Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Vasirglion
„Vasirglion” – opowiadanie fantastyczne pióra Moniki Jordan
Była ciemna, zimna noc. Bramę miasta Aug-můr-Fanf przekroczyło trzech Jeźdźców. Mimo, iż była późna godzina, z mieszkań dało się słyszeć głosy. Oto w Mieście Szczęścia ludzie krzyczeli ze strachu. Niegdyś całe miasto otaczały trzy magiczne kręgi, które miały za zadanie ochraniać miasto przed złem, teraz- ani jeden. A zaczęło się od tego, że Minarulugh, Królowa Nocy, zapragnęła władać nad Můr-Gath, Miastem bez Przeszłości. Vasirglion, Królowa Aug-můr-Fanf chciała pomóc mieszkańcom sąsiedniego miasta-państwa, lecz sama stała się celem dla bezlitosnej królowej. Tak oto powstał Czo-Ka-Pik, trzygłowy potwór z ogromnymi szponami w kształcie półksiężyców, fioletowo-różową sierścią pokrywającą całe ciało i z ogromnymi kłami wielkości młodych słoników. Miał bardzo dobry słuch: potrafił usłyszeć siadanie komara na ludzką rękę z trzech mil. Taka straszliwa bestia teraz zagrażała bytu niegdyś Miastu Szczęścia, a w dzisiejszych czasach zwanego raczej Miastem Płaczu.
Jeźdźcy popatrzyli na jedyną osłonę przed złymi czarami Minarulugh- Srebrną Gwiazdę, która jednak była bardzo cienka i od czasu do czasu przepuszczała zaklęcia Królowej Nocy. Najmłodszy z Wysłanników, Aughmaat, cichutko jęknął, gdy jakaś dziewczynka zapłakała nad zwłokami swojego psa. Mimo, iż chciał do niej podejść i ją pocieszyć, coś go zatrzymało.
— Ta dziewczynka jest tylko kolejnym złym urokiem. Gdybyś do niej podszedł, straciłbyś życie. Popatrz tylko — rzekł Aůnakin, najstarszy z Trójki Wysłanników, zwany Pierwszym, po czym wycelował i strzelił w dziewczynkę z łuku. Strzała bez zawahania śmignęła nad dziewczynką, która teraz miała postać kupki czarnego proszku. Chodzącej kupki czarnego proszku. Z pewnością nie był to przyjemny widok.
—Mam dosyć na dzisiaj dziewczynek.
—Daleko jeszcze? Może jednak spytamy się o drogę do Kryształowego Zamka? O! — Odezwał się Numberg, zwany także Drugim.
—Jakie znów „o”?!— Zdziwił się Trzeci.— O!
— Przestańcie mi z tym alfabetem! —Zdenerwował się Pierwszy. — A niech mnie!
— Ale luksusy! Jeśli zamek jest taki piękny, to pewnie…— Zmartwił się Drugi.
— To pewnie właścicielka będzie stara i brzydka —dokończył Aughmaat. — Nie martw się. Przeżyjesz.
— Jest noc, prawda? — Spytał się Aůnakin.
—No niby jest — odpowiedział Numberg.
—To znaczy, że w domu, jeśli ktoś tam przebywa powinny się świecić światła?
— No niby tak.
—To czemu się w zamku nie świecą?
—No bo… Nikogo nie ma?
— Bingo! A wiecie, co to znaczy?
— To znaczy, że jesteśmy pułapce? — Zaciekawił się Aughmaat.
— Brawo!
Nagle, ni stąd, ni zowąd, zostali zaatakowani. Co prawda, bronili się, a Aughmaat nawet jednego z napastników ranił, lecz i tak przegrali; być może dlatego, bo tamci mieli wielką przewagę liczebną nad Trójką.
Kiedy obudzili się, był środek dnia. Leżeli w wielkiej sali w kolorach morza.
— Co jest?— Obudził się Trzeci.
—Śpij dalej. — Odpowiedział spokojnym tonem kobiecy głosik. Ta skromna odpowiedź najwyraźniej wystarczyła. Potem jeszcze coś mówiła, ale Aughmaat tego już nie słyszał. Pogrążył się w głębokim śnie.
Nazajutrz Trzej Jeźdźcy po pobudce wystraszyli się bogatego wnętrza Kryształowego Pałacu. Teraz mury tej wielkiej fortecy nie były już tak przeźroczyste jak kiedyś; przypominały raczej brudne szkło niż piękny górski kryształ.
— Do licha! Co się z nami stało? Czyżby…—zdziwił się Aůnakin.
— Jakie piękne stroje mamy na sobie! Chyba jednak jesteśmy w Pałacu…—ciągnął Numberg.
—Numberg, gdzie do Noumbroli jest Aughmaat?!
— Aughmaat niby skąd mam to wiedzieć?! To ty jesteś starszy i to ty powinieneś opiekować się nami!
— Ty też jesteś starszy od Aughmaat ty też powinieneś się nim zajmować! A więc, pytam się, gdzie on jest!
— Hej! Zostaw mnie w spokoju! To ty…
— Co ja?
— Chcesz się bić? No dalej, ty tchórzu!
— Nie wiem, co ciebie napadło!Ale nie jest aż tak źle. Przynajmniej są tu drzwi.
Pierwszy próbował je otworzyć, lecz jego czyny nie przyniosły oczekiwanego rezultatu.
—D’arvit! Zamknięte!
Gdy i próba wywarzenia ich z zawiasów także zakończyła się niepowodzeniem, zrezygnowany opadł na piękne łoże.
—To łóżko!
—No jest, no i co z tego?
— Co z tego! Czy ty jesteś ślepy?! Czy widzisz jego majestat? To elficka robota. Jesteśmy ocaleni!
Numberg pokazał gestem na srebrna, rzeźbioną tacę z posiłkiem.
—To chyba nasze jedzenie. Gdybyśmy byli w niewoli, nikt by nas takimi smakołykami nie karmił!
—Hej! Zobaczcie!— Do Sali wszedł Aughmaat.
—Ktoś ty?
—Nie poznajecie mnie? To ja! Trzeci!
—Chyba, panie, z kimś nas i siebie pomyliłeś. Czy nie raczyłby pan nam powiedzieć, gdzie jest nasz kompan? Bylibyśmy dozgonnie wdzięczni.
—To ja! Aughmaat! Dziewczynka! Noc! Kryształowy Pałac! Wezwanie!
—Aughmaat?
—Ale się zmieniłeś!— Zauważył Numberg.
—Ty także — odrzekł głosik.
— To jest Pani Zamku, Vasirglion.
— Przyszliśmy z pomocą— cicho, onieśmielony majestatem Królowej Zamku, zwanej też Córką Gwiazd, zaczął przygotowaną uprzednio przedmowę.
— Wiem, po co jesteście. Wybaczcie, że mieliście tak niemiłe powitanie, lecz musieliśmy być pewni, że nie jesteście kolejnymi czarami Minarulugh.
— Przepraszam, że przerwę, o Królowo, lecz dlaczego nasz towarzysz ma inną postać? — Numberg trochę się czuł głupio wypowiadając te słowa, gdyż Vasirglion wyglądała na elficką nastolatkę.
— Otóż, dla pewności daliśmy wam eliksir przeciwko czarom i urokom. Co dziwne, na Aughmaata ktoś już wcześniej, gdy on był mały, rzucił złe zaklęcie.
—Ech…— westchnął Numberg — teraz to ja jestem najmniejszy z naszej Trójki. A tak było faj… wspaniale, że byłem, choć od jednego elfa wyższy.
—Nie martw się — pocieszyła go. — Teraz wyjaśnię wam, na czym polega wasze zadanie. Otóż.…
***
—Aůnakin…—zagaił Trzeci.
—Hm?
—Opowiedz mi coś więcej o Vasirglion.
—No dobrze… Otóż jest ona jedną z najstarszych osób na Warmnie (Warmnia to najstarsza planeta we Wszechświecie- przyp. Autora). Jest ona elfem księżycowym. Ma magiczne zdolności. Jest najsilniejsza i najpiękniejsza. Jak sam widziałeś, ma niebieskawą skórę i blond włosy, które mienią się również na niebiesko. Ja osobiście nie lubię niebieskiego koloru, ale jej jest w nim do twarzy.
— Mówiąc po elficku, jest ona niebieska — stwierdził z niesmakiem Numberg.
— O co ci znów chodzi?
—Wciąż powtarzasz wyrazy. Nie znasz jakiś synonimów?
—Językoznawca się znalazł.
—Przestańcie znów się kłócić! Nie pamiętacie o Zadaniu?
— O tym, że mamy iść i…
—Cicho! Mieliśmy o nim głośno nie mówić!
—No dobra. Chyba już dotarliśmy do celu — pociągnął nosem— czuję się jak u siebie w domu.
— A co? Tak mocno tam śmierdzi? — zakpił Aughmaat.
— A żebyś wiedział.
Vasirglion. |
komentarz[9] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Vasirglion" |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|