczną emanującą z tego miejsca.-To musi być tutaj - powiedział do uczniów.
- Mistrzu, twój miecz - powiedział Finneas podając Crondowi półtorametrowy miecz zakonnika.
- Belethrirze, ty zajdziesz go z prawej, Finneasie ty pójdziesz z lewej. Uważajcie na jego zaklęcia. Musimy podejść do niego najszybciej jak tylko można. Mamy go obezwładnić w miarę możliwości. Kiedy będzie w zasięgu ostrza... nie wahajcie się. Macie go jednak zostawić przy życiu. Każda sekunda się liczy. On nie będzie walczył honorowo. Jest stary i przebiegły. Niejeden rycerz stracił życie walcząc z nim.
- Tak, mistrzu - powiedzieli obaj wysłuchawszy uważnie poleceń.

Mistrz Crond wszedł pierwszy za nim obaj uczniowie, tworząc jakby trójkąt. Wyjęli po cichu miecze. Nagle rozległ się głos starca:
- Witaj stary druhu. Dawno się nie widzieliśmy...
- Minęło 50 lat Azboghu... - odpowiedział Crond. - Widzę, że nie próżnowałeś przez ten czas.
- Tak, tak... wiele się zmieniło od naszego ostatniego spotkania. Moja moc i umiejętności się podwoiły - powiedział grobowym głosem. - Teraz mnie nie pokonasz tak jak przed pięćdziesięciu laty... Wtedy byłem młody i głupi. Zaufałem ci... a ty mnie zdradziłeś... - powiedział w stronę uczniów. - To jak sądzę są twoi nowi uczniowie?
- Nie twój interes - wycedził przez zaciśnięte zęby Crond. - Nie przyszedłem, by rozpamiętywać stare czasy.
- Ale powiedziałeś chyba swoim uczniom jak to było?? Nie wierzę, że ty paladyn, idealista ukrywałeś prawdę przez pół wieku...
- Mistrzu. O czym on mówi?? Znasz go??
- Owszem. Zna mnie i to bardzo dobrze. Razem z nim studiowałem w akademii. Jednak zaczęła mnie pociągać czarna magia i nekromancja... razem z nim uciekłem ze świątyni i uczyliśmy się od siebie. Ćwiczyliśmy nekromancję na ludziach - powiedział ciągnącym głosem. - Ale on mnie zdradził... Zdradził!! Odszedł i przyprowadził strażników świątynnych, aby mnie zgładzili... Jednak jak widzisz żyję - uśmiechnął się szyderczo. - Teraz zapłacisz za to... - mówiąc to z palców wystrzeliły pioruny, które trafiły Belethrira.
- Niee!! - krzyknął Finneas i zaatakował z furią rycerza. Ten jednak machnął dłonią i w chłopca uderzyła niewidzialna kłoda. Mistrz Crond wykonał salto i zaatakował Azbogha najlepiej jak umiał. Ten wykrzyknął zaklęcie w jakimś starożytnym języku i pojawił się miecz o czarnym ostrzu.- Teraz możemy walczyć przyjacielu- powiedział biorąc miecz do ręki.
- Zmieniłeś się. Jest w tobie miejsce na honor?
- Nawet nie wiesz ile...
Crond po dłuższej wymianie cięć poczuł że jego siły słabną. Jego oddech stał się płytki i szybki.
- Starość cię dosięgła. Szkoda że w tym momencie... - Crond wykonał wtedy następną kombinację ciosów. - Myślałem, że na więcej cię stać... Zadziwiasz mnie.
Sparował cios i sieknął mieczem po brzuchu Cronda, który z bólem na twarzy osunął się na ziemię. Nagle rozległ się krzyk furii i natarł Belethrir.
- Głupcze. Twój mistrz, wielki paladyn nie dał mi rady, a ty chcesz stawić czoła mej mocy? Próbuj...
- Wypełniam misję, którą mi powierzono staruchu - mówiąc to wykonał piruet i kopiąc Azbogha w kolano cofnął się.
- Jesteś zdolny... Szkoda cię zabijać. Przyłącz się do mnie. Nauczę cię jak pokonać śmierć.
Uczeń nic nie odpowiadając wykonał salto do tyłu i kopnął maga w twarz.-Nie lekceważ mnie chłopcze! - krzyknął wyraźnie zdenerwowany mag krzyżując ostrze z nim. Belethrir wykorzystał sytuację i obracając ostrze ściął dłoń Azboghowi.
- Okaż łaskę - powiedział mag. - Zostanę twoim jeńcem. Pójdę z tobą do świątyni.
W tym momencie Finneas podszedł do niego.
- Zasłużyłeś na śmierć - powiedział i szybko odciął głowę rycerzowi. Belethrir stał nieruchomo i nie mógł pojąć, co się stało.
- Wracajmy do akademii - powiedział Finneas. - Pomóż mi przenieść mistrza. On żyje. Jest ranny. Słyszysz? Musimy iść.

Po powrocie do świątyni Belethrir nie był już taki sam jak wcześniej. Jego najlepszy przyjaciel przypisał sobie zwycięstwo nad Azboghiem i zabił go, mimo iż ten prosił o litość. Czuł, że Finneas nie stosuje się do kardynalnych zasad zakonu.
Chłopak poczuł się zdradzony. Mimo to wybaczył Finneasowi. Ten jednak stał się dumny i arogancki. Kiedy nadszedł czas próby Belethrir przeszedł test. Zmierzył się ze swoim przyjacielem. Kiedy starli się Belethrir rozbił hełm Finneasa i połamał mu rękę oraz nos. Rada orzekła że musi odbyć podróż w ramach pokuty do portu mnichów Kilgrim na wyspie Maribane. Ma przywieźć zakazaną księgę inkantacji otchłani. Belethrir zgodził się i następnego dnia wyruszył w podróż...

Shadouu.
komentarz[12] |

Komentarze do "Los Paladyna: Azbogh"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Inspiracje ku...
   Egipscy Bogow...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.045745 sek. pg: