Cichą pieśń zanucił ktoś
Zaraz temat podjął ptak
Po chwili i słowik
Do rewii przyłączył się
I on chciał
Zanucić coś
Nikt nie wiedział
Kto w parku śpiewa dziś
Spojrzeli pod Wolności Dąb
Zobaczyli samotnego człowieka
Bez nóg
Beznogim Tancerzem Słów
Nazwali go
„Milczenia Pieśń”
bo kiedy
Beznogi Tancerz Słów
zaśpiewa swą milczenia pieśń
na ciche dźwięki te
ptaki do nieba Uniosą się
a ciepły wschodni wiatr
przyniesie ukojenie [dla] (serca) ran
i wtedy zrozumiesz że
miłość wszystkim jest
„Starczy śpiew”
Beznogi Tancerz Słów
Śpiewa swą pieśń
Wokół ludzie
Bawią się
Na Tancerza nie patrzą
Starcza im sam śpiew
Bo po co patrzeć
Gdy ktoś innym jest
„Zrozumienia pieśń”
Zrozumienie zawsze późno przychodzi
Często bywa tak że śmierć przynosi je
Mówią czasy takie teraz są
Ja nie wierzę w to
Beznogi Tancerz Słów
Nie wierzy też
On śpiewa swoją zrozumienia pieśń
On życia sens pojął już
Teraz innym wyśpiewa go
„Pieśń Poznania”
Słowa smutne
Niosą się przez park
Dotarły pod dąb
Zakochanych znalazły tam
On zrozumiał i mocniej przytulił ją
Słowa pieśni
Popłynęły nad staw
Tam męża znalazły
W krzakach leżał i spał
Na noc nie wrócił do domu
Gdzie żona obiad szykowała mu
A teraz on zrozumiał i zerwał się
Przemył twarz zerwał kwiat
Do domu ruszył
Przeprosić rodzinę chciał
A Beznogi Tancerz Słów
Dalej śpiewał swoją zrozumienia pieśń
„Pieśni brak”
W parku
Na ławce tej
Gdzie Beznogi Tancerz Słów
Zawsze siedział i śpiewał
Nie siedzi nikt
W parku nie słychać pieśni
A słowa zrozumienia
Daleko dziś są
Na Tancerza nikt uwagi nie zwracał
Nie patrzył na ławkę tą
Każdy się pał
Samotnego człowieka
A dziś
Gdy nie ma go
Jakoś smutno
W parku jest
Nikt nie śpiewa
Nawet ptaki
Zawiesiły swój głos