Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Łzy Jednorożca
Żaden mieszkaniec Illantari nie lubiał tej pory roku...Według elfiego kalendarza zaczynała sie pora zwana "gar'ean " co można prztłumaczyć jako okres szaleństwa...O tej porze częte były opady deszczu,burze,wichury oraz gwałtowne zmiany a ludzie opowiadali o dziwnych zdarzeniach które w tym okresie nadwyraz często sie wydarzały...niektórzy mówili że słyszeli nawet śpiew orszaku śmierci przemierzającego świat na mrocznych pegazach...
Staruszek siedział jak co wieczór przy ciepłym koniku w swoim małym acz wygodnym domku rozmyślał chwile nad sprawami zupełnie nieistotnymi gdy nagle ktoś zapukał do jego drzwi.Pospiesznie poszedl otworzyć drzwi bo spodziewał sie gości...byli to jego młodzi wnukowie Aylith oraz Dante.
-Dziadku...zobacz jaka dziś piekna pogoda,moze pójdziemy sie przejśc do lasu?(powiedziała podniecona z radości Aylith)
-Wiecie przecież że teraz jest gar'ean...więc pogoda sie może całkowicie zmienić.
-Dziadku prosimy...
-Ahhh dzieci...kiedy wy zrozumiecie że wasz dziadek juz nie jest taki młody i silny ?
-Dziadku prosimy,przejdz sie z nami...moze spotka nas w lesie jakaś ciekawa przygoda?(uśmiechnoł sie Dante)
-Ojjj wy młodzi poszukiwacze przygód...hmmm...może zamiast pójścia na spacer opowiem wam jedną z moich przygód
Dzieci bardzo sie ucieszyły ponieważ lubiały słuchać opowiadan dziadka z jego młodzienczych lat i pospiesznie usiadły obok dziadkowego fotela...
Tylko tym razem nie bedzie to żadna historia która kończy sie szcześliwie...
-dziadku opowiadaj...
Zacznijmy od początku...dawno dawno temu gdy nasze cesarstwo było w złotym wieku a nasza kraine można było nazwać utopia ponieważ wszystkie zamieszkujace je rasy żyly w wielkiej zgodzie,nie było nawet żadnych waśni miedzy elfami a krasnoludami...w tych czasach nasze...elfie imperium zamieszkiwało wielu wspaniałych rycerzy,magów oraz kapłanów...ja byłem wtedy młodym i podobnie jak wy pragnocym wielu przygód urwisem,pamietam jak w czasie gar'ean wyruszyłem wraz z moim przyjaciółmi do lasu Avantiel,który wtedy był zupełnie inny..czuć było w nim życie oraz magie.
Wyruszyliśmy w celu odszukania pewnych ziół ale do dziś nie wiem po co naprawde tak się skierowaliśmy...jakby przyciagała nas jakaś tajemna siła.W pierwszych dniach naszej podrózy szliśmy doskonale znanymi nam drogami lecz musicie pamiętać że nawet najlepszy traper nigdy nie powinnien być pewny ścieżek lasu Avantiel ponieważ Avantiel ciągle żyje i się zmienia,pogoda była nadwyraz ładna a ścieżki lasu jakby nam sprzyjały lecz to wszystko działa sie do czasu...rozpętala sie straszliwa burza która wydawała sie nie mieć końca,takiej burzy nigdy nie widzielismy i mam nadzieje że nie nigdy już nie zobacze...z nieba dosłownie lała sie ściana deszczu a błyskawice co chwile rozświetlały ciemne niebo,mimo tak okropnych warunków wydawało nam sie że słyszymy jakoś pieśń...po kilku dniach burza nagle przeszła a my wycieńczeni skierowaliśmy sie w droge powrotną...pewnie tak by się zakończyła jeszcze dobrze nie rozpoczęta przygoda gdyby nie pewne zdarzenie.
Aurora najbardziej utalentowana kapłanka bogini Anariel poczuła w lesie poteżną moc i prosiła nas wręcz blagała żebyśmy odkryłi cóż to może być,próbowałem jej wytłumaczyć że to pewnie jakieś efekty burzy lecz Aurora nie dała sie przekonać i podążyliśmy w poszukiwaniu czegoś nieznanego...podążaliśmy kilka dni za insynktem..hmmm może lepiej powiedzieć przeczuciem Aurory....
Po kilkunastu kilometrach wszyscy zaczelismy odczuwać dziwną moc która przeszywała nasze ciało,bylismy coraz bardziej podnieceni i z niecierpliwością czekaliśmy na to co czym sie okaże ta tajemnicza siła.Po nastepnych kilkunastu kilometrach doszliśmy do małej polany..wtedy natychmiast cała otoczajaca nas moc znikla..zupełnie nie wiedzielismy cóż sie stało nagle zobaczyliśmy pewnego meżczyzne który leżał ma ziemi...był ranny i zakrwawiony.
Aurora pomodliła sie do bogini która wysłuchawszy jej prosby uzdrowiła nieznajomego mężczyzne.Mężczyzna po dłuższej chwili z wielkim trudem wstał z ziemi i cichym głosem podziekował nam za pomoc po czym skierował sie w strone lasu...po chwili lekkiego zdumienia podążylismy za nim pragnoc z nim porozmawiać i pomóc mu bezpiecznie sie przedrzeć przez las.Szybko go odnaleźliśmy i zaoferowaliśmy swoją pomoc lecz nieznajomy ponownie grzecznie podziekował i odmówił mówiąc że juz nic nie może mu pomóc.
Szliśmy z nim przez długi czas w milczeniu aż dotarliśmy do skraju lasu i zobaczylismy mała chatke a obok niej mała dziewczynke...troszke podobna do ciebie Aylith (Aylith lekko się uśmiechneła),razem z nieznajomym skierowaliśmy sie w kierunku dziewczynki...dziewczynka bardzo sie ucieszyła i pobiegła szybko w strone nieznajomego po czym go przytuliła i powiedziała -Evall wróciłeś...obiecaj że nigdy mnie już nie opuścisz- nas też przywitała bardzo cieple i zaprosiła nas do domu na cieply posiłek.Domek był mały acz bardzo przytulny...na środku izby stał duży stól na którym był flakon pięknych kwiatów które swym zapachem nadawały cudowne klimat temu miejscu a duży kominek dodatkowo dodawał ciepła.
Dziewczynka przygotowała nam pospiesznie cieply obiad...Podczas posilku zaczeliśmy rozmawiać,rozmawialiśmy o wszystkim o pogodzie,lesie żatowaliśmy z krasnoludów.Nie wiem czemu ale zapytałem o rodziców Aeris...dziewczynka posmutniała i szybko wybiegła z chatki...atmosfera w izbie stała sie okropna.Po chwili milczenia nieznajomy wyjaśnił nam że 10 lat rodzice Aeris znaleźli w lesie półżywego mrocznego elfa,jako ze uważali że trzeba mu pomóc to zaprowadzili go do swego domu i dniami i nocami opiekowali sie nim gdy drow wyzdrowiał to na oczach dziewczynki zabił jej rodziców...Aeris długo nie mogła dojść do siebie,nie mogła zrozumieć dlaczego on to zrobił lecz nigdy nie czuł do niego nienawiści...póżniej Evall stał sie troche tajemniczy i wyszedł na zewnatrz.Po raz pierwszy czułem sie tak naprawde podle..czułem że to ja zniszczyłem ciepło tego domu i rozdrapałem stare rany...chciałem stamtad uciec lecz coś mi mówiło żebym jeszcze został.Pragnołem zostać przez pewien czas sam wiec błądziłem po lesie..gdy nastawał zmierzch udałem sie do domu mając nadzieje że atmosfera nie bedzię już taka cieżka.
Kilkaset metrów od celu usłyszałem odgłosy walki i czym prędzej pobiegłem na pomoc,po chwili moim oczom ukazał sie poteżny mroczny elf który walczył z moim przyjacielem Khainem...juz po chwili walki wiedziałem że drow jest doskonałym wojownikiem i biegle włada swoimi dwoma sejmitarami...nie mogłem nic zrobić ponieważ byłem cały sparalizowany strachem...nic nie zrobiłem gdy drow zabijał mego przyjaciela...tak samo nie mogłem nic zrobił gdy ranił Aurore..przyglodałem sie temu biernie...czułem sie jak ostatni śmieć który ze strachu pozwala na śmierć swoich najlepszych przyjaciół...nale zobaczyłem mała Aeris która powoli ze łzami na oczach podożała w strone Mrocznego elfa,zauważyłem szyderczy usmiech na jego twarzy i zrozumiałem że przybył dokonczyć swoje chore dzieło.
Jedyna osoba która mogła uratować to młode życie byłem ja...lecz strach był silniejszy od mej woli.Gdy drow skierował sie swój sejmitar w serce dziewczynki to stało sie coś naprawde dziwnego..zauwazyłem pieknego jednorożca który ochrania swym ciałem Aeris.Po chwili która wydawała sie trwać wiecznie dostrzegłem że jednoróżec upada a z jego boku cieknie krew...nie pamiętam dokładnie jak to sie stało ale widok jednorożca dodał mi siły walki...poczułem dziwna energie która przeszyła moje ciało i z nadludzką szybkością dopadłem drowa atakując go swoim podwójnym mieczem...mieszały sie we mnie wszelkiego rodzaju uczucia od nienawiści po żal i smutek w mojej głowie panował chaos a mym celem stało sie zabicie drowa..nigdy wczesniej nie czułem do nikogo tak wielkiej nienawiści...po chwili drow leżał martwy a ja odrzuciłem mój zakrwawiony miecz i podbiegłem do dziewczynki która klęka i płakała nad ciałem jednorożca -Evall...nie opuszczaj mnie...błagam nie opuszczaj mnie- (szlochała Aeris) nie mogłem zrozumieć tych dziwnych słow...nie rozumiałem juz teraz nic.
Jednorożec popatrzył w mym kierunku...rozpoznałem ten wzrok...to był nieznajomy który poznalismy kilka dni temu.
-Dobrze myślisz Astro...tak to ja-(usłyszałem glos w mojej głowie...jednorożec porozumiewał sie telepatycznie)
-błagam wytłumacz mi co tu sie stało...juz nic nie rozumiem
-Gdy rodzice Aeris umierali,nie mogac znieść tak okropnego zła zaopiekowałem sie dziewczynka...dostrzegłem w niej prawdziwe dobro którym obdarzała wszystkich...nawet zabójce swoich rodziców..własnie dlatego on przybył ją zabić poniewaz nie mógł znieść że ktoś może przebaczyc coś tak okropnego..ukazałem sie jej jako człowiek żeby jej niepotrzebnie nie przestraszyc lecz ona odrazu dostrzegła moja prawdziwa forme..tylko osoby o naprawde dobrym sercu moga nas dostrzec
-Ale ja dalej nie moge tego zrozumieć...jaki był w tym nasz udział
-Ponieważ pragne żeby ktoś sie zaopiekował moja ukochana Aeris (głos jednorożca był coraz słabszy)
Przed końcem tej opowieści musze wam jeszcze powiedzieć coś o jednorożcach...są to istoty stworzone przez boginie z pierwotnego dobra.Każda istota posiada swe mroczne odzwierciedlenie..swoja przeciwsiłe prócz jednoróżców.Sa to jedyne istoty które nigdy nie beda umiały kogoś skrzywidzić ani wyrządzić zła.Posiadaja także poteżne moce magiczne...wiedzą jak będzie wyglodała przyszłość.Według legendy gdy jednorożec umiera sam Bóg Śmierci płacze i na własnych rekach niesie jego martwe ciało do Avalonu.
Wracajac do historii...niedaleko domku wykopałem cztery groby na których własną krwią napisałem :
Biały kwiat,łzy jednorożca otulą cały świat
Snij w pokoju w piękny czas
Koniec początku,biały kwiat
Po czym wraz z Aeris udałem sie do domu...a ja co roku chodze w tamto miejsce i kłade cztery białe róże na grobie.
Tutaj sie konczy ta opowieść
-Dziadku czy ta historia wydarzyla sie naprawde?(powiedziała ze łzami w oczach Aylith)
-Tak moje dziecinko...za kilka dni znów wyruszam w tamto miejsce...mam prośbe do was..przyżeknijcie że nikou o tym nie powiecie,niech to zostanie nasza tajemnica
-Przyrzekamy
Avatar. |
komentarz[15] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Łzy Jednorożca" |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|