Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Piąty żywioł cz. 4
- Elfko zaczekaj! – Krzyczała postać wybiegająca zza rogu pobliskiego domu..
Był to Irhig, namfalski kupiec z bazaru. Tym razem nie wyglądał na sprzedawcę, porzucił gdzieś swoje bogate szaty a przyodział pełny rynsztunek bojowy. Pod czarnym płaszczem błyszczała w promieniach słońca złota zbroja z wykutym orłem na środku. Przy grubym skórzanym pasie zwisał wielki dwuręczny miecz. Głownia bogato zdobiona rubinami w środku miała szmaragd z czymś jakby łezką wewnątrz. Rękojeść wykonana była ze złota, choć przechodził przez nią srebrne i czerwone spirale. W wykonaniu broni było widać rękę namfalskiego kowala, bo tylko oni tak bardzo lubowali się w pięknie i użytkowości przedmiotów. Irhig na nogach założone miał nagolenniki wykonane także ze złota, zdobione były w srebrne potwory.
Felen odwróciła się w stronę krzyczącego i patrzyła na niego przez chwilę, po czym oparła się o ścianę pobliskiej kamienicy, gdyż w tym mieście lepiej było nie stawać na środku ulicy. Elfka patrzyła chwilę na uzbrojenie kupca i podziwiała je ze zdziwieniem na twarzy.
- Czemu się dziwisz? – Spytał Irhig stając obok niej.
- Nigdy nie widziałam tak ubranego kupca i przyznam, iż ubiór ten zaskoczył mnie. – Odpowiedziała z uśmiechem na ustach.
- Nie dziw się w mojej rasie prawie każdy jest wojownikiem tylko nielicznie wyłamują się i zostają kupcami. – Rzekł namfal śmiejąc się cicho acz szczerze. – Jak widzisz ja połączyłem te dwie specjalizacje, Dzięki za wszystko, czemu unikam napadów na moją karawanę w czasie podróży? – Mówił z uśmiechem na ustach i oczami utkwionymi w twarzy, elfki.
- Ale powiedz mi czemuż się tak ubrałeś? – Spytała Felen, gdy już powstrzymała swój śmiech.
- Pomyślałem, że jeżeli ktoś kupuje broń mówiąc, iż ma problemy może potrzebować w ich rozwiązaniu sprawnej i wyćwiczonej w boju ręki.
- A skąd wiesz, że mój problem trzeba rozwiązać poprzez walkę? – Spytała z zaciekawieniem w oczach.
- Po pierwsze kupowałaś broń; po drugie nie chciałaś mówić o problemie; a po trzecie czy nie wiesz, że oczy są zwierciadłem duszy? – Spytał patrząc głęboko w zielone oczy elfki.
- Jakoś nikt mi o tym nie mówił – powiedziała z lekką przekorą w głosie, a gdy chciała zacząć kolejne zdanie woda wylana z okna gdzieś nad ich głowami chlupnęła o ziemię zaraz za namfalem. – Może lepiej wejdźmy do karczmy, bo następnym razem trafić może w nas, a nie obok. – Dodała po chwili ciągnąc Irhiga za ramię.
Weszli do karczmy gdzie przy jednym ze stołów siedział Elaethir jedząc śniadanie. Felen wraz z namfalem podeszli w jego kierunku.
- Witaj Elaethiru – rzekła elfka całując kapłana w policzek.
- Witaj mała – odpowiedział i uśmiechną się do niej, ale zaraz uśmiech zniknął z jego twarzy zastąpiony przez przerażenie. – Ki... Kim on... Kim on jest? – Spytał z trudem wymawiając słowa, a język jego zmroził strach.
- Jestem Irhig Aen. – Rzekł namfal wyciągając rękę na powitanie. – Nie bój się mnie – dodał po dłuższej chwili, gdy jego gest nie został odwzajemniony.
- On chce nam pomóc, Elaethiru nie udawaj dziecka. – Powiedziała Felen z uśmiechem na ustach.
- Przepraszam was za moje zachowanie, ale dziś miałem sen, w którym występowała twoja twarz – zwrócił się do namfala i już z mniejszym strachem uścisnął jego dłoń.
- Nie dziwie się, że się bałeś, większość ludzi tak reaguje na moją osobę – odpowiedział Irhig.
- Czym się zajmujesz? – Spytał elf.
- Jestem kupcem, choć czasem jak widzisz lubię przywdziać zbroję i rozprawić się ze złem tego świata. – Odpowiedział a na twarzach zebranych znów pojawił się uśmiech.
- Gdzie jest Gharagel? – Spytała Felen, która najszybciej opanował śmiech.
- Wyjechał z powrotem do świątyni, musiał coś tam załatwić przynajmniej tak mi powiedział, ale ja i tak wiem, że wracało swojej oblubienicy – rzekł Elaethir wywołując ponowną salwę śmiechu.
Rozmowa trwała jeszcze do późnego południa nim doszło do momentu pojawienia się tego tematu, tematu dotyczącego celu przyszłej wyprawy do klasztoru Matki Druidów.
- Więc, na czym rzecz polega? – Spytał Irhig
- Podejrzewam, że opat tamtejszego klasztoru posiada Księgę Piątego żywiołu – odpowiedział Elaethir.
- Piątego żywiołu? – Zamyślił się namfal. – Coś mi to mówi, poczekajcie chwile może sobie przypomnę.
- Musisz sobie przypomnieć – ponaglał elf z wielką ciekawością i niepokojem na twarzy.
- Ha. Już wiem, opat zamówił ją u mnie dwa miesiące temu, gdy wyruszałem na Drugi Brzeg, a teraz właśnie po to tu przyjechałem, jutro ma on do mnie przyjść po tą księgę. A co w niej jest takiego cennego, że chce za nią zapłacić aż sztukami złota? – Spytał namfal z miną wielkiego zaciekawienia na twarzy.
- Na prawdę masz ją, nie możliwe tyle nad nią dumałem. – Elf nie mógł wyjść z podziwu.
- Ale co w niej jest takiego niezwykłego? – Namfal ponowił pytanie.
- Zawarta jest tam wielka wiedza magiczna dotycząca niezwykle silnych zaklęć, oraz wszystko co dotyczy sfery umysłu. Czy nie mógłbyś mi ją oddać? – Spytał niepewnie Elaethir.
- Hmm... Ciekawe jest to, co mówisz, ale, po co ci ona? – Spytał Irhig.
- Jestem kapłanem w świątyni Piątego Żywiołu a ta księga to największa relikwia naszego kultu, są tylko dwie sztuki na świecie. Jedna jest u ciebie na druga w głównej świątyni Kultu Umysłu. – Elf mówił z wielką pasją.
- Musiałbym nad tym pomyśleć. – Rzekł z niepokojem namfal.
- Jeżeli mi ją oddasz moje zadanie zostanie wykonane i nie będzie potrzeby, aby iść do opata świątyni Matki Druidów, dzięki tobie moja wyprawa może zakończyć się bez rozlewu krwi.
- Dobrze zgadzam się, za chwilę ci ją przyniosę – powiedział Irhig po dłuższej chwili milczenia.
Kiedy namfal wyszedł z karczmy Elaethir wraz z Felen długo jeszcze prawili na temat tego, co usłyszeli od Irhiga. Kiedy ten wrócił do nich elf wyskoczył zza stołu i wziął Księgę Piątego Żywioł w ręce, od razu poczuł przypływ mocy? Elaethir długo się jej przyglądał podziwiał zdobienia wykaligrafowany runami tytuł, oprawione klejnoty i wiele innych rzeczy. W końcu otworzył ją i czytał po cichu.
- Dzięki ci przyjacielu – rzekł elf nie skrywając swojej sympatii do nowo poznanego namfala.
- Nie ma, za co, lubię pomagać a szczególnie swoim przyjaciołom.
- Uwierz mi jest, za co. – Rzekł Elaethir z wielką radością wypisaną na twarzy.
Podziękowaniom i wzruszeniom nie było końca, po jakimś czasie przeistoczyły się w rozmowę i plan oszukania opata Świątyni Matki Druidów. Gdy zapadła już noc wszyscy udali się spać z postanowieniem, iż Irhig wręczy opatowi jakąś elfią księgę o magii.
Namfal zrobił tak jak zostało ustalone i po spotkaniu z wysłannikiem świątyni wrócił do karczmy by wraz z Felen i Elaethirem odjechać w kierunku znanym tylko im.
KONIEC
(nareście :P)
Jahoke. |
komentarz[6] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Piąty żywioł cz. 4" |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|