Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Mesjasz.
Wracałeś swoim nowym autolotem między majestatycznymi, wysokimi pniami egzotycznych drzew coatingalskich. W ładowni leżał smergal - najdziksze zwierzę planety, którego same wytropienie zajęło ci trzy dni. Powaliłeś go swoją ręczną paralikuszą, model Venator-X66. Gdyby nie twe doświadczenia z dadodzkimi urusami, mógłbyś nie wyjść z tego cało. Smergal potrafi się przebić przez najlepszy pancerz, a ty miałeś tylko wysłużoną grawizbroję z centauryjskich manufaktur.
To było pod każdym względem udane polowanie!
Drogę zajechał ci stary autolot, manewrujący zręcznie między drzewami. Zwiększyłeś nieznacznie pułap, przeklinając głośno pilota, dziwiąc się jednocześnie skąd się tu wzięli inni ludzie i to w bryce marsjańskiej produkcji. Gdy przed tobą pojawił się kolejny autolot, czarny jak kosmos, a stery i napęd twego pojazdu odmówiły posłuszeńswa domyśliłeś się wszystkiego...
Przewieziono cię w niewiadomym kierunku. Wysiadając z kosmolotu zdążyłeś rzucić kilka spojrzeń, które jednakże wystarczyły do stwierdzenia, że nie znajdujesz się już na dziewiczej prawie planetce Coatina. Miejscem w którym się znalazłeś była pustynia. Promienie czerwonego słońca nadawały miejscu upiorny wygląd - jakbyś przekroczył bramy piekieł. W tym świecie, gdzie nawet niebo miało bladoczerwony odcień, budynek stojący przed tobą zdawał się płonąć. "Proszę do środka, kapitanie Messor" - usłyszałeś.
Widok środka budynku mógłby zmylić każdego. Ot, stary porzucony hangar. Wraz z "opiekunami" przekroczyłeś drzwi z napisem Magazyn. Znaleźliście się w małym pomieszczeniu, "opiekun" wcisnął jeden z guzików na ścianie. Po chwili wyszliście tymi samymi drzwiami, lecz w całkiem innym miejscu. Olbrzymia sala; kilkanaście osób pochylonych z lutoszczypcami lub laserowymi mikroskopami nad rozebranymi na części urządzeniami, których nie potrafiłbyś nazwaę; wirterzy w czarnych okularach na nosach i z podpiętymi infożyłami, majtający chaotycznie rękami i nogami, zanurzeni w interprzestrzeni; wojskowi wpatrzeni w holomapy kosmosu. A pod przezroczystą podłogą dostrzegasz emanującą światłem planetę na niebieskim tle - symbol Federacji Terrańskiej.
No tak, znowu przerwali ci urlop!
Siedziałeś w ciemnym pokoju. Jedynym źródłem światła był papieros palony przez kogoś na drugim końcu pomieszczenia. Musiało staę się coś niezwykłego. Armia mogła sprowadzię cię tu bardziej oficjalną metodą, a poza tym miałeś jeszcze miesiąc wakacji. Postanowiłeś się trochę pokłócię. Ledwie się jednak odezwałeś... "Nie czas teraz na to, kapitanie Messor!" - poznałeś głos starego, dobrego pułkownika Bożydara. "Nie zna pan powagi sytuacji. Wiemy, że na Coatinie nie miał pan kontaktu ze światem. A przez dwa tygodnie pańskiego urlopu wiele się zmieniło. Praktycznie wszystko... Federacja Terrańska została zaatakowana." No tak, szykowała się kolejna pacyfikacja Shqiperisy lub Czekenii-7. Ach, ci rebelianci. "Nieznani obcy, wrodzy naszej rasie pojawili się dziewięć dób ziemskich temu w Układzie Słonecznym. Ziemia, Mars i Wenus zostały doszczętnie zniszczone. Księżyc zajęty przez obce armie. Shqiperisa układa się z najeźdźcą. Czekenia-7 ogłosiła niepodległość." Na Wielką Mgławicę! - wykrzyknąłeś zdumiony - To może być koniec rasy ludzkiej!
"Skoncentrowaliśmy resztki naszej floty w okolicach Oriona. Alfa Centauri broni się nadal, lecz padnie w ciągu siedmiu dób. Małe i dwustukrotnie szybsze od naszych statki obcych z łatwością poradzą sobie z naszymi okrętami. Mogą uderzyć w każde miejsce. Nawet tutaj wszystko jest postawione w stan najwyższej gotowości. Lecz i tak w razie ataku choćby pojedynczego statku nie mielibyśmy najmniejszych szans." Więc to koniec! - pomyślałeś. "Proszę włączyć projektor. Kryptonim: misja MESJASZ." Zielonkawy blask rozjaśnia pokój. Dostrzegasz spokojny wzrok pułkownika Bożydara. Ekran wypełnia obraz dziwnego, małego stateczku. "Trzy doby temu w bitwie o Alfa Centauri dostał się w nasze ręce praktycznie nieuszkodzony statek obcych. Naszym naukowcom nie udało się pojąć jak jest on zbudowany, ale nauczyliśmy się nim sterować. Wnętrze przebudowano, tak by mógł się tam zmieścić człowiek. Nie potrafimy wyprodukować więcej egzemplarzy. Pozostała nam ostatnia szansa. Ty nią jesteś pułkowniku Messor. Zostaniesz wirtualnie przeszkolony i wysłany przeciwko obcym. Musisz w pojedynkę stawię czoła licznym wrogom, lecz wierzę że ci się to uda".
Co miałeś odpowiedzieć? Jesteś żołnierzem, a rozkaz to rozkaz. Następnego dnia wsiadłeś do Mesjasza i poleciałeś na spotkanie obcych. Bądź ostrożny! Od ciebie zależą losy ludzkości!
Incognitus. |
komentarz[2] | |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|