..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Przepowiednia Światła i Mroku




Blask księżyca kładł na łąki blady cień nocy, a gwiazdy na niebie tworzyły obraz wszechświata pogrążonego w mroku. Nienaruszona cisza zwiastowała spokojną noc. Mrok gęstniał, jednak blask ciał niebieskich walczył z nim w ukrytym pojedynku. Każdy kwiat pogrążony w głębokim śnie, był otulony niewidzialnym płaszczem, a cichy śpiew nocy wciągał każdą żywą istotę w krainę marzeń sennych.
Od wielu dni Isilma nie odpoczywała. Była zmęczona ucieczką od przeszłości. Te sny i wspomnienia ciągle nie dawały jej spokoju. Poznała prawdę o swoim pochodzeniu. Nie wiedziała co zrobić z tą świadomością, była kompletnie zagubiona. Leżała wpatrzona w rozświetlone gwiazdami niebo i zaczęła układać wszystkie myśli. To co się działo wokół niej było niesamowite i otoczone aurą magii, którą znała od dziecka i którą się posługiwała. Zrozumiała dlaczego miała wizje a także to, że potrafiła leczyć. Zwierzęta zawsze były przy niej spokojne i dobrze się z nimi porozumiewała. Odkryto w niej także talent posługiwania się bronią, szermierka była jej doskonale znana. Nigdy nie potrzebowała wiele snu. Fakt, że była istotą o szlachetnej krwi budził w niej lęk.
- Jestem elfem...
Szepnęła cichutko, wpatrzona w ledwo widoczne, giętkie brzozy falujące na wietrze. Zdawać by się mogło, że drzewa tańczą w zaczarowanym walcu z wiatrem Obcowanie z naturą zawsze ją uspokajało, a tak bardzo tego potrzebowała, odrobiny spokoju.
Musiała się ukrywać gdy wyszło na jaw kim jest i jak bardzo znaczące jest jej życie, oraz to jakie posiada umiejętności. Parmena - zwana Pani Niepokoju pragnęła ją zniszczyć gdyż była świadoma jaką moc jest w Isilmie uwięziona. Zaczęło ją to przytłaczać, czuła obowiązek uratowania swojej krainy przed Mrokiem jako ostatni potomek Arwuiny lecz nie wiedziała co ma robić.
Podróżowała w dzień, a w nocy mogła ukryć się pod płaszczem ciemności. Ciężar na jej sercu nie pozwalał odetchnąć i szukać nadziei, a w snach ciągle nawiedzał ją obraz krzyczącej Liliander - Jasnej Pani, kapłanki, mistrzyni i strażniczki Kuli Żywiołów znajdującej się w podziemiach Mentorii. Niewielu wiedziało co tak naprawdę ukryto w podziemnych komnatach krainy elfów, jednak powszechnie było wiadomo, że skrywała się tam ogromna moc, z którą nic się nie równało.
Z podróży po swoim umyśle obudziły ją słowa:
- Kim jesteś i czego poszukujesz w naszej krainie?
Nie odwróciła się. Głos obcego był delikatny, a zarazem stanowczy. Spokojnymi i płynnymi ruchami Isilma wstała i odwróciła się. Nic dziwnego, że nie usłyszała jak ta istota podchodziła do niej, ponieważ był to elf. Młody elf o smukłej twarzy, długich jasnych włosach sięgających do silnych ramion, zgrabnej i smukłej sylwetce. Piękne szaty lekko połyskiwały w blasku księżyca, na piersi herb Mentorii, który widziała w pamiętniku, a jego oczy wyglądały jak dwie rozpalone gwiazdy, w których mieszała się odwaga i wrażliwość. Miał przy biodrze długi miecz ze srebrną rękojeścią i łuk zdobiony szlachetnymi kamieniami, a na napiętej cięciwie strzała skierowana prosto w serce Isilmy.
- Jam jest Isilma, córka Arwuiny, czarodziejka i wojowniczka. Czy do wszystkich podróżujących jesteście tak wrogo nastawieni?
Na jej twarzy pojawił się majestat i duma, a jej wzrok skierował się najpierw na strzałę a później na zaskoczona twarz nieznajomego. Elf nie wierzył własnym oczom. Znalazł Ją... Wyglądała tak jak opisano w przepowiedni. Była uosobieniem kobiecości, delikatności lecz także odwagi. Jej oczy były zielone z domieszką wyraźnej żółci i szarości. Miała długie ciemne włosy, twarz o delikatnych rysach, była niewysoka lecz szczupła, odziana w szaty z jedwabiu, przy biodrze miecz o złotej rękojeści, na plecach łuk i strzały a w ręku magiczne berło. Natychmiast schował swoją broń, miłym i wrażliwym głosem rzekł:
- Wybacz Pani, moją zuchwałość lecz ciężkie czasy nastały i mrok panuje nad światem. Jestem Milin, dowódca armii Mentorii i Najwyższy Wojownik. Jednak nie jest stracona nadzieja! Jak dobrze że wróciła do nas córka Arwuiny. Musisz nauczyć się wykorzystywać dar, który otrzymałaś od naszej kapłanki kiedy byłaś małym dzieckiem. Na początku wojny zostałaś porwana przez nieznanego człowieka. Byliśmy pewni iż nie żyjesz jednak twoja gwiazda płonęła. Jak się później okazało, on cię zabrał po to aby cię wychować, ukryć przez Parmeną, nauczyć sprytu i szermierki. Ty zapewne wiesz to z pamiętnika, wiem że trafił w twe ręce... Ten człowiek spełnił swoje zadanie doskonale, nasi najlepsi zwiadowcy nie mogli cię wyśledzić choć chodziły pogłoski, że podróżujesz po granicach naszej krainy. Musisz być naprawdę zwinna... Porozmawiamy jeszcze w zamku, pora wyruszać.
- Nie wierzyłam w to a jednak to prawda. Chciałam się wiele dowiedzieć o moich...o moich rodzicach. Ale rzeczywiście, lepiej będzie jeśli ruszymy bo wyczuwam drżenie drzew i ich szepty. Dobrze, więc jedźmy.
Isilma, milcząc, wsiadła na swojego konia i razem z Milin pogalopowała to swojego utraconego królestwa, o którym istnieniu dowiedziała się parę dni wcześniej czytając pamiętnik swojego mistrza i opiekuna. Jak grom z jasnego nieba pojawiły się obawy i wątpliwości, jak sobie z tym poradzi. Pojawiły się nurtujące pytania, na które koniecznie musiała uzyskać wyczerpującą odpowiedź
Jechali długo w milczeniu, a ich szare cienie mknęły miedzy konarami starych drzew. Milin jechał przodem rozglądając się i nasłuchując. Jedyne co zakłócało otaczającą ich cisze był dźwięk wydobywający się spod kopyt koni, szelest liści pływających na wietrze i odgłosy leśnych zwierząt. Czuła się bezpieczna, a serce rozpromieniło się radością na sama myśl, że wraca do swojej utraconej ojczyzny. W pewnej chwili elf zatrzymał się, a zaraz za nim Isilma. Zsiadł z konia i przyłożył ucho do ziemi przez chwilę milcząc. Wstał i zciszonym głosem powiedział:
- Orkowie. Nie jest ich wielu ale nie warto się narażać. Jeśli jednak nas dogonią wiesz co robić.
Z poważną miną wsiadł na swojego czarnego konia i ruszył do przodu. Jechali jeszcze szybciej, a ich płaszcze falowały pod wpływem silniejszego wiatru, którego chłód odczuwało się coraz silniej. Gdy spoglądała na niego ukratkiem, wydawał jej się męski. Blizna na policzku, dostojne oblicze, i piękne ciało sprawiało, że wzbudzał w niej szacunek ale także coś w nim pociągało. Każdy jego ruch i gest był stanowczy i zdecydowany, świadczyło to o tym, że jest dobrze wyszkolony i wiele umie.
Isilma poczuła zła aurę orków zbliżających się coraz bardziej.
- Przyjacielu, są blisko!
Nagle poczuła jak zaraz obok jej głowy przeleciała strzała. Dreszcz przeszedł jej ciało, a serce wypełniła trwoga. Odwróciła się i zobaczyła grupę orków biegnących w pogoni za nimi, ich oczy błyszczały złem i chęcią zabijania. Szał ogarną ich pełne nienawiści serca.
- Nie trać zimnej krwi! Walcz!
Krzyknął Milin wyciągając łuk i strzelając brązowymi strzałami zakończonymi srebrnymi piórkami z niezwykłą precyzja i zwinnością. Pociski trafiały tam gdzie były skierowane. Elfka z podziwem patrzyła się na ukazane zdolności i umiejętności towarzysza. Z zachwytu wyrwał ją jego głos:
- No pomóż mi!
Isilma odzyskała świadomość powagi sytuacji i natychmiast wyciągnęła berło. Uniosła je do góry nie zatrzymując konia, wypowiedziała kilka słów pod nosem co sprawiło że berło nabrało blasku i zaświeciło lekko. Skierowała je prosto w grupę rozwścieczonych potworów rządnych krwi elfów, które były coraz bliżej, a ich nienawiść sprawiła, że chłód wiatru stał się nie do zniesienia. W momencie gdy broń Isilmy zatrzymała się w powietrzu, po lesie rozniósł się ryk orków. Po atakach Milina i zaklęciu Isilmy niewielu ich zostało, reszta uciekła w popłochu. Oboje zatrzymali się aby upewnić, że nikt ich już nie goni. Po chwili nasłuchiwania elfka odezwała się:
- Przepraszam moje zamyślenie, lecz nie mogła oderwać oczu od podziwiania twojego kunsztu strzeleckiego.
- Następnym razem skup się bardziej. Jednak ty także pokazałaś, że na wiele cię stać. Te przepowiednie to nie były bajki. Jedziemy, bo znowu jakieś kreatury nas wyczują. To było dość dziwne, że taka mała grupa zapuściła się sama. Musi ich być więcej
Elf pognał konia przed siebie a za nim jego towarzyszka. W jej głowie roiło się od pytań lecz wiedziała, że uzyska na nie odpowiedzi gdy dotrą na miejsce. Poszła w jego ślady i poderwała konia do biegu. Na twarzach obojga pojawił się wyraz ulgi, wręcz odprężenia.
W powietrzu można było wyczuć nadchodzący deszcz i wilgoć lasu. Lodowaty wiatr nasilał się roznosząc po ciałach elfów chłód. Ich dwie ciemne sylwetki mknęły przez lasy Krainy Tysiąca Gwiazd wtapiając się w krajobraz mrocznej puszczy.
Po kilkunastu minutach szalonego galopu Isilma ujrzała rozświetlone miasto nad którym unosiła się czysta aura. Była to Mentoria, kraina elfów, królestwo Liliander. Jej ojczyzna, dom rodzinny, marzenie, którego pragnęła spełnienia odkąd tylko pamiętała.
- Wreszcie, wreszcie w domu...
Szepnęła cicho i westchnęła.
Z nadzieją w sercu, Isilma pogalopowała zmierzyć się z przeznaczeniem i udowodnić że przepowiednia o niej nie była kłamstwem. W jej sercu wzmogła się duma z faktu że należy do tej krainy. Każdą część jej ciała płonęła ze szczęścia, przeszedł ją dreszcz radości, przyspieszyła wyprzedzając Milina. Widząc to, elf uśmiechnął się pod nosem i powiedział tak aby go nie usłyszała:
- Jest w swoim żywiole. Ta kraina jest jej częścią, nie będzie mogła być wolna bez wolności Mentorii. Jak dobrze, że wróciłaś Isilmo...
Elf wtulił się w miękką grzywę rumaka i przyspieszył jego galop. Ich konie cwałowały obok siebie niczym dwa cienie mknące przez świat mroku i zła. Kosmyki długich włosów Isilmy wplecione w wiatr roznosiły woń lilii, którą poczuł Milin. Subtelne spojrzenie, które rzucił w kierunku towarzyszki było pełne pożądania rosnącego w całym jego ciele. Pędząca na swym koniu wydawała się kobieca i pociągająca, a jej smukła twarz szlachetna i dostojna.
Z zamyślenia wyrwała go, zmiana podłoża wyczuwalna podczas jazdy. Wjechali na most prowadzący do Krainy Światła.
Bramy Mentorii stały przed nimi otworem gdyż Milin był znany w całej marchii, lecz lud królestwa podejrzliwe patrzył na przybysza. Milin nie pozwalał aby źle przyjęto Isilme. Mentoria nie była zwykłym państwem, lecz wspaniałą krainą, z której biła mądrość i magia. Zamieszkiwały ją elfy szlachetnego miana i rodu, które władały tą krainą. Na ich twarzach można było dostrzec dostojność i odwagę. W każdym z nich płynęła ta sama krew co w Isilmie
Krajobraz królestwa był urzekający i czarujący w oczach zwykłych śmiertelników, zachwycał swą naturalną urodą i pięknem. Ogromy ogród stworzony przez elfy był rozświetlony pochodniami. Drzewa, które połyskiwały się srebrem kładły cień na drogę, po której szli. W jego centrum był plac, na którego środku rosło Ogniste Drzewo dające ciepło i niesamowity blask. Przekraczając granice tego świata poznała czym jest mądrość zawarta w miłości. Wszystko wydawało jej się tajemnicze i magiczne, mimo, że z magią miała styczność od dziecka. Badawczym spojrzeniem obdarzając obce a jednak tak bliskie istoty, dostrzegła to, co łączyło ich wszystkich: tan sam wyraz oczu, spojrzenie pełne uwielbienia do natury, przepojone tym samym romantyzmem i rozświetlone tym samym zielonym blaskiem. Najbardziej zadziwiające było to, że gdy obdarzyła ich szczerym i ciepłym uśmiechem oni poznali ,,kobietę z przepowiedni''. Wiedzieli, że powróciła nadzieja.
Milin zaprowadził Isilme na dziedziniec dworku, w którym było siedem komnat, Sala Zjednoczenia i biblioteka. Zsiedli z koni, które zostały zaprowadzone do stajni, oni wolnym i posuwistym krokiem udali się do dworku. Elfka zauważyła boczny ogród, znajdujący się za dziedzińcem. Bez chwili wahania ruszała w jego kierunku. Milin wiedział, że chciała być przez chwilę sama. Gdy była już parę metrów od niego powiedział na tyle głośno aby go usłyszała:
- Nakażę przygotować twą komnatę. Gdy tylko będzie gotowa przyjdę po ciebie.
Isilma skinęła głową w geście potwierdzenia, a on zniknął w wejściu do budynku.
Elfka dostojnym krokiem weszła do ogrodu, gdzie na samym środku było niewielkie jeziorko. Księżyc okrył srebrem jego taflę. Równa i nienaruszona powierzchnia wody świadczyła o głębokim śnie żywych stworzeń. Isilma wodziła wzrokiem ponad wodą, a każdą chwilą niepokój ustawał. Sitowie rosnące nad jeziorem ugięło się lekko poruszone przez delikatny podmuch wiatru. Elfka rozmarzonym wzrokiem rozglądała się po ogrodzie, wtem poczuła na swym ramieniu ciepłą dłoń. Nie czuła lęku przed nieznanym. Odwróciła się, a jej oczom ukazał się dojrzały elf. Był nieco inny od tych, których spotkała wjeżdżając do Mentori. Jego oczy były czarująco błękitne i czyste niczym źródlana woda w potokach górskich. Białe fale lśniącej szaty i zielona laska zdobiona srebrnymi runami i szlachetnymi kamieniami wskazywały, że jest magiem, czarodziejem lub kapłanem. Subtelny uśmiech na jego twarzy zdawał się rozświetlać cała jego postać. Niski głos brzmiał kojąco dla uszu elfki, niczym wiatr tulił rośliny do snu.
- Piękny ogród, prawda?
Przez Isilmę przepłynęła fala ciepła. Uśmiechnęła się nieśmiało, opowiadając głosem dźwięcznym i czystym:
- Me oczy podziwiają urodę pracy i odpowiedzialności waszej za ten pomnik piękna. A i moje serce się raduje, gdy czuję magię mej ojczyzny. Panie, jednak ty nie wiesz kim...
Mężczyzna przerwał jej cichym śmiechem.
- Droga Pani, wiem kim jesteś. Przepowiednia się spełniła, a przynajmniej w połowie.
Zamknął oczy, a z jego ust popłynęły słowa przepowiedni:
- ,,Przybędzie kobieta urody i mocy nieziemskiej,
delikatna jak płatki kwiatów,
groźna jak lwica,
by odsunąć swym światłem mrok
i połączyć się z nim w wiecznym uścisku...''
Otworzył oczy, a spod powiek wydostał się blask rozświetlający dojrzałą jego twarz.
- Jak jest Admer. Zapamiętaj me imię i słowa przepowiedni bo to one będą prowadzić ciebie do przeznaczenia. Przyjdę do ciebie kiedy nadejdzie odpowiednia pora i będziesz gotowa.
Ruszył w kierunku ogrodu, aż znikł za jednym ze srebrnych drzew.
Isilma odwróciła się ku wschodowi gdzie gwiazdy bladły w blasku księżyca. Zastanawiała się nad słowami przepowiedni, a raczej nad jego fragmentem. Jej powieki były coraz cięższe. Nagle usłyszała za sobą znajomy głos:
- Isilmo, komnata przygotowana, choć, zaprowadzę cię tam. Na pewno jesteś znużona.
Elfka odwróciła się, a jej oczom ukazał się Milin wyciągający do niej swą silną dłoń.
- Spokój ogrodu odsuwa znużenie umysłu i duszy, jednak nie ciała - powiedziała idąc z elfem w kierunku wejścia do dworku.
Szli w milczeniu choć Milin chciał je przerwać, uznał jednak ,że to nie odpowiedni moment po tym jak zobaczył jej zamyślone oczy wpatrzone w niebo, w których odbijał się blask gwiazd. Isilma czuła jego wzrok na sobie i po chwili powiedziała:
- Nie obawiaj się tego kim jestem bo bardziej powinieneś obawiać się tego kim mogę nie być.
Zaskoczyły go słowa elfki. Odwrócił wzrok gdyż czuł rumieniec na swoim policzku. Czuł się swobodnie przy niej jednak coś go ograniczało. Była inna niż wszyscy, wyjątkową i jedyną osobą która sprawiła że jego twarz rozpromieniła się a na obliczu zawitał uśmiech.
Labirynt korytarzy zdawał się ciągnąć bez końca choć dworek nie był duży. Zatrzymali się przed mosiężnymi drzwiami na których napis z runów w przetłumaczeniu tworzył fragment przepowiedni. Oboje wpatrzyli się w napis. Chwilę milczenia przerwała Isilma:
- Milinie, wiedz że boje się tego że nie podołam. Ale... Idź, odpocznij. Śpij dobrze, a twoje sny niech wolne będą od mroku. Jutro wraz ze słońcem wstanie nadzieja. Trzeba wierzyć, i serce mieć wypełnione czystością.
Ucałowała go subtelnie w policzek i rzuciła ostatnie powłóczyste spojrzenie. Nie zastanawiając się nad niczym wkroczyła do komnaty gdzie panowała błoga cisza, a świece nadawały temu miejscu romantyzmu, który kochała we wszelkiej postaci. Rozejrzała się po pomieszczeni. Podeszła do drewnianego krzesła z wyrzeźbionymi ozdobami, zdjęła płaszcz i przebrała się w przygotowaną koszulę jedwabną. Zmęczona, pełna obaw i wątpliwości Isilma, położyła się natychmiast zagłębiając się w świat marzeń sennych i cieni.

cdn.


My-last-dreams.
komentarz[4] |

Komentarze do "Przepowiednia Światła i Mroku"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Inspiracje ku...
   Egipscy Bogow...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.086997 sek. pg: