..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Wypadek przy pracy



Od Autora:
Poniższe opowiadanie jest moim najstarszym, które jakkolwiek nadaje się do czytania, Reszty wtycdziłem się tak, że została rytualnie zniszczona. To uratowała tylko dobra opinia tych paru osób go czytających. Jakby co ja uważam je za bardzo słabe. Ale oceńcie sami.


15 września 200
Godzina 8.17
Był chłodny, wietrzny poranek, gdy Andrzej szedł do swojej nowej pracy. Pracował tam już od miesiąca. Ta posada wydawała się stworzona dla niego. Cisza, spokój i mnóstwo interesujących... zwłok. Uśmiechną się.
Kostnica, w której pracował mieściła się w dużym kompleksie na przedmieściu. Był to nowy budynek pokryty świeżą farbą. Z zewnątrz to miejsce wyglądało bardziej na szpital niż na przed ostatni przystanek w drodze półtorej metra pod ziemie. Białe firanki niczym z reklam proszku do prania, ciepłe kolory, kto by pomyślał. A jednak był on wybudowany głównie dla zmarłych. Jego budowę prawie w stu procentach sfinansował anonimowy inwestor. Nie pobierał z tej racji żadnych zysków. Postawił on dokładny wymóg, co do zastosowania budynku. Wiele osób dziwiło się, że dal on pieniądze na kostnice a nie na biedne dzieci lub bezdomne zwierzęta, ale on miał swoje powody.
Andrzejowi drzwi otworzył jego współpracownik Maciek.
-Spóźniłeś się, jak zwykle zresztą.
-Był okropny korek.
-A, co kupiłeś sobie samochód?
-Nie, ale jakąś wymówkę trzeba mieć.
Andrzej wszedł i zdjął lekką kurtkę.
-Dobra, kogo dzisiaj mamy?
-Młodą kobietę z dziurą w brzuchu. Cóż strzelba z bliskiej odległości, niezbyt ładny widok. Oraz stare małżeństwo. Umarli prawie w tej samej chwili.
-Jak romantycznie.
-No, to, od kogo zaczynamy?
Dziewięć godzin później kończyli Monikę. Była to dwudziestopięcioletnia dziewczyna, która znalazła się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Przeszkodziła złodziejowi podczas wynoszenia z jej domu telewizora. Świadek zeznał, że bandyta był niskim, krępy mężczyzna po czterdziestce, z krótką bródką i widoczną blizną na szyi. Policjanci jak zawsze twierdzą, że złapanie bandyty to tylko kwestia czasu.
-Dobra idę do domu.- Stwierdził Maciek zakładając swój wysłużony płaszcz.
-Ja zostanę jeszcze chwilę i uporządkuję papiery.
-Uważaj, bo jeszcze staniesz się pracocholikiem.
-Trzymaj się.
-Cześć.
16 września 2003
Godzina 7.57
Następnego dnia Maciek przyszedł do pracy trzy minuty przed ósmą. Kiedy wszedł do pokoju gdzie pracował zobaczył Andrzeja śpiącego na biurku i uchylone drzwi do pokoju obok.
-Andrzej obudź się.
-Co?
-Byłeś tu całą noc?
-Pewnie zasnąłem nad tymi dokumentami.
-To ileś ty jeszcze pracowałeś po moim wyjściu?
-Człowieku, czego ty ode mnie wymagasz dopiero się obudziłem.
-Przynajmniej wreszcie się nie spóźniłeś.
Andrzej wstał i podszedł do ekspresu do kawy a Maciek spojrzał do pomieszczenia z katafalkiem. W środku zauważył, że półka chłodni, na której powinna być Monika jest otwarta. Kiedy Andrzej to zobaczył upuścił słoik z kawą. Wyglądał jakby właśnie się obudził ze snu wiecznego.
Pierwszy odezwał się Maciek.
-Możesz mi powiedzieć, co tu się stało?
-Może Monika wstała i poszła na zakupy.
-To nie pora a żarty. Zwolnią nas jak nic.
-Po pierwsze musimy zawiadomić policję.

Funkcjonariusz Jacek Sadowski podjechał pod budynek kostnicy czterdzieści minut po telefonie niejakiego Andrzeja Mostowskiego. Od razu po przyjeździe kazał podwładnym zebrać dowody i zrobić zdjęcia, a sam zabrał się do rozmowy ze świadkami. Zdecydował się rozmawiać z nimi oddzielnie w pokoju dla pracowników.
-Imię i nazwisko proszę.
-Maciej Bawarski.
-Dobrze, kto ostatni widział ciało?
-Mój współpracownik Andrzej.
-Wyszedł po panu z pracy?
-Nie, szczerze mówiąc on nie wychodził z pracy.
-Taki z niego pracuś?
-Raczej nie nigdy nie był aż tak pracowity. Chociaż znam go dopiero miesiąc, więc może po prostu nie znam go z tej strony.
-Czyli wynieśli ciało, kiedy pański współpracownik spał obok?
-Na to wygląda.
-Sadzi pan, że ten Andrzej mógłby sam ukraść to ciało?
-Wątpię zresztą, po co miałby to robić?
-Na przykład mógłby sprzedać organy wewnętrzne, albo coś. Pan jest ekspertem.
-Pan chyba nie wie, w jakim stanie było ciało.
-Zgadza się, nie wiem, proszę mnie oświecić.
-Wszystkie organy wewnętrzne zostały zniszczone.
-Mógłby mi pan powiedzieć, przez co?
-To była dziewczyna zamordowana trzy dni temu. Dostała ze strzelby w brzuch.
-Coś obiło mi się o uszy. O której wyszedł pan z pracy?
-Około siedemnastej.
-No cóż dziękuję gdybym miał jeszcze jakieś pytania skontaktuję się z panem.
Po wyjściu Maćka Jacek siedział chwilę i myślał. Potem zwołał Andrzeja
-To pan zadzwonił na policję?
-Tak.
-Z tego, co słyszałem nie wychodził pan wczoraj z pracy.
-Zgadza się.
-O, której pan zasnął?
-Nie pamiętam.
-Proszę powiedzieć w przybliżeniu.
-O dwudziestej trzeciej.
-To, co pan robił przez sześć godzin? –Jacek wyprostował się na krześle.
-Porządkowałem dokumenty.
-Przez sześć godzin, musieliście mieć w tych dokumentach straszny bałagan.
-Nie da się ukryć.
-I panu się chciało siedzieć samemu w pracy przez sześć godzin i porządkować dokumenty?
-Tak. -Policjant spojrzał z niedowierzaniem, ale nie skomentował.
-Nie budził się pan w nocy?
-Nie.
-Jak pan sądzi, kto i po co miałby kraść takie ciało?
-Nie mam pojęcia.
-W takim układzie może pan odejść.
Po przesłuchaniach Jacek poszedł zapytać pozostałych policjantów czy czegoś nie znaleźli.
-Nic, kompletne zero, null.
-Czyli?
-Drzwi były otwarte, odcisków palców innych niż pracowników brak. Po prostu nic. A u ciebie?
-Jeden facet coś kręci, ale nie wiem, po co ktoś miałby kraść to ciało.

Po przesłuchaniu Maciek i Andrzej zostali wezwani do szefa. Jego biuro było piętro wyżej niż ich pracownia. Było urządzone dość spartańsko. Na ścianach nie wisiały żadne obrazy ani dyplomy. Na biurku nie było fotografii. Z mebli stały tam tylko dwa krzesła i biurko.
-Opowiedzcie jak to było z tym trupem.
-Ukradli go, kiedy spałem to wszystko proszę pana.- Wytłumaczył Andrzej.
-I, co ja mam z wami zrobić? Przecież nie mogę pozwolić żeby w moim wydziale znikały zwłoki.
-Ja nic nie zrobiłem proszę pana.- Bronił się Maciej.
-Ty może i nic, ale Andrzej.
-Ja tylko zostałem parę godzin po pracy i jedyną moją winą jest to, że mam zbyt twardy sen.
-No trudno wytłumaczę to jakoś bliskim a wy możecie wracać do domów. Dziś nie ma dużo klientów, odpocznijcie.
Godzina 13.24
Andreus odetchnął i pchnął drzwi do sali wizytacyjnej. Było to ogromne pomieszczenie zdobiona płaskorzeźbami przedstawiającymi sceny z historii magii i gobelinami. Nie było w niej okien gdyż znajdowała się około kilometra pod ziemią. Środek zajmował tron z czerwonego kryształu. Siedział na nim starzec ubrany w aksamitny surdut.
Po wejściu czarnoksiężnika bezcielesny głos powiedział.
-Panie przybył Andreus. Teczka 84824203.
Starzec wykonał kilka skomplikowanych gestów i plik dokumentów pojawił się na jego kolanach. W tym czasie Andreus stał w progu sali, pierwszy raz widział arcymistrza i nie miał odwagi podejść bliżej. Po trzech minutach starzec podniósł wzrok znad papierów i gestem nakazał czarnoksiężnikowi podejść.
-Cóż chłopcze pięknie wykonane zaklęcie nie przyśpieszyło rozkładu wręcz zabliźniło parę ran. Z inteligencją i siłą również nie było problemów, ale ten incydent pod koniec, kompletna katastrofa. Wiesz, że nie możemy się ujawnić przeciętnym ludziom. A już to, że zasnąłeś, teraz pewnie pomyślą, że przestraszyłeś się policji i dlatego oddałeś trupa.
-Sądzę panie, że mój sen i przełamanie glifu paraliżującego Monikę było wynikiem sabotażu.
-Chłopcze, czy ty wiesz ile osób przychodzi do mnie, mówi, że ktoś sabotuje ich działania i dlatego coś im tam nie wyszło? Choć z drugiej strony oni partolą całość nie połowę.- Tu arcymistrz zrobił pauzę żeby się zastanowić.- Najpierw zajmij się policją i świadkami a potem możesz szukać sabotażysty, jeśli chcesz. Tworzeniem zombi możesz się nie martwić, wyślę, kogoś innego do ośrodka werbunkowego.
-Dziękuję panie.
21 września 2003
Godzina 8.08
Parę dni później Maciej po przyjściu do pracy znalazł Andrzeja przeglądającego dokumenty.
-O nie tylko nie to. Ilu sztywnych brakuje?
-Dzisiaj nie patrzyłem.- Maciek podszedł do biurka. Wyraźnie był czymś zafrapowany.
-Nie zgadniesz, co się stało.
-Znaleźli zabójcę Moniki, w kilku kawałkach?
-Oglądałeś wiadomości?
-Nie, przywieźli go tu pięć minut temu.
Maciek chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu trzask otwieranych drzwi. Gdy się odwrócił zobaczył Monikę wchodzącą do pokoju i zemdlał.
Po obudzeniu zobaczył Andrzeja stojącego nad ciałem nieboszczki. Była ubrana w strój, który sam na nią założył jakiś tydzień temu.
-Muszę iść do lekarza. Dałbym głowę, że widziałem ją jak wchodziła do pokoju.- Powiedział Maciej wstając.
-Masz rację...
-Co, ale jak?
-...musisz iść do lekarza. I to jak najszybciej.
-A, no tak.- Powiedział Maciek i wyszedł niepewnym krokiem.



strony: [1] [2] [3]
komentarz[11] |

Komentarze do "Wypadek przy pracy"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Egipscy Bogow...
   Inspiracje ku...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.033077 sek. pg: