Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
List do siostry...
Kochana siostro moja,
Mam nadzieję, iż list mój odnajdzie Cię w dobrym zdrowiu, gdyż dni są zbyt piękne, aby poświęcać je na chorowanie. To samo zresztą powiedziałam szlachetnej Allainie, gdy obawiała się o moje samopoczucie. A wszystko przez Collina, który wrzucił mnie do stawu. Nie, nie obawiaj się. Uratowałam nasz honor i zemściłam się odpowiednio. Dość powiedzieć, że Collin przez dwa dni cuchnął końskim łajnem.
Nie zachorowałam ku utrapieniu niektórych, a coraz cieplejsze dni wykorzystuję na długie spacery, zwłaszcza gdy nie mamy zajęć. Ostatnio odkryłam cudowny wręcz punkt widokowy na szczycie zachodniej wieży. Wdrapałam się tam zupełnym przypadkiem śledząc szlachetnego Torkasa. Kiedy on wszedł do swojego obserwatorium, ja dostrzegłam okienko – może i wąskie, ale dość wysokie. Natychmiast wyjrzałam przez nie i nie uwierzysz! Zręby w murze układały się tak zachęcająco, że weszłam na górę. Żebyś widziała ten zachód słońca! Od tamtej pory często tam chodzę i nikomu, nawet Collinowi, o tym nie powiedziałam.
A właśnie, Collin! To mój towarzysz od pakowania się w różne tarapaty. Polubiłabyś go. Z charakteru przypomina naszego brata Haradila, ale jest chyba jeszcze bardziej złośliwy, oczywiście o ile to możliwe. Jest człowiekiem, chyba synem jakiegoś hrabiego. Podejrzewam, że jego rodzice wysłali go do Zakonu, aby trochę od niego odpocząć. Czy i ja znalazłam się tu z podobnego powodu?
Ostatnio znowu udało mi się złamać szyfr stworzony przez Collina. Zajęło mi to dwa miesiące, ale i kod nie był prosty. Bazował na jakiejś starej książce, którą Collin wykopał przypadkiem w bibliotece. Musiałam i ja do niej dotrzeć, lecz w międzyczasie okazało się, że uczniowie nie mają (bądź też mieć nie powinni) do niej dostępu... Oczywiście taki drobiazg nie mógł mnie powstrzymać. Wślizgnęłam się do biblioteki, ukryłam w jakimś kącie i czekałam na okazję. Szlachetna Allaina wyszła ostatnia zamykając za sobą drzwi. To był znak dla mnie. Zapaliłam największą świecę i zaczęłam przeglądać książkę. Rozpracowanie klucza trwało dość długo, lecz nie czułam senności, bo kiedy robię coś ciekawego, nigdy nie mam ochoty spać. Gdy wreszcie wypisałam wszystko, co było mi potrzebne do rozszyfrowania wiadomości od Collina...
Tu należą Ci się dwa słowa wyjaśnienia. Collin jest diabelnie inteligentną osobą i już od dawna uwielbiał wymyślać różne tajne pisma. Pierwszego nauczył mnie sam. Przy pomocy tamtego szyfru mogliśmy przesyłać sobie wiadomości w trakcie zajęć, a nawet gdy wpadły w ręce nauczycieli, oni nic nie mogli z nich zrozumieć. Potem jednak Collin zaczął układać kolejne. Raz podrzucił mi liścik napisany nowym szyfrem i śmiał się widząc moje próby przeczytania tego... Postanowiłam utrzeć mu nieco nosa. Rozgryzłam szyfr po paru dniach, a potem ułożyłam swój. Okazał się jednak zbyt banalny. Później więc znów ja męczyłam się przez dwa miesiące, ale wreszcie się udało. Teraz moja kolej, by wymyślić coś ciekawego...
Wracając jednakże do tematu książki... Kiedy skończyłam ją przeglądać, za oknami zaczynało świtać. Szybko odłożyłam ją na miejsce, zebrałam swoje rzeczy, zgasiłam resztkę świecy i chciałam wyjść, jednak... drzwi były zakluczone. Najpierw nieomal spanikowałam, ale po chwili moje spojrzenie padło na okno. Musisz wiedzieć, że gzyms tam jest bardzo wąski, a daleko w dole majaczy się dziedziniec, lecz w zamian za to na końcu tak niebezpiecznej drogi znajduje się galeryjka, z której łatwo trafić do komnat sypialnych. Decyzja była dość oczywista i już po chwili oddalałam się powoli od okna stąpając po wąskim kawałku muru. Niemal na oślep posuwałam się do przodu szukając dłońmi czegokolwiek, czego mogłabym się chwytać w razie poślizgnięcia. Niestety nic nie mogłam znaleźć. Zaczęłam więc rozważać inną możliwość, ale na szczęście dotarłam do galeryjki bezpiecznie.
Cóż to za inna możliwość, zapytasz? Otóż gdzieś w połowie drogi zastanawiałam się, czy nie wezwać Ryu. Gdybym na ten przykład ześlizgnęła się z gzymsu, mógłby mi ocalić życie. Z drugiej strony jednak miałam pewne obawy, iż pojawienie się smoka na terenie zamku może nie spotkać się z dużym entuzjazmem tutejszych mieszkańców. Sama zresztą wiesz najlepiej, jak niektórzy dziwnie reagują na smoki... Z tego przecież powodu prawie nigdy nie ujawniam swojej mocy. W Zakonie chyba nikt z uczniów o niej jeszcze nie wie i niech tak pozostanie.
Poza tym był jeszcze jeden argument przemawiający za pozostawieniem mojego przyjaciela w jego krainie. Wyobrażasz sobie, co smok takich rozmiarów mógłby przez przypadek zrobić z jakąś wieżą zamkową? Te mury są takie delikatne... Przekonałam się o tym po ostatnich zajęciach dotyczących magicznych napojów. Zupełnie niechcący zostawiłam na słońcu jakiś składnik (wydaje mi się, że mogło to być sproszkowane pióro feniksa) i wyszłam na inne lekcje. Kilkanaście minut później cała przybudówka, w której robiłam eliksir, przypominała gruzowisko po przejściu huraganu. Na szczęście nikogo nie było w środku, a nawet dziwnym trafem większość cennych naczyń i składników znajdowała się w magazynie. Szczęście w nieszczęściu, jak to stwierdziła szlachetna Mauritya, kiedy wezwała mnie do siebie. No i na razie w ramach kary zakazano mi uczestniczyć w zajęciach o magicznych miksturach. Uważam to za ogromną niesprawiedliwość! Nikt nas nie ostrzegał przed zostawianiem czegokolwiek na słońcu, a poza tym mogłam stracić życie! Jednak przynajmniej szlachetny Xavin, który przekazuje nam wiedzę o eliksirach, zlitował się nade mną. Wprawdzie nie wolno mi chwilowo nic przyrządzać, ale udostępnił mi on swoje księgi. Moim zadaniem jest więc na razie tworzenie receptur magicznych napojów. Później szlachetny Xavin wybierze niektóre, by przygotować według nich eliksiry. Jednak na razie wszystkie muszę poprawiać... Cały czas bowiem zestawiam składniki w niekorzystny dla ich działania sposób lub dobieram niewłaściwe proporcje, przynajmniej według niego. Ale nie sprzeczam się... już nie. Może kiedyś wymyślę coś naprawdę potężnego, a wtedy wszyscy docenią mój wysiłek i pracę w tej materii...
Nie mogę doczekać się już końca tego roku nauki, choć minął dopiero pierwszy trymestr. Większość moich nauczycieli chyba również, mimo że naprawdę staram się być grzeczna i spokojna... Ale oni tylko kręcą głowami i mruczą coś o ciszy przed burzą. Jeśli jakaś nawałnica nawiedzi Zakon, nie omieszkam napisać Ci o tym w kolejnym liście. Przekaż proszę serdeczne pozdrowienia Mamie i Haradilowi, albo lepiej rzuć im się na szyję w moim imieniu. Niecierpliwie czekam na odpowiedź od Ciebie. Napisz koniecznie, co tam u Was!
Twoja
Havarin
Lady V.. |
komentarz[24] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "List do siostry..." |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|