Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Tajemniczy jeździec
Jeździec siedział na czarnym koniu. Na plecach miał ciemno-zielony płaszcz, a na głowę nałożony kaptur. Cwałował na koniu przez leśną ścieżkę. Nagle koń stanął dęba i jeździec spadł na ziemię. Płaszcz, który był luźno na mężczyźnie spadł. Ów konny okazał się być elfem. Tak... zdecydowanie był elfem. Miał długie ciemno brązowe włosy, na czole ciemno zieloną przepaskę, a jego srogie spojrzenie wylądowało na koniu. Zwierzę choć przestraszyło się było lojalne swemu panu i nie odbiegło daleko. Elf podbiegł do rumaka.
- Noie ellerum atahia! – powiedział łagodnie, a jego wyraz twarzy spoważniał. Mężczyzna rozejrzał się dookoła. Zobaczył swój płaszcz. Podbiegłszy do niego chciał go schwycić jednak coś go ubiegło. Elf wylądował znów na plecach. Coś przeleciało nad jego głową porywając jego płaszcz. Jeździec wyją miecz i złapał go w obie ręce. Chciał ugodzić dziwne stworzenie jednak to uciekło, a w zasadzie odleciało już daleko. Elf podszedł znów do konia. Wsiadł nań, złapał za wodze jedną ręką i ruszył galopem z miejsca trzymając w drugiej dłoni oręż. Parł naprzód co chwila odwracając się za siebie i sprawdzać, czy ów potwór nie pojawił się znów. Niebawem dotarł do miasta. Odprowadził konia do stajni. Chłopak stajenny zaraz zajął się rumakiem.
- Masz – powiedział elf rzucając złotą monetę chłopcu. – Resztę zatrzymaj sobie na szczęście. Oczyść, nakarm i zaopiekuj się moim koniem. Jutro na godzinę po wschodzie słońca ma być gotów do drogi. Zrozumiałeś?
- Tak jest panie! – odpowiedział stajenny. – Dziękuję! Juto będziesz mógł, panie, wziąć swojego konia. – powiedział chłopiec i począł czyścić rumaka. Elf tymczasem zwrócił swe kroki do tawerny.
- Mości gospodarzu! – zawołał do karczmarza. – Przynieś no jeden udziec dziczy i kufel wina! – krzykną zbliżając się do stolika. Czekał niedługo na swoją kolację. Zjadłszy swą porcję skierował się do lady.
- Tu macie karczmarzu zapłatę za jadło, napitek i pokój na jedną noc. – powiedział mężczyzna podając gospodarzowi kilka pozłacanych monet. Oberżysta podła elfowi klucz do pokoju i krążek, na którym była wyryta ludzka cyfra jedenaście. Jeździec poszedł w stronę schodów i udał się na górę. Przeszedł na koniec korytarza i włożył klucz do dziurki w drzwiach oznaczonych takim samym numerem. Elf wszedł do pokoju i zamknął drzwi z powrotem na klucz. Zdjął ubranie i podszedł do metalowej misy z wodą. Umył twarz i ręce i zostawił misę na ziemi. Podszedł do łóżka i odrzucił koc. Położył się w łożu i przykrył.
Rano słońce obudziło go wpadając małą szczeliną w okiennicy. Blask raził oczy elfa. Podszedł znów do misy i umył się znów. Wziął ubranie i założył je na wilgotne ciało. Przypasał miecz, łuk założył na plecy a torbę przewiesił przez ramię. Wyjął z niej kołczan ze strzałami i przewiesił go przez pas od miecza. Odruchowo podszedł w stronę szafy chcąc wyjąć z niej płaszcz. Brakowało mu go. Kiedy zorientował się, że nie ma ciemno zielonego okrycia, wyszedł z pokoju i zamknął go na klucz. Zszedł na dół i oddał karczmarzowi krążek i metalowy klucz. Podziękował oberżyście i udał się w stronę drzwi. Staną w progu. „Ładna ta karczma. Zapamiętam jej nazwę.” pomyślał i spojrzał na szyld wiszący w górze. Był tam wyryty kufel, a w tle widniał księżyc. Pod płaskorzeźbą dyndała luźno deska z napisem: „Karczma Pod Księżycowym Kuflem”. „Ładna nazwa... – pomyślał elf – Jeśli kiedyś otworzę oberżę to na pewno ja tak nazwę.” zaśmiał się w myślach. Rozejrzał się po mieście. Przed karczmą był duży plac. Dalej widać było targowe stragany. Dookoła placu stały drewniane chałupy. Nie widział wcześniej tylu detali, bo po pierwsze było za ciemno, po drugie za bardzo się spieszył. Ruszył w stronę stajni. Zatrzymał się przed nią i spojrzał za siebie. Nad karczmą wystrzelała wysoka wieża. Stajenny podszedł do elfa i postukał go po ramieniu.
- Przepraszam... Pański koń już czeka. Osiodłać go? – zapytał chłopiec.
- Nie! – krzykną elf odwracając się. – Ten koń będzie słuchał tylko mnie i tylko mi da się osiodłać! – powiedział. – Co to za wieża? – zapytał mężczyzna.
- Tam był kiedyś poczta. Była, bo już jej nie ma. Hrabia nakazał zamknąć ją, bo stwierdził, że sokoły za bardzo śmiecą. – odpowiedział chłopak.
- Czy ktoś w niej jeszcze jest? – zapytał znów.
- Nie, ale nie radzę panu tam iść. Nie wiadomo jakie licho tam się czai...
- Opowiedz mi co wiesz o tej wieży.
- Nie wiem po co panu wiedzieć o niej tyle, ale na pana miejscy bym się wstrzymał z pytaniami o nią… Ale jak pan chce wiedzieć wszystko… Cztery lata temu była na jej miejscu poczta. Jedyna w okolicy. Druid, który ja prowadził wysyłał listy i dostarczał je mieszkańcom miasta i pobliskich wiosek. Kilka miesięcy później nasz hrabia zamkną ją z powody, który wcześniej wymieniłem. Druid nie chciał się na to zgodzić, więc hrabia nasłał nań skrytobójcę. Człowiek ów zabił druida we śnie. Od tamtej pory nit nie zaglądał do wieży, ale mówią, że mieszka tam duch druida i czeka na śmiałka, który tam wejdzie, żeby zająć jego ciało i zemścić się na hrabim. Władca miasta usłyszawszy o tych pogłoskach nakazał zamurować wejście do wieży. Teraz stoi pusta a wszyscy mieszkający obok niej wyprowadzili się co prędzej z obawy przed duchem. To tyle tej opowieści.
- Aha. Dziękuję ci bardzo. Zaraz wrócę. Trzymaj jeszcze mojego konia. – powiedział elf i ruszył w stronę wieży.
- Co pan wyprawia! Chce pan się zabić? – krzyczał za nim młodzieniec jednak elf udawał, że go nie słyszy.
Pokrzyk. |
komentarz[2] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Tajemniczy jeździec" |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|