..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Nowe życie cz.1



Stał i patrzył jak płonie jego wioska. Słyszał krzyki i jęki. Patrzył jak płonie jego ojciec, którego nie umiał uratować. Miał szesnaście lat, o szesnaście za dużo. Cierpiał. Nie chciał żyć, nie umiał żyć, ale chciał zemsty. Ognista łuna biła nad domami, z daleka wyglądać mogła, jak zachód słońca, jednakże zamiast pięknym, był to widok straszny. Nie wiedział kto, ani jak, ale najgorsze było to, że nie wiedział dlaczego. Nie rozumiał nienawiści, choć teraz sam był jej niewolnikiem, nie rozumiał…
Dach jednego z domów zawalił się.
Lotre, tak miał na imię osierocony, chciał zemsty, nie wiedział, komu ją wymierzyć, to jednak tylko powiększało jego gniew. Olbrzymi gniew. Gdyby ktoś popatrzył wtedy w jego oczy, w których odbijały się płomienie, przestraszyłby się nienawiści w jego oczach. Ten ktoś czułby strach, ale i smutek. Zapewne żal byłoby mu tego człowieka, który mógłby być kimś pięknym i mędrcem wielkim, bo mag, który wędrował w tych okolicach widział w nim swego ucznia. Człowieka, który za wcześnie poczuł ból, powodujący gniew, za wcześnie wkroczył w dorosłość. Za wcześnie. Lotre stał na wzgórzu, dzięki łunie światła wyglądał na większego i straszniejszego. Jego widok napawał grozą. Stał i patrzył jak jego dotychczasowy świat legł w gruzach.
Ogień powoli gasł, nie miał już, bowiem czego trawić. Wioska była wspomnieniem, górą zgliszczy i popiołów. Wyglądało, jakby wielka kula ognia spadła z nieba, posłana od bogów i zabiła wszystko, to była rzeź… Lecz to nie bogowie zesłali nieszczęście.
Lotre nie był w stanie dalej patrzeć na ginący jego świat. Odwrócił się plecami. Chciał zapomnieć, lecz nie umiał. Odwrócił się plecami od wspomnień, popatrzył na jego przyszłość – wielki, stary las, tajemniczy, mający w sobie coś magicznego. Nieraz małemu Lotremu zdawało się, że widział w nim elfy, czy jednorożce. Gdy dorósł, wiedział, że to było niemożliwe. Elfy już dawno wyginęły z rąk ludzkich w tych okolicach, jednorożce zaś uciekły na północ. Wiedział, że tak nie jest, ale chciał, by było.
Ruszył przed siebie, w głębię lasu. Słyszał szum drzew, zdawało mu się, że rośliny mówią, ale nie tylko do siebie, też do niego. Jego nienawiść powoli zamieniała się w smutek i żal, ogromny żal, tak wielki smutek, że gdyby zapłakał teraz, jego łzy mogłyby wypełnić całe Morze Zachodnie, którego nigdy nie widział.
Po jego policzku spłynęła pierwsza kropla morza, słona łza. Upadł na kolana i począł krzyczeć z zaciśniętymi pięściami
- Dlaczego?! – krzyk ten był prawdziwie przerażający. Z krzaków blisko rosnących od chłopca uciekł zając, a wiewiórka zeskoczyła na gałąź innego drzewa i uciekła byle dalej od nieznajomości przyczyny.
- Ciszej proszę, bo las zbudzisz – łagodny głos zabrzmiał w uszach chłopca niby głos ojca. – Ciszej… - brązowowłosy elf położył dłoń na ramieniu płaczącego. Gdyby ktoś spojrzał na tę z kolei twarz pomyślałby, że widzi istotę szlachetną, mądrą i odważną, łagodną, lecz jednocześnie surową. Był piękny.
Chłopiec powoli odwrócił głowę i popatrzył na przybysza. Elf popatrzył mu głęboko w oczy. Chłopak przestraszył się, w oczach elfa było coś głębokiego, coś nienazwanego. Nie umiał wytrzymać tego spojrzenia, spuścił oczy i powiedział cicho:
- Ale przecież was już nie ma… - bał się, miał wrażenie, że rozmawia z duchem, lecz elf do niego mówił, czuł ciepło jego dłoni.
- To do kogo mówisz? Czemu nie odrzucisz złudy? – głos elfa był bardzo łagodny.
- Bo… mnie dotykasz… - nieśmiało wybąkał chłopak. Elf cofnął rękę.
- Co więc teraz powiesz? Czyż nie jestem duchem? Nie czujesz już mojej dłoni…
- Ale jesteś… - chłopak odważył się popatrzeć na elfa, lecz spuścił wzrok ponownie…
- Co powoduje, że tak sądzisz? Czyż nie mówiłeś przed chwilą, że mnie nie ma? Nie czujesz już ciepła bijącego z mojej ręki. Czemu więc wierzysz, że istnieję?
- Wspomnienie… - elf był zadowolony z odpowiedzi chłopca. Lotre przypomniał sobie czasy, w których widywał elfy w lesie. Teraz wiedział, że nie była to ułuda.
- Chodź ze mną – podniósł za ramiona sierotę i zaprowadził go w głąb lasu. Szli długo, lecz Lotre nie męczył się. Ciekawość, gdzie go prowadzi, jak myślał, ostatni przedstawiciel tej szlachetnej rasy, jaką były elfy, przemogła zmęczenie.
- Mogę o coś zapytać?
- Tak oczywiście, jeśli będę mógł udzielę Ci odpowiedzi – przez umysł chłopca przeszło nagle wiele pytań, nie umiał zdecydować, które było najważniejsze, postanowił więc pytać po kolei.
- Jak mam się do Ciebie zwracać?
- Nie przedstawiłem ci się?
- Nie… - chłopiec próbował sobie przypomnieć, czy to on się nie myli…
- No cóż… Me imię brzmi Elladan. Jeszcze o coś się chcesz spytać?
- Tak… Czy jest was więcej? Chodzi mi o elfy – dodał pospiesznie. Nie mógł ujrzeć nikłego uśmieszku, który pojawił się na twarzy Elladana.
- Zobaczysz…
Lotre zastanowił się nad słowami elfa, lecz chwilę później oprzytomniał. Pamiętał jak ojciec i dziadek opowiadali mu o wielkich zwycięstwach nad zbójami elfimi i o tym, że żaden przedstawiciel rasy nie ostał się w tych okolicach. Teraz wiedział, że mylili się…
- Jak udało ci się ocaleć? – był tego bardzo ciekaw, przezwyciężyła ta ciekawość strach przed odpowiedzią.
Elf długo milczał.
- Na to pytanie nie mogę ci odpowiedzieć, przynajmniej na razie – odparł w końcu. – No, dochodzimy!
Elf nie chciał, póki co, dalszych pytań, a to co ukazało się ich oczom natychmiast zaabsorbowało chłopaka na tyle, by zapomniał o swej ciekawości. Popatrzył na wielki zamek stojący na środku polany, w większości zielony, ale mieniący się wieloma barwami – czerwienią i błękitem, bielą i żółcią. Ta istna iluminacja świateł, różnych kolorów, oślepiła Lotrego. Zakrył dłonią oczy i upadł. Elladan machnął ręką, a światłą trochę przygasły, dzięki czemu chłopak mógł lepiej przyjrzeć się zamkowi. Miał on i strzeliste wieżyczki, i potężne baszty. Brama była drewniana z mocnymi, jak się wydawało człowiekowi, żelaznymi okuciami, które wyrzeźbione były tak, że można by zarzec się, iż to prawdziwe liście podtrzymują wrota. W wieżach nie widać było strzelnic, ale było wiele okien, w których zauważyć się dało witraże kolorowe. Ciekawiło młodego Lotrego, co one przedstawiają.
- Wiedz, że te budynki zbudowane są z przedziwnego materiału, który krasnoludy niegdyś odkryły drążąc głęboko w swoich kopalniach. W czasie pokoju prowadzimy z nimi handel – przy tych słowach elf skrzywił się lekko. – Nie lubię krasnali, ale materiał dostarczyli pierwszorzędny – jego twarz rozpogodziła się teraz. – Budulec ten nazywamy lithorem. Można powiedzieć, że ten kamień czuje. Gdy jest smutny przybiera barwę czerni i ciemnego fioletu, gdy jest wesoły świeci się na wiele kolorów, tak jak teraz.
Lotre dziwił się wielce, wsłuchany w to, co mówił elf. Gdy ten skończył popatrzył na dwór ponownie i mało nie krzyknął. Zdusił w sobie głos i wydał tylko dziwny pisk. Zawstydził się lekko, ale nie zauważył, aby Elladan zwrócił na to uwagę. Przed dworem bawiły się dzieci, siedziały kobiety, zobaczył również zbrojnych strażników. To wszystko były elfy, po raz pierwszy widział ich aż tyle.
- Chodź Lotre – Elladan wiedział, że chłopak nie wierzył w to, co widział, ale na tę myśl uśmiechnął się tylko.
- Ale… skąd znasz moje imię?
- Masz je wypisane w sobie. Musisz jeszcze wiele zrozumieć, bo wielu rzeczy nie umiesz pojąć. Każdy ma w sobie coś, co świadczy o jego pochodzeniu i imieniu – elf mówił łagodnie, a jego ciepły głos uspokoił Lotrego.
Zaczął wierzyć, że to, co widzi istnieje, choć przeczyło to opowieściom jego ojca i dziadka.
- Ty masz w sobie wypisane to wszystko bardzo mocno – ciągnął elf.
- Czy wiesz o mnie wszystko? – przerwał mu chłopak, ale nie było w nim irytacji, ani rozeźlenia.
- Nie. Nie mogę o tobie wiedzieć wszystkiego, choć z twojego zachowania i słów mogę wywnioskować wiele, lecz nie wszystko. Nie mogę posiąść całej wiedzy o kimkolwiek, niezależnie jak blisko byłbym z tym kimś. Wstawaj, idziemy – elf ponaglił Lotrego.
- Gdzie?
- Tam, gdzie poznasz prawdę – w głosie elfa było coś złowrogiego, co zaniepokoiło chłopaka.
- O czym? O czym mam poznać prawdę? – zapytał, bojąc się odpowiedzi.
- O swojej rasie, ale przede wszystkim o swojej stracie. Dowiesz się kto i jak.
Lotrego zaniepokoiło to, że elf nie zapowiadał odpowiedzi na pytanie „dlaczego?”. Przeszli przez bramę strzeżoną przez dwóch strażników w zielono białych szatach w hełmach w tych samych kolorach. Obaj opierali się o głownie dwuręcznych mieczy, byli jednak wyprostowani. Na ich twarzach nie było żadnego grymasu. Długie jasne, wręcz białe włosy spływały im spod hełmów na plecy. Wyglądali majestatycznie, jak dwa posągi strzegące tego miejsca jakimiś tajemniczymi mocami i czarami. W ich rękach miecze wydawały się gromami. „To muszą być naprawdę wielcy wojownicy” pomyślał Lotre. Jednocześnie się ich bał i podziwiał. Elladan powiedział kilka słów po elficku, jak się chłopakowi wydawało nie do straży, lecz mylił się. Chwilę później strażnicy otworzyli bramę. Elf wszedł do środka, a za jego przykładem zrobił to i człowiek. Stanęli na brukowanym dziedzińcu.
- Rozejrzyj się – odezwał się Elladan, podniosłym tonem.. – Obejrzyj dwór Elohira, władcy tego miejsca i mnie – w jego głosie brzmiała duma.
Lotre rozejrzał się dookoła. Na wprost niego widział otwarte wrota do dworu. Musiał to być dzień targowy bo na rynku na którym znaleźli się elf z chłopakiem, pełno było kupców, zachwalających swoje towary przed elfami. Co ciekawe były tu i krasnale i halflingi, których Lotre nigdy wcześniej nie widział.


Dudek.
komentarz[6] |

Komentarze do "Nowe życie cz.1"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Inspiracje ku...
   Egipscy Bogow...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.088123 sek. pg: