..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Przygody Kwartetu



Ciemna noc. Słychać kobiece krzyki. Ktoś dysze. Wycie wilków, nie, nie wilków to na pewno nie są wilki. To jeden osobnik, może dwóch, ale to na pewno nie są wilki, to nie mogą być wilki w tym lesie nie ma wilków.

Dwóch mężczyzn wbiegło do lasu. Jeden wysoki wyposażony w łuk, drugi zaś w topór, trochę wyższy od pierwszego. Krzyk, przeraźliwy jakby kogoś żywcem obierano ze skóry a potem posypali ranę solą. Kobiecy krzyk. Mężczyźni pobiegli w tamtą stronę. Biegli około 3 minuty, dobiegli dyszący i zlani potem, to musiało być tutaj. Wszędzie widać krew i czuć okropny swąd, tak to tu. Tylko, co tu się stało.

Nastał ranek. W miasteczku jest dziwnie cicho, to dziwnie w tym rejonie zawsze o tej porze jest wielki gwar. Gorin podjechał do jednego z mieszkańców i zapytał się:
- Ej, co tu do jasnej ciasnej się stało? – Kobieta popatrzyła się na niego i odpowiedziała drżącym głosem – Martwimy się, że w pobliskim lesie grasuje potwór. Były dwie ofiary, jak na razie. Jedną z nich jest córka wójta, a drugą…- Rozpłakała się, ale mówiła dalej – …Moja najmłodsza córka. – Kobieta pobiegła w stronę jakiegoś domu otworzyła drzwi i weszła do domu. Gorin w wrócił do trójki towarzyszy i opowiedział im o tym, co usłyszał. Selena, złotowłosa elfka zaniepokoiła się trochę:
- No to będzie trzeba im pomóc, nie chłopaki – odwróciła się do reszty drużyny. Zdumiony Magnus przytakną. – No to wszyscy są za. - Podniosła wzrok gdyż ludzie zaczęli się zbierać w jednym miejscu – Co się tam dzieję, nic stąd nie widzę- Zeszła z konia i ruszyła w tamtą stronę. Gorin kiwną na towarzyszy – Chodźmy za nią. – Cała drużyna zeszła z koni i ruszyła za nią. Ludzie nie chętnie zsuwali się przybyszom z drogi. Magnus podszedł do jednego z ludzi i zapytał się – O co tu chodzi? – Mężczyzna musiał podnieść głowę żeby popatrzeć demonowi w oczy. Pożałował tego. Magnus chwycił zesztywniałego mężczyznę żeby nie spadł na podłogę – Co tu jest grane?- spytał wewnętrznym głosem. Straż złapała demona i powaliła na ziemię. Gdy reszta drużyny chciała mu pomóc, również zostali złapani i unieszkodliwieni.
Następnego ranka drużyna obudziła się w wiezieniu.
- Magnus dlaczego do cho… - Zaczął lamentować Joseph lecz olbrzym mu przerwał – Cicho bądź człowieku, wiem co robię. – Gorin popatrzył na niego spode łba, postawił kocie uszy i rzekł – O co chodzi, co znowu jakaś starucha ci pomogła i chcesz jej pomóc tak jak ostatnim razem! Co?! Czy ty zawsze musisz nas w coś wpakować co?! Mam tego serdecznie Doś…- Demon machną ręką żeby zamilkł – To nie tak tutaj jest przechowywana potężna energia. I ludzie o niej nie wiedzą. Można by się stąd uwolnić i ją wykraść. – Złotowłosa elfka wstała podeszła do olbrzyma i strzeliła go pięścią w twarz. Magnus padł na ziemię. Był przytomny. Popatrzyła się na niego z góry – Tttty mendo jedna. Mieliśmy im pomóc, a ty znów nas w taką kabałę wpędzasz! Nie, tak nie może być, Gorin, albo on, albo ja. – Demon podniósł się – Nie no to skandal! Żeby bić arystokratę, a w dodatku demona po twarzy?! Czyś ty oszalała co?!- Selena popatrzyła na niego z byka podeszła, podniosła dłoń. Demon odskoczył z nieludzką szybkością do tyłu.
Joseph podszedł pod kraty i zawołał – Straż proszę się zjawić biją się!- Strażnik szybko przybiegł i zapytał – Czego chcesz?!- Był ubrany w mundur strażnika miejskiego, trochę wyblakły, uzbrojony w krótki miecz i pałkę.
- Chciałbym porozmawiać z burmistrzem tego miasteczka- rzekł stanowczo. Strażnik podrapał się w głowę i powiedział – no dobra, ale tylko dwie osoby mogą iść … niech pomyślę ty i …hmm… elfka. Kotołak i ten drugi mają zostać- Magnus podszedł widocznie nie zadowolony do krat
- Moghartson, Magnus Moghartson- wyciągną rękę. Strażnik zmieszał się na widok jego ręki i chytrego uśmieszku. Walną z całej siły w jego rękę pałką. – Aaaaaa, ty świrze pieprzony! Co ty robisz?!- Zaczął masować dłoń, a reszta drużyny zaczęła się śmiać.
Gabinet burmistrza był schludny i zadbany. Kilka półek z książkami i mapami. Dwa okna i pochodnie w rogach.
- Czym mogę państwu służyć- rzekł stanowczy, ale przyjazny głos wychodzący z kuli za biurkiem. Selena skinęła na przyjaciela. Joseph podszedł bliżej- No, więc słyszeliśmy że macie tu problemy z …hmm… potworami. – Burmistrz skiną głową – Tak. Dokładnie z wilkołakami. Ale czego wy chcecie ode mnie?
-Pragniemy wam pomóc, my i jeszcze dwóch. Ale w zamian chcemy być wolni- Burmistrz zaczął wiercić się nerwowo w krześle- Tak, tak. Hmm… tak dobrze zgadzam się. Straż! Oddać im ich rzeczy i konie.- Strażnik skiną głową- Dobrze. Proszę za mną.- Burmistrz rzekł nim wyszli- macie czas do jutra w nocy.
- Zrobimy to jeszcze dziś- Zapewnił go Joseph.

Nastała noc cała drużyna spotkała się pod lasem przy wyjściu z miasteczka.
- No to od czego zaczynamy?- Zapytał z poirytowaniem demon.
-Wyślijmy przynętę, mam kogoś odpowiedniego- Rzekł Gorin.
- Tak, kogo?- Zapytała zmieszana elfka.
- No ciebie rzecz jasna, przecież on poluje na młode dziewczyny.
- Chwila, tak nie może być.- Rzekł stanowczo Magnus.
- Dzięki, przynajmniej ty je…- lecz Magnus je przerwał- Przecież ona nie jest młoda!- Cała drużyna oprócz elfki która zaczęła gonić ponad 8 cali wyższego demona, zaczęła się śmiać do rozpuchu.
-Dobra koniec żartów trzeba złapać bydle nim złapie jeszcze kogoś- Rzekł stanowczo Joseph. Gorin przytaknął. Nagle z lasu dobiegł przerażający krzyk i wycie bestii.
- To on! Biegniemy!- Huknął w biegu Magnus. Cała drużyna ruszyła za nim.

Bestia biegnie w kierunku ofiary. Bosa dziewczyna wywróciła się. Potwór rzucił się na nią. Świst przecinający powietrze, krzyk zakłócany wyciem, łamanie gałęzi, drugi świst i jeszcze dwa. Potwór broczy we własnej śmierdzącej krwi w kierunku dziewczyny. Inna bestia łapie ranną rozrywa ją na pół. Głos, nie kilka głosów. Ciemność.

Gdy nastał ranek Selena obudziła majaczącą ze strachu dziewczynę do końca.
- I co z nią zrobimy? - Zwróciła się do kotołaka. Gorin położył uszy po sobie.- Będzie trzeba ją zanieść do najbliższego punktu leczniczego i ruszamy dalej.- zakończył.
- Co?! Nie ja chcą iść z wami, jestem sama, a wy mnie uratowaliście – Joseph popatrzył w jej brązowe oczy i rzekł – Nie mamy nic do stracenia, możemy ja wziąć. – Selena przytaknęła, Gorin też. Dziewczyna podskoczyła ze szczęścia, jej kasztanowe włosy opadły na ramiona Josepha.
-Jak masz w ogóle na imię, mała?- zapytał się mężczyzna.- Susan, ale mów mi Sue!- uśmiechnęła się i pocałowała w policzek Josepha.

gorin.
komentarz[19] |

Komentarze do "Przygody Kwartetu vol.1"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Egipscy Bogow...
   Inspiracje ku...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.062608 sek. pg: