Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Bracia
Na początku był chaos. Chaos wielkiej bitwy, pełen szczęku żelaza, krzyków walczących i odgłosów eksplozji. Prawie namacalny zapach wrzącej krwi, gorących ciał i szaleństwa. A potem... potem przyszła cisza.
Bitewna pieśń umilkła, ucięta nożem próżni. Ciemność wessała jaskrawe barwy w czarną pustkę. Wysoka postać podniosła się powoli spod stosu oręża i zmrożonego mięsa. Białą zbroję znaczyły brunatne plamy posoki. "Znajdę cię, bracie..." - wyszeptał cichy głos.
Wataha była zmęczona. Tygodniowe polowanie i długa, bezowocna pogoń przez smaganą buranem tundrę za jedyną wytropioną zwierzyną krańcowo wyczerpały stado. Wilki ustały w biegu, zbijając się w ciasną grupę. W śnieżnej zamieci majaczył słabo widoczny, oddalający się punkt. "Znajdę cię, bracie..." - usłyszeli łowcy, gdy ginął w zawiei.
Stare drzewa pękały, rozsadzane przez zamarznięte soki. Życiodajna wcześniej ziemia północnych równin zamieniła się w twardą jak skała skorupę. Ogień tlił się nieśmiało, daremnie próbując ogrzać wyziębionych mieszkańców zbitych z grubych bali chat. Mimo wiatru żadna zmarszczka nie znaczyła pokrytej kryształem powierzchni morza. Fieldowe lodowce zstąpiły z gór, zalewając doliny masą błękitnej śmierci. Po czarnym nunataku poruszał się niewielki kształt. Obleczony w biel wędrowiec przystanął na moment przed skalnym załomem. "Znajdę cię, bracie..." - powtórzyło za nim echo.
W innym czasie, w innym miejscu płomień w palenisku zamarzł. Siedząca na wysokim, bogato zdobionym, rzeźbionym krześle postać uniosła lekko krzaczastą brew. Tatuaż pokrywający część jej twarzy zmienił kształt, nabierając gwiaździstych zarysów. Kominek eksplodował wśród ryku jęzorów ognia, gdy siedzący oparł się cieżko na lasce i powstał. Jego stopy zostawiały wytopiony w posadzce ślad, wiodący wzwyż wijących się serpentyną kamiennych schodów na szczyt strzelistej budowli. Wieża wznosiła się w osnutej wyziewami fumaroli i solfatarów kalderze. Strumienie pary syczały pośród bulgotania wrzących jeziorek. Brodata postać padła na kolana, chwytając się za pierś. Z otoczonego ośmioramienną gwiazdą oka spłynęła zamarznięta łza...
Samotny, majestatyczny ptak krążył nad ostrymi turniami. Nagle, pozbawiony wznoszącego, ciepłego prądu powietrza runął w przepaść. Lato powinno było już dawno owionąć ciepłym oddechem niegościnną, lodową pustynię, lecz mimo polarnego dnia słońce krążyło tylko nad horyzontem, kryjąc twarz za zasłoną nieprzyjaznych cieni. Smukła sylwetka na szczycie zwieńczonej blankami wieży przyglądała się w milczeniu górskiej panoramie. W dłoni trzymała czarny miecz, odcinający się od jej białego okrycia. Od wbitego w kamień konsrukcji ostrza pełzły żyłki lodu. Klinga lśniła nienaturalnym blaskiem, blaskiem wiecznie głodnego lodu. Blaskiem oczu figury w białej zbroi, oczu ukrytych za szczelinami kościanych gogli. Rzucała wyzwanie.
Tancerz. |
komentarz[5] | |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|