Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Poznaj co to zioła czyli wstępniak
Z cyklu: "Zioła i ziółka"
Określenie "zioła", jakim zwykło się nazywać rośliny posiadające właściwości lecznicze nie jest terminem precyzyjnym. Niektórym kojarzy się z "zielskiem" czyli chwastem. Najczęściej jednak odnosi się do roślin, z których pozyskuje się składniki potrzebne do utrzymania zdrowia, wyleczenia dolegliwości lub wspomożenia organizmu w walce z chorobą.
I właśnie ze względu na niejednoznaczny wydźwięk słowa "zioła" zaczęto od jakiegoś czasu posługiwać się wyrażeniami zastępczymi, jak choćby "rośliny lecznicze", "rośliny przyprawowe", "rośliny barwierskie".Okazuje się jednak, że nie tak łatwo zamienić zwyczajowo przyjęte "zioła" na bardziej praktyczne i trafniejsze określenia. Dzięki temu mamy ZIELARSTWO, a nie fitologię i ZIOŁOLECZNISTWO, nie zaś fitoterapię, choć niektórzy bardzo upierają się, by właśnie tak nazywać te dziedziny wiedzy o roślinach leczniczych.
Zioła towarzyszą człowiekowi od najdawniejszych czasów. Trudno ustalić, kiedy zaczęto interesować się ich leczniczymi właściwościami. Wiedza ta zdobywana była stopniowo i przekazywana z pokolenia na pokolenie. Z czasem pojawili się ludzie bardziej wtajemniczeni w arkana leczenia ziołami. Ich wiedza i doświadczenie pozwalały na uśmierzanie bólu i przynoszenie ulgi w chorobie.
Zastanawiające, jak szybko leczenie ziołami obrosło w zabobony i legendy. Opowieści o wyprawach na łąkę przy blasku miesiączka w towarzystwie czarnego kota są już przysłowiowe i bardziej przypominają konfabulacje nierozgarniętych kmiotków niż faktyczne praktyki zielarzy. Żaden bowiem szanujący się uzdrowiciel nie wybrałby się ciemną nocą po wilgotne od rosy rośliny, które zamiast pięknie się wysuszyć, zapleśniałyby albo sczerniały. Księżyc w pełni może i rozświetla mrok, nie na tyle jednak, żeby można było dokładnie obejrzeć, czy surowiec zielarski jest zdrowy, nie porażony przez choroby i nie pogryziony przez szkodniki. A czarny kot? Wbrew obiegowej opinii, która zakłada, że blask miesiąca odbija się od czarnego futra, dzięki czemu kot taki jest lepiej widoczny, niż choćby biały, czy rudy, czarny kot w nocy nie jest niczym więcej, jak czarnym kotem. W świetle księżyca co najwyżej mogą mu się świecić oczy.
Interesujące są również „instrukcje” pozyskiwania niektórych surowców. Dla przykładu osławiona mandragora (Atropa mandragora) była traktowana niemal, jak żywa istota obdarzona czarnoksięskimi mocami i potrafiąca przyprawić o szaleństwo każdego, kto chciał wyrwać ją z ziemi. Jak podają ''wtajemniczeni'' podczas próby wyrwania z podłoża płakała i jęczała, jak człowiek, któremu robi się krzywdę. Do tego, wredota jedna, rzucała klątwę na każdego, kto próbował pozbawić ją życia. Z tego też powodu jednym ze sposobów bezpiecznego uzyskania korzenia mandragory było przyczepianie do niej sznurka z wcześniej uwiązanym psem (tudzież inną zwierzyną) i zmuszanie biednego stworzenia do przejęcia na siebie ''klątwy'' za zakłócanie spokoju.
Działanie to może być przykładem tak wybujałej wyobraźni, jak i całkowitego niezrozumienia zjawisk towarzyszących pozyskiwaniu korzenia mandragory. Roślina ta bowiem zawiera hioscyjaminę i skopolaminę, które porażają zakończenia nerwów parasympatycznych i powodują zwiotczenie mięśni gładkich, zwiększenie czynności serca oraz między innymi rozkurczenie mięśni oka (rzęskowy i zwieracz). Prowadzi to do zaburzeń widzenia bliskich przedmiotów, mikropii (widzenie ich mniejszymi, niż są w rzeczywistości) i niezborności oczu. Wszelkie niespotykane zachowania, jakie przejawia mandragora mogą być więc wyjaśnione poprzez halucynacje, jakim ulega człowiek po zetknięciu się z sokiem tej rośliny.
Twórcami bardzo wielu przesądów byli sami zielarze, którzy nie chcieli dopuścić do rozprzestrzenienia się informacji o uzdrawiającej mocy roślin między zwykłymi ludźmi. Prestiż, jaki dawało im posiadanie tej szczególnej wiedzy sprawiał, że niechętnie dzielili się doświadczeniami. Innym czynnikiem powstawania zabobonów były próby zrozumienia przez prostego człowieka istoty działania ziół. Wszystko, co było dla niego niepojęte tchnęło magią i sprowadzało wyobraźnię na manowce. Błędne wnioski w połączeniu z sugestiami ze strony samych zielarzy powodowały powstawanie aury mistycyzmu wokół zielarstwa i wzbudzały dla niego zabarwiony lękiem szacunek.
Potem zaś pojawiły się głosy, że zwykły człowiek nie może bez pomocy demonów posiąść mocy uzdrawiania. Wyobraźnia ludzka poczęła produkować fantastyczne obrazy i niestworzone historie na temat związków zielarzy z mrocznymi siłami zła. I nie pomogły tłumaczenia, że korzystanie z tej wiedzy przynosi ludziom ulgę w cierpieniu i leczy choroby. Ważniejsze było , że była ona dostępna tylko nielicznym, którzy dzięki niej posiedli umiejętność przeciwstawienia się naturze. Bo chyba w takich kryteriach należy rozpatrywać zdolność przywracania zdrowia.
Zapłonęły więc stosy, a mistrzowie małodobrzy mieli pełne ręce roboty.
Czasy się zmieniły, stosy przestały płonąć, nastała era odkryć i wynalazków. Z coraz większym zapałem ludzie poddawali się magii urządzeń i syntetyków. Życie na wysokich obrotach wymagało jednak podejmowania szybkich decyzji. Kto w dobie pogoni za pieniądzem i sukcesem zada sobie trud przygotowania maści na odciski, kiedy po drodze do pracy może wstąpić do apteki i kupić gotową? Kogo w tej chwili stać na poświęcenie pół godziny czasu, żeby przygotować sobie napar z ziółek, kiedy wystarczy połknąć kolorową pastylkę?
Współczesny, cywilizowany człowiek jest twórcą nowoczesnych urządzeń ułatwiających mu życie. Potrafi wzbić się w powietrze, zbadać dno oceanu, stworzyć - na podstawie kodu genetycznego, żywe stworzenia. Zdawałoby się, że nic nie jest w stanie powstrzymać go przed podporządkowaniem sobie całego świata. Okazuje się jednak, że staje się on bezradny w obliczu zjawisk, nie dających się wytłumaczyć w naukowy sposób. W dobie zaawansowanego rozwoju chemii i farmakologii wyprawy po zioła, czynione w czasie pełni księżyca, wydają się śmieszne i nie na miejscu. Ja sama spotykam się często z dezaprobatą otoczenia, które moją pasję zielarską traktuje jako coś nienormalnego, pozbawionego sensu. Według wielu ludzi asortyment ziołowych specyfików dostępnych w aptekach w zupełności wystarcza, aby można było twierdzić, że żyje się w zgodzie z Naturą. Nie jestem przeciwniczką medycyny akademickiej, myślę jednak, że człowiek zatracił kontakt z przyrodą, rozpatrując wszystkie zachodzące wokół zjawiska na zasadzie „szkiełka i oka”.
Ziołolecznictwo, to nie tylko czerpanie z roślin substancji leczniczych, to także obcowanie z otaczającym światem, którego jesteśmy nierozerwalną częścią. W chińskiej filozofii ciało człowieka jest postrzegane jako swoisty mikrokosmos, który odzwierciedla ład zewnętrznego kosmosu. W takim samym stopniu człowiek wpływa na wszechświat, w jakim wszechświat wpływa na niego. Cokolwiek zrobimy, odbije się to na nas samych.
Medycyna konwencjonalna ma mechaniczne podejście do pacjentów. Klasyfikuje ich według objawów chorobowych, aplikuje lekarstwa i nie zajmuje się psychicznymi aspektami choroby. W ostatnim czasie zauważa się tendencję powrotu do naturalnych praktyk leczenia. Coraz więcej ludzi interesuje się bioterapią, akupunkturą czy ziołolecznictwem. Metody te prezentują inne podejście do chorego człowieka. Nie można bowiem oddzielić dolegliwości ludzkiego ciała od jego psychiki. Aby było możliwe przywrócenie zdrowia, należy przede wszystkim "uleczyć myśli". W tradycyjnej medycynie chińskiej istnieje ścisłe połączenie organizmu człowieka z jego psychiką. Nie ma też oddzielania skutków choroby od jej przyczyn, o czym medycyna akademicka zdaje się zapominać. Powrót do naturalnych metod leczenia spowodowany jest chęcią zjednoczenia się z Naturą. Często jest to także przysłowiowa "ostatnia deska ratunku" dla ludzi, którym medycyna konwencjonalna nie zdołała pomóc.
Mówi się, że ziołolecznictwo ma niewielkie znaczenie dla poprawy zdrowia, działa mało skutecznie, a przygotowanie leków ziołowych pochłania zbyt wiele czasu. Jest to pogląd typowy dla osób przyzwyczajonych do gotowych leków dostępnych w aptekach, które dają natychmiastowe efekty i nie trzeba ich przyrządzać. Moim zdaniem nie jest ważne to, którą metodę wybierze się do poprawy własnego zdrowia i samopoczucia, czy będzie to ziołolecznictwo europejskie, chińskie, akupunktura czy bioenergoterapia. Ważne jest natomiast, aby przy pomocy tej metody dotrzeć do sedna swoich dolegliwości i odkryć ich przyczyny.
Pierwszy artykuł z cyklu "Zioła i ziółka"
Laurefin. |
komentarz[40] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Poznaj co to zioła czyli wstępniak" |
|
|
|
|
|
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal
|
|
|