Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Kruk; cz1
Allain pobiegła w dół zbocza wciąż nie puszczając ręki Keth, która wlokła się niezgrabnie za nią.
- Szybciej! – zawołała dziewczyna – Bo nie zdążymy!
Keth jednak zwolniła trochę i wysapała:
- All, nie mogę.
Allain zatrzymała się i odwróciła do przyjaciółki.
- Co się stało?
- Nie wiem – brunetka zmieszała się – Mam złe przeczucia…
- Och! – All załamała ręce – Ty zawsze masz złe przeczucia!
- Ale w większości wypadków okazywały się prawdą!
Allain ep’Erekk spuściła głowę i ruszyła powoli w kierunku wioski. Nie chciała przyznać Keth racji. Teraz chciała tylko jednego, a ona robiła wszystko, żeby jej tego nie udostępnić. Miała już wszystkiego dość. Keth zawsze była taka dobra i wspaniała… zupełnie inna niż ona – złośliwa, uparta i często wpakowywała się w kłopoty. „No tak” tłumaczyła sobie „Ja to odziedziczyłam po rodzinie. A ona? Nikt nie znał jej rodziców…”
Ze smutnego rozmyślania wyrwał ją głos przyjaciółki:
- Patrz! – Keth wskazała na wzgórze – To on!
Najpierw Allain zobaczyła błysk gdzieś z lewej strony wzniesienia. Spod blasku wyłonił się jeździec na jabłkowitym koniu. W promieniach słońca ogier wydawał się płonąć. Dziewczyna w zdumieniu oglądała postać przylgniętą do grzbietu konia. Zamknęła oczy i zaczęła śpiewać:
Ognisty koń jeźdźca niesie,
Płonące ostrze dzierżącego w dłoni,
Podróżuje sam ze wschodu na zachód,
Chwytając ostatnie promienie słońc.
Ciszę zagłusza wściekły tętent kopyt,
Ziemia drży pod gniewem ogiera,
Dokądkolwiek zmierza, tam wojna nastanie,
Dokądkolwiek dąży, tam człowiek umiera;
Jeden odbiera życie drugiemu,
Drugi odbiera życie pierwszemu.
Nienawiść i gniew – oto, co niesie
Jeden z czterech Dusz Tępicielów.
Gdy otworzyła oczy jego już nie było. Odwróciła się, by podzielić się wrażeniem z Keth, ale widok, który ujrzała zaskoczył ją. Otóż jeździec, teraz na białym koniu, gonił jej przyjaciółkę. All zaczęła biec w ich kierunku. Nic nie rozumiała. Płonący ogier oznaczał Duszę Wojny – Karrakh Hir, a biały Duszę… Śmierci!
Allain przyspieszyła modląc się do bogów o wytrzymałość gonionej, lecz jej modły nie zostawały wysłuchiwane – postać na koniu zbliżała się niemiłosiernie obwieszczając koniec życia nastolatki. All biegła z wszystkich sił. Ale patrząc przed siebie nie zauważyła kamienia, o który w konsekwencji się potknęła. Kiedy upadała usłyszała dźwięk oręża. Podniosła się szybko, jak oparzona. Ich już nie zobaczyła.
- Nie! – krzyknęła. Uklękła i zaczęła bić pięściami w glebę – Nie, nie, nie! – w jej oczach pojawiły się łzy. Nie zatrzymywane niczym spłynęły pozostawiając perliste ślady na policzkach – Dlaczego? – położyła się i skuliła w kłębek, po czym łkając cicho zasnęła.
Obudziła się. Przez chwilę jeszcze w jej umyśle trwała błoga nieświadomość, ale później wszystkie wspomnienia wróciły. Do oczu znów cisnęły się łzy. Zacisnęła wargi, po czym ruszyła powoli w kierunku wioski. Dochodząc do szczytu ostatniego wzniesienia zauważyła dym unoszący się nad doliną. Nękana niepokojem puściła się biegiem. Po chwili jej oczom ukazała się osada. Stała w płomieniach. All jęknęła i przyspieszyła wykorzystując pochyłość zbocza. Od razu skierowała się do domu. Gdy dotarła na miejsce okazało się, że zostały po nim tylko zgliszcza. Chciała płakać, ale powstrzymała się. Musiała racjonalnie myśleć, może ktoś przeżył, może kogoś uda jej się uratować… Szybko skierowała się do mieszkania szamanki – chyba najmniej strawionego przez ogień namiotu.
Wbiegła zdyszana do środka. Kobieta leżała na podłodze. Gdy Allain podeszła do niej, podniosła się lekko.
- Dziecko – wydyszała z trudem – Zioła i… Niech … dobrze służą…
All posłusznie podniosła torbę z suszonymi liśćmi. Zauważyła, że staruszka była bardzo blada. Trzęsła się, więc dziewczyna okryła ją pledem.
- Kto to zrobił? – zapytała.
- Czer… - zielarce zabrakło już sił, by dokończyć. Zamknęła oczy i ułożyła głowę na ziemi. Allain sprawdziła czy kobieta oddycha, po czym zbadała jej puls przykładając dwa palce do tętnicy szyjnej. Szamanka odeszła do krainy wiecznego szczęścia. Kiedy dziewczyna chciała już odejść zauważyła dwie małe ranki na szyi uzdrowicielki. Zmarszczyła brwi.
- Wampiry… - powiedziała cicho. Popatrzyła chwilę na nieruchome ciało. Ta kobieta pomogła tylu ludziom z wioski… Zdecydowanie zasługiwała na godniejszą śmierć.
All zawahała się chwilę, po czym pochyliła się nad staruszką i zakryła kocem jej twarz.
- Kannen kakh r’rate – wyszeptała z czcią schylając głowę.
Później przeszła się jeszcze pośród trzasków ognia i rozglądała się uważnie. Usłyszała przenikliwy dźwięk. „Kruk…” pomyślała „Kruki zawsze zwiastują coś złego”. Zobaczyła wpatrzone w nią równie przenikliwe ślepia. Lecz nie tylko czarny ptak ją obserwował. Allain nie wiedziała, że zza ściany lasy ktoś… lub coś, śledzi jej każdy krok…
Noth. |
komentarz[12] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Kruk; cz1" |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|