..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Kupcy Zoranaru, cz. 1



Najpierw poczuł piekący ból w lewym policzku, któremu towarzyszyło głośne plaśnięcie. Jednakże już chwilę później jego usta zetknęły się z czymś gorącym i miękkim, zaraz potem poczuł miękki język, próbujący dostać się między jego wargi. Szczupłe palce wczepiały się w jego długie włosy. Druga dłoń błądziła po jego kamizelce próbując rozpiąć łączące ją klamry. Nim zorientował się, co się dzieje, obejmował ją, jednocześnie usiłując rozwiązać rzemienie jej gorsetu. Mocował się z nim przez chwilę, nie przerywając pocałunku. W tym czasie ona uporała się z jednym z zapięć. Rozpinała kolejne, gdy on nadal męczył się z paskiem skóry, który z resztą udało mu się zaplątać. Szarpał się z nim, z dziewczyną wpijającą się w jego usta. Już niemal zrezygnował, gdy trącił przypadkiem sztylet wiszący u jej pasa. Nie namyślając się długo wyszarpnął go, chwycił rzemienie i płynnym ruchem przeciął je. W tym czasie ona kończyła z trzecią klamrą. Kiedy zsunął jej skórzany gorset, przerwał na chwilę pocałunek, aby nacieszyć się jej widokiem. Była oszałamiająca. Duże, kształtne piersi z brązowymi sutkami, które aż prosiły się by je possać. Chciał nacieszyć się ich widokiem dłużej, jednak nie pozwoliła mu na to. Chwyciła dłonią za kark i przyciągnęła do siebie. Nie protestował, ponieważ pragnął ponownie poczuć miękkość jej ust i język ponownie usiłujący przedrzeć się przez jego wargi. Przyjął go, jednocześnie pieszcząc swoim.
Nie przerywając pocałunku, objął ją w pasie i przycisnął do siebie. Czując jej krągłości przez na wpół rozpiętą kamizelkę poczuł jak wrze w nim krew, a także coś jeszcze. Nieznośny, pulsujący ucisk w skórzanych spodniach. Dziewczyna ponownie zaczęła siłować się z klamrami, tym razem pomógł jej i chwilę później stali na przeciwko siebie nadzy od pasa w górę.
Nie mógł się napatrzeć na jej cudowne ciało. Wydawało mu się niemal zbyt piękne. Jakby nie mogło być prawdziwe. Kiedyś oglądał rzeźby wykonane rękami wyśmienitych artystów, najlepszych na świecie. Ich posągi wyglądały tak jak ona. Doskonałe... Było jednak coś, co odróżniało ją od postaci z kamienia... W przeciwieństwie do nich była miękka i gorąca. Niemal w tym samym momencie zapragnął ponownie poczuć dotyk jej jedwabistej skóry. Sięgnął po nią i przyciągnął do siebie, jednocześnie wpijając się w jej usta w przypływie namiętności, wywołując westchnienie, które wyrwało się z jej gardła. Wsunął język między jej rozchylone wargi.
Czuł jej delikatne dłonie o szczupłych, długich palcach, błądzące po jego ciele, wywołując za każdym razem pożar w miejscu, którego dotykała. Oderwał się od jej ust na chwilę i spojrzał jej w oczy, teraz rozpalone pożądaniem, pełne ognia i niecierpliwości. Ponownie złączyli się w pocałunku, a on znowu poczuł jej miękkie krągłości na swoim ciele. Oderwał się od jej warg i przeniósł swoją uwagę na jedną z jej piersi. Zaczął delikatnie ściskać palcami jej sutki, jednocześnie czując jak twardnieją, wywołując przy tym kolejne westchnienie z jej gardła. Wziął jeden w usta i zaczął ssać, podczas gdy drugi delikatnie podszczypywał. Okrążał go powoli językiem, czasem lekko przygryzając. Poczuł jej palce w swoich włosach, przesuwające się na kark i plecy, dłonie, którymi dociskała jego twarz do swoich piersi, jęcząc pod wpływem jego pieszczot. Kiedy oderwał się od jej cudownych krągłości, ponownie wpił się w usta, które rozchyliła zapraszając go do środka.
Sięgnął rękami do rzemienia podtrzymującego jej obcisłe, skórzane spodnie. Tym razem poradził sobie bez kłopotu. Kiedy oba końce zwisały luźno zaczął powoli zsuwać je z krągłych bioder dziewczyny, odsłaniając jej jędrne pośladki, które chwycił obiema dłońmi, lekko ściskając. Wziął ją nagle na ręce i zaniósł do stojącego nieopodal łóżka, oświetlonego słabym płomieniem pojedynczej świecy. Ułożył ją delikatnie na pościeli i spojrzał jej w oczy. Nagle wyciągnęła do niego rękę i jego wargi ponownie spoczęły na jej miękkich ustach. Trwało to jednak tylko na chwilę, ponieważ zaczął zsuwać spodnie coraz niżej, jednocześnie jego język powoli przesuwały się w dół po jej ciele. Najpierw na szyję, później niżej, między piersiami, przy których zatrzymał się nieco dłużej, wodząc wokół sterczących sutków. Przesunął się na brzuch, jednocześnie odsłaniając krągłe uda, wodził przez chwilę językiem wokół jej pępka. Oderwał się od niej na chwilę, gdy poczuł, że jej buty uniemożliwiają zdjęcie spodni. Uniósł jedną nogę, odzianą w wysoki but, z miękkiej, brązowej skóry i powoli zsunął go, chwilę później to samo uczynił z drugim. Wtedy już nic nie stało na drodze przed zdjęciem spodni, które chwilę później spoczęły na podłodze, obok butów.
Uniósł na chwilę wzrok, aby spojrzeć na nią. Leżała, na wielkim łóżku, otoczona jedwabną pościelą, oświetlana przez jedyną, ledwie tlącą się świeczkę, przez co jej skóra nabrała niezwykłego, złocistego koloru. Ciemne, błyszczące włosy, miała rozrzucone wokół głowy. Przymknęła uczy i rozchyliła nieco usta. Widział drżenie jej całego ciała, w oczekiwaniu na to co miało za chwilę nastąpić. Wiedział, że to nie był jej pierwszy raz, ale z jakiegoś powodu reagowała w ten sposób. Ponownie dał o sobie znać uścisk w spodniach, więc nie czekając dłużej, zdjął je z siebie, odpinając wcześniej pas i zrzucając ciężkie, skórzane buty, chwilę później stał, przed nią nagi, z prężącą się dumnie męskością. Nagle zapragnął jej tak bardzo, że nie chciał dłużej czekać.
Przysunął się do niej pieszcząc dłońmi jej uda, powoli przesuwając się powoli w górę. Pod wpływem jego dotyku dziewczyna rozchyliła nogi, ukazując różowe, zapraszające wnętrze. Pociągnął ją lekko na skraj łóżka, czując, że coraz bardziej przestaje nad sobą panować. Przysunął się bliżej i wszedł w nią powoli. Z piersi obydwojga wyrwało się westchnienie. Zaczął wolno, rytmicznie poruszać biodrami. Dziewczyna jęczała w rytm jego ruchów. Po chwili znalazł niewielki guzek, który zaczął powoli pieścić. Usłyszał jak w wstrzymuje oddech, więc jego ruch stał się szybszy. Z jej ust wyrywał się jęk przyjemności. Raz po raz z jego piersi także wymykało się westchnienie. Jego ruchy były coraz spieszniejsze. Starał się opanować, ale wiedział, że nie jest w stanie, chwilę później wybuchnął w ekstazie. Niemal w tej samej chwili zrobiło mu się ciemno przed oczami, ale udało mu się opanować słabość i nie przestawał poruszać biodrami, zaś ruchy jego dłoni stały się szybsze. Słyszał jej jęki, urywane spazmatyczne, wiedział, że nie potrzebuje wiele czasu, dlatego nie chciał przerywać. Czuł drżenie jej ciała, wiedział że za chwilę dojdzie. Niemal w tej samej chwili z jej piersi wyrwał się okrzyk ekstazy. Zadrżała jeszcze raz i po chwili znieruchomiała. Dopiero wtedy opadł na pościel obok niej. Przymknął oczy. Był tak zmęczony jak dawno już mu się nie zdarzyło. Kiedy udało mu się opanować przyspieszony oddech, otworzył oczy i spojrzał na leżącą obok niego dziewczynę.
Miała otwarte oczy i lekko rozchylone, wygięte w uśmiechu wargi. Jej skóra w świetle słabej świecy była złocista. W szarych oczach dojrzał iskrę pożądania. Nawet nie iskrę, a płomień, który mógłby stopić wszystkie lody zalegające góry Amrot. Nie pamiętał kiedy zetknął się ostatnio z czymś podobnym. Nie miał zamiaru narzekać. Dawno nie leżał w łóżku z piękną dziewczyną, w oczach której czaił się płomień. Chwilę później, wciąż rozpalona po wydarzeniach z przed chwili, przekręciła się na bok i przysunęła do niego, opierając głowę na jego ramieniu. Zaczęła powoli głaskać dłonią jego klatkę piersiową, bawiąc się czasem pokrywającymi ją, brązowymi kędziorkami.
Krew pulsowała mu w skroniach, serce łomotało w takim tempie, że miał wrażenie jakby miało wyrwać się z jego piersi. Nie pamiętał kiedy ostatnio zareagował w ten sposób. W ciągu ostatniego roku, nigdy. Na samo wspomnienie wydarzeń z przed chwili, poczuł, że jego męskość ponownie próbuje się unieść. Zastanawiał się, skąd w nim tyle wigoru, przecież nim wszedł do siedziby gildii był niesamowicie zmęczony drogą, ledwo zdążył zmyć z siebie kurz gościńca.

Otworzył nagle oczy. W panice rozejrzał się po mrocznym pomieszczeniu. Nie był w stanie rozróżnić żadnych szczegółów. Wiedział jedno. To miejsce było mu całkiem obce. Spróbował się podnieść, ale poczuł, że coś go przytrzymuje. W przypływie paniki chciał zerwać się z łóżka, ale niemal w tym samym momencie jak grom spadły na niego wspomnienia tego wieczoru. Dotknął powoli ręki dziewczyny, obejmującej go za szyję. Przesunął dłoń powoli na odkryte ramię i plecy. To rzeczywiście była ona. Czy to działo się wczoraj? Przynajmniej taką miał nadzieję. Aczkolwiek po tym, co przydarzało mu się ostatnio niczego nie był pewien. Wiedział jedno. Miał lukę w pamięci, tylko nie wiedział jakich rozmiarów.
Ostatnie, co pamiętał, to jak kładł się spać w jakiejś gospodzie, gdzieś na zachodzie Somanu. Ostatni obraz, to widok na lśniącą ścianę lodowca, z którego tego samego dnia powrócił. Następną był jakiś potężny facet z wytatuowanymi ramionami i połową pleców. Gość dał mu list i powiedział, że ma go zanieść do Kelmas, do Gildii Kupców Zoranaru. Zaraz potem wyszedł i więcej się nie pojawił. Zanim pozbierał się do kupy, wpadł karczmarz, który kazał mu się wynosić i praktycznie wyrzucił z gospody. Wtedy też okazało się, że zamiast zamarznąć na śmierć, ponieważ miał na sobie strój na ciepłą porę, utonął po kolana w błocie.
To było jakieś sześć tygodni temu. W tym czasie widział masę dziwnych rzeczy. Od jakichś porytych ludzi zaczynając, na jeszcze bardziej porąbanych miejscach kultu kończąc. Przy granicy, w Ernat, na targu spotkał jakiegoś całkiem porąbanego dziadka, określającego siebie mianem jasnowidza. Najpierw powiedział, że za drobną opłatą przepowie przyszłość. Kiedy nie chciał się odczepić i w końcu w jego kubku zabrzęczało kilka żelaźników zaczął wrzeszczeć, skakać, wywijać jakąś laską z masą piórek, koralików muszelek i całego innego ustrojstwa. Ludzie, którzy w tym czasie łazili między straganami zaczęli patrzeć jak na wariata, i to bynajmniej nie na starca. Kiedy w końcu dziadek przestał ryczeć jakieś inkantacje, ze spokojem w głosie oznajmił, że chyba mu się ciała pomyliły, po czym zwinął swój dobytek i poszedł, zostawiając zdegustowanego i zdziwionego mężczyznę.
Wtedy wszystko wydawało mu się wariactwem. Ale dopiero później zrobiło się jeszcze bardziej popieprzone, a ten staruch w Ernat okazał się najnormalniejszy. Jakieś postacie w kapturach snujące się po gościńcach, pozdrawiające go. Wytatuowani faceci, którzy oferowali mu pomoc w razie kłopotów. Jeden to nawet za dzieło sztuki chodzące mógł uchodzić. Pierwszy raz widział tyle tatuaży na jednym ciele. Ich właściciel nawet nie krył się z nimi. Jedyne co je przesłaniało to paski szelek i metalowe naramienniki. Najgorsze było to, że chyba tylko on ich widział, a przynajmniej w taki sposób. Ukoronowaniem tego wszystkiego była dziewczyna, która spała obok niego. Wczorajszego wieczoru, a przynajmniej tak sądził, widział ją pierwszy raz w życiu. Najpierw dostał strzała w ryj, a później kochał się jak nigdy przedtem.
Nie wiedział, jak ma na imię. Czym się zajmuje, ani kim jest. Nic. Ale za to co robiła w łóżku! Na samą myśl uśmiechnął się.
Ale co z tego, że w życiu nie miał takiej kochanki, skoro coś mu nie pasowało. Takiego policzka nie dostaje się za nic. Nie był aż tak głupi. Do tego to wszystko, co się działo po drodze... Bynajmniej nie nastrajało optymistycznie. Do tego dochodziły cholernie pokręcone sny. Widział w nich ludzi, których wcześniej nie spotkał. Miejsca, jakich nigdy nie odwiedził. A najgorsza była świadomość, że to wszystko wydawało mu się znajome! Nawet ta dziewczyna, gdyby się nad tym zastanowić... Ale to przecież niemożliwe.
Przez chwilę miał wrażenie, że zwariuje, ale niemal w tym samym momencie poruszyła się i przesunęła dłoń po jego torsie, brzuchu w kierunku krocza.
-Nie śpisz już? - zapytała lekko zaspanym głosem.
Powoli zaczęła poruszać dłonią, obejmując jego męskość. Poczuł jak sztywnieje.
-Chyba nie... - powiedziała z nutką przekory w głosie. Ona też to poczuła.


Xaneth Nightcraw.
komentarz[24] |

Komentarze do "Kupcy Zoranaru, cz. 1"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Egipscy Bogow...
   Inspiracje ku...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.025624 sek. pg: