..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0


***
Ukazałem się dzisiaj w nocy. Przestraszyła się, na moje szczęście – nie śmiertelnie. Miałem chętkę jeszcze trochę ją postraszyć. Pozostawał jeszcze Mark. Cóż, to jest dosyć twardy facet, ale wiem, że i on ma swoje wady. Przekonałem się o tym, jeszcze, gdy byliśmy w trójkę na Hawajach. Zapuściłem się z nim na nieco głębsze wody, a on zaczął histeryzować. Ogólnie, nie był zadowolony z tego, że siedzieliśmy w basenie, ale później zaczął płakać jak dziecko. Usiłował się tłumaczyć, że chlorowana woda ma na niego zły wpływ, że łzawią mu od tego oczy. Akurat! Beczał na cały głos. Cóż, myślę, że wtedy Sara nie zwracała na niego uwagi. Jutro mają zamiar wybrać się na basen i trochę pobaraszkować… Podoba mi się to. Daje mi pole do popisu…
I pomyśleć, że jeszcze niedawno myślałem o nim jako o solidnym, uczciwym człowieku. Oczywiście, wiedziałem o jego miłosnych ekscesach, ale niewiele mnie one obchodziły – ważne było tylko to, że nie kradł i że był rzetelny. Niczego więcej od niego nie chciałem. Teraz, gdy widzę, że już zasnęli, że już posłali w dalsze zakamarki pamięci lustro, to mam ochotę ich zadźgać nożem. Powstrzymuję się jednak, bo wiem, że trafienie do wariatkowa to dla nich kara najgorsza. Upokorzenie, stracenie prestiżu i honoru. I świetnie. Jeszcze się przekonamy, czy nie trafią tam szybciej niż przypuszczali.

***
Sara patrzyła na Iana, który właśnie zmieniał bokserki na slipki.
- Kochanie, wspaniale wyglądasz… - zamruczała.
- Hm?
- … bez tych slipek. – dokończyła ze śmiechem dziewczyna. Oboje się roześmiali.
- Cóż, moglibyśmy, gdybyś sobie tego zażyczyła. – oznajmił mężczyzna obejmując dziewczynę w pasie.
- Nie… - zaśmiała się.
- Wstydzisz się mnie? – spytał Mark i włożył swe ręce pod jej stanik.
- Och, nie przesadzaj, Mark. Wiesz, że jestem ostrożna, chociaż ostatnio… - jej głos się załamał.
- Hej, hej! – Mark potrząsnął Sarą. – Nie myśl o nim, rozumiesz?
- Jasne – otarła dwie łzy i westchnęła ciężko. Nagle zawołała:
- Ścigamy się do basenu?
- Pewnie! Nigdy mnie nie pokonasz! – oznajmił mężczyzna i oboje popędzili do basenu, na końcu wskakując z impetem do wody. Stało się jednak coś, czego Sara obawiała się najbardziej, coś, co dręczyło ją już od dwóch tygodni – Ian. Miała nadzieję, że jej eks nie pojawi się dzisiaj, że zostawi ich chociaż tego dnia w spokoju. Stało się inaczej.
Gdy dziewczyna wynurzyła się spod wody, rozejrzała się w poszukiwaniu Marka, jednak nigdzie go nie zauważyła. Ze strachem spojrzała w dół i ujrzała jego ciało dryfujące na dno. Z przerażeniem zaczęła wołać ratownika, ale uświadomiła sobie, że to prywatny basen i że nikogo tu oprócz nich nie ma. Nabrała powietrza i zanurkowała. Gdy wreszcie dopłynęła do ciała, spojrzała na twarz kochanka – wcale nie była jego. Spoglądał na nią, jak żywy – Ian. Przestraszona puściła ciało w dół i wyskoczyła z basenu, popędziła do przebieralni, ubrała się i pojechała do domu zadowolona z siebie. Gdy usiadła w swoim mieszkaniu przy Piątej Alei uświadomiła sobie, że to wcale nie był Ian. Zamordowała swojego kochanka.

***
Głupia suka! Rzuciła się na ratunek temu Casanovie, myśląc, że będę tylko próbował go utopić. Jakże się myliła! Wiedziałem, że wzbudzam w niej strach, obrzydzenie, a także wspomnienia. Wiedziałem więc, że zostawi go tam w spokoju, że nie będzie nawet próbowała dociekać, kim on właściwie był – nim czy mną. Ale mimo wszystko czuję, że od samego tego nie zginie. Musiałem zmusić ją, aby ujrzała Marka jeszcze dziś. Cóż zawinię niebiosom, gdy zabawię się moim kochanym, małym, trupem?

***
Sara patrzyła na swoje odbicie i nie mogła uwierzyć, że to zrobiła. Przecież to był jej kochanek, tak ciężko zapracowała sobie, aby zabić swojego męża, żeby nikt nic nie podejrzewał! A teraz wszystko zaprzepaściło się w jednej chwili, w jednym głupim zwidzie… A ona we wszystko wierzyła. Wierzyła, że Ian straszy ją zza grobu, a jeżeli to były tylko zwidy?
Schowała twarz w dłoniach i zaczęła spazmatycznie szlochać. Nie mogła uwierzyć, że aż tak dała się ponieść wyobraźni. Przecież mogła się opanować! Mogła go wyciągnąć, przecież nieźle pływała! A teraz wszystko przepadło – można było się pożegnać z marzeniami – a na jej konto doszedł drugi trup! Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie jej głupota. Położyła się w łóżku i z nerwów, targana spazmatycznymi ruchami, głęboko zasnęła.
Gdy się obudziła, wokół było już ciemno. Spojrzała na elektroniczny zegarek stojący na stoliku obok łóżka i krzyknęła. W pokoju ktoś był.
- Mark?! Ian?! Odejdź! – krzyczała histerycznie. Wiedziała, że nic to nie da, ale przykryła się kołdrą. Drżała ze strachu i już miała zamiar się rozpłakać, ale się powstrzymała. I tak nic by to nie dało. Wychyliła się powoli spod okrycia i ujrzała, że ten ktoś zapalił światło.
- Więc… - szepnęła. – Więc jakoś ci się udało? Jak, jakim cudem? – Sara podeszła powoli do Marka uśmiechającego się lekko. Stał w swoich najlepszych, markowych ciuchach. Objął ją i mocno do siebie przytulił.
- Tak, chyba zasłabnąłem… Wiesz, nie mówiłem ci, ale ja mam rzadką chorobę…
- Och, czemu mi wcześniej nie powiedziałeś? – spytała łkając w jego pierś.
- Nie chciałem, abyś się martwiła. To chyba nie byłoby w porządku, wobec ciebie. Tak się cieszyłaś, że wreszcie będziemy razem, że pozbyliśmy się niego… Nie chciałem ci psuć radości.
Sara westchnęła z ulgą i pocałowała go mocno w usta.
- Och, nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę – jej ręka zjechała poniżej pasa Marka, i sięgnęła do jego spodni.
- Chodźmy, Mark… - powiedziała i lubieżnie oblizała wargi. Mark ruszył za nią do łóżka.



strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7]
komentarz[7] |

Komentarze do "Spalone marzenia"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Inspiracje ku...
   Egipscy Bogow...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.028351 sek. pg: