..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Cyberwiedźmin



PROLOG

Szkoła mieściła się w ponurej jaskini, aczkolwiek nie było tam tak ciemno jak można by sobie wyobrażać... Świetlówki na ścianach dawały niebieski poblask, odbijający się od marmurowej podłogi. Szedłem własnie tym korytarzem wiedząc, że moje przeznaczenie dopełni się tu... Nagle zatrzymałem się, gdyż do moich uszu doszły odgłosy wykładu... Przystawiłem ucho do drzwi i słuchałem.... Była to nauka młodych wiedźminów...
Stary,ale pewny głos mówił: "Opowiem wam krótko o historii naszego zgromadzenia. Wiedźmini od zawsze bronili ludzi przed potworami. Pierwsze wzmianki o nas sięgają jakieś 3000 lat wstecz... do roku 1327. Wiecie że wtedy dzieci przymusowo poddawano mutacjom...
"Usłyszałem jęk zaskoczenia i cienki głos:"Mistrzu... nie było tak jak teraz? Nie było dobrowolnych zgłoszeń, prób... bycie wiedźminem nie było zaszczytem?".
"Wiedźmini byli wtedy dyskryminowani, uważani za gorszych... mimo że bronili ludzi... Ale to dawne dzieje... Teraz mamy 4305 rok i inną sytuację... Wiedźmini przestali być tylko maszynami do zabijania... Zapewne wiecie jak to się stało. Kiedyś mówiono że potwory wyginą, więc wyginą też Wiedźmini... lecz tak się nie stało... potwory nie wygineły... zmieniły się... z "pomocą" przyszła im genetyka, potem nanotechnologie... i potwory stały się hybrydami... one juz się nie rodziły... były tworzone... najpierw na wojny, potem by utrzymać pokoj... i wiecie jak to się skończyło... są silniejsze... są pół potworami, pół maszynami... A my... musielismy się dostosować... Wiecie o czym mówię?"
Wiedzieli... pamiętali ból wszczepów... maszyny... wzmacnianie szkieletu tytanem... filtracje i zagęszczanie krwii... i wiedzieli że czeka ich co najmniej równie bolesna droga... a potem możliwe, bolesny i szybki koniec...

W tym samym czasie ginął młody wiedźmin...

Wchodzę, pomyślał wędrowiec... muszą znać prawdę... jaka by ona nie była.....



CZĘŚĆ PIERWSZA

"By z potworem walczyć, musisz się nim stać"

Zmierzchało już, gdy wchodził do jaskini. Szedł powoli, jakby się wahał... lecz odwrotu już nie było. Dobrze wiedział po co tu przyszedł i nie zamierzał się poddać. Miał jeden cel - zostać wiedźminem. Tak mówiło przeznaczenie, a on nie chciał z nim walczyc... Ołowiane drzwi odsuneły się, gdy tylko przyłożył swą dłoń do czytnika. Wszedł w połmrok jaskini...

***

"Spodziewałismy się ciebie Xarze"- rzekł jeden z wielu siedzących w kręgu ludzi (sądząc po wyglądzie przywódca) z wyraźną ironią - "Skończcie z tym, mistrzu Arianie, dobrze wiecie po co przyszedłem"- odparł wędrowiec.
"Taak... to było straszne, prawda...?" - odparł mistrz tym samym tonem - "Znalezlismy go, a właściwie to, co z niego zostało, ale dalej nie wiemy kto to zrobił he,he".
"Zamilcz, psie"- kilku strazników podniosło broń, lecz on tylko kpiąco się usmiechnął i dalej mówił -"Nienawidziłeś go, wiem o tym, ale mnie to nie obchodzi... chce tylko przejść Szkolenie, by spełnić mą zemstę..."
"Coż za zmiana... odszedłeś od nas, mimo że byłeś najlepszy, a teraz chcesz wrocić?.... pozwolę ci ... pod jednym warunkiem..."- na wargach pojawił mu się złośliwy uśmiech -"Uruchomić Minotaura!"- na te słowa po ludziach zgromadzonych w sali przeszedł szmer
-"Skrytykowałeś nas i nie chciałeś poddać operacjom wszczepień i treningowi... hm ... zobaczymy czy poradzisz sobie bez naszych implantów. Jeśli pokonasz tego robota - przyjmiemy cię, jeśli zaś nie pokonasz, to... khem,khem... prawdopodobnie nie przeżyjesz..."- dokończył z perwersyjnym usmiechem.

Udano się na arenę. Była to imponująca sala zawieszona w powietrzu o rozmiarach dostatecznie dużych by przeprowadzać tam treningi... lecz jednak teraz to nie trening miał tam się odbyć, lecz coś, co zwano Testem... Na widowni zasiedli wszyscy uczniowie, adepci, nauczyciele i Rada Mistrzow, ogółem 5000 osób przygotowanych na krwawe widowisko... bo prawdę mówiąc, wszyscy wiedzieli jak to się skończy. "Test" był testem tylko z nazwy, naprawdę chodziło o zgładzenie niewygodnej osoby... A że jeszcze miał nie walczyć wiedźmin, a tylko kandydat, spodziewano się krótkiego, acz wielce niesmacznego przedstawienia...
Na arene wyszedł właśnie ów kandydat na wiedźmina, dzierżąc w ręku tytanowy połtoraręczny miecz, standardową broń wiedźminską w IV millenium, zwanym Epoką Wielkiego Odrodzenia, czy tez Renesansem Wielkim. Ubrany był w zwykłą, lekką zbroje, również tytanową z dodatkiem kevlaru, poprzetykana krzemowymi płytkami i paskami deltaminium. Ta zbroja robiła wrażenie mocnej, ale w starciu z Minotaurem równie dobrze mogł być nago... Przed uderzeniem jego szponów chroniłby może żelbeton, ale jakoś nikt nie wpadł na pomysł robienia z niego zbroi...
Wojownik stanął na arenie, przeleciał wzrokiem po widzach, a na koniec spojrzał w oczy mistrza wiedźminów. Pod wpływem tego wzroku przywódca zmieszał się, lecz po chwili wstał i rzekł grzmiącym głosem:
"Szanowni Wiedźmini, nauczyciele i adepci, zebraliśmy się tu,by jak każe tradycja sprawdzić tego wojownika. Niektorzy z was moga go pamietać, lecz tym, ktorzy go nie znają chcę powiedzieć, że był kiedyś adeptem wiedźminskim. Jednak skrytykował nas i nasze sposoby nauczania. Teraz chce tu wrócić i kontynować szkolenie... a my postanowilismy nagiąć nasze reguły i przyjąć go... o ile udowodni nam, czy jest tego wart. Wzywam was na swiadków Testu, który odbedzie się na tej arenie. Jeśli wygra, przyjmiemy go, a jeśli przegra jego szczątki zostana tu, w Drugim Kaer Morhen na wieki!"
Gdy zamilkł rozległy się długie brawa, lecz szybko ucichły, gdy wprowadzono Minotaura... Pojawił się robot bojowy, większy od normalnego człowieka o jakies trzy głowy. Miał humanoidalne kształty i byczy łeb, a zbudowano go z połyskującego miedziana barwą metalu. Nad prawą pieścią miał trzy półmetrowe szpony, natomiast nad lewą działko typu Vulcan. Był to stary model maszyny bojowej powstały krótko po Wielkiej Zagładzie w 2503 roku. Jednak po ulepszeniach wykonanych przez wiedźminskich naukowców, stał się prawdziwie smiercionośną bronią......
Stali tak naprzeciwko siebie dłuzszy czas, aż w końcu robot ruszył do ataku. Jak na takie gabaryty był niespotykanie szybki. Xar wykonał unik i ciął robota przez bok, ten jednak tylko go odepchnał. Adept przetoczył się kilka metrów, stanął na nogi i zauważył, że działko na ręce Minotaura zaczyna się kręcić. Jednak refleks go nie zawiódł... Wykonał szybki odskok, lecz poczuł pieczenie na policzku, jeden z nabojów musnął jego twarz. Ale nie miał czasu się martwić musiał szybko doskoczyć do robota, gdyż wiedział, że z bliskiej odległości jego broń będzie nieskuteczna... I w tym się nie mylił... zapomniał natomiast o szponach... Android zamachnął się, wojownik w ostatniej chwili kucnał,lecz zobaczył zbliżające się potężne kolano robota. W tym momencie ogarnęła go ciemność...

Mateush, Półelf.
komentarz[3] |

Komentarze do "Cyberwiedźmin"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Inspiracje ku...
   Egipscy Bogow...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.022415 sek. pg: