..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Opowieść Allekra



Widok był wspaniały. Zaraz pode mną barwy drzew tworzyły niezwykłe mozaiki kolorów, często zestawiające je w nieprawdopodobne kontrasty ukazując piękny, spójny obraz. Zatrzymałem się, coś, co było dobrze okryte leśną roślinnością, odbiło promień słońca. Moje czułe oczy uchwyciły ten błysk. Zniżyłem lot do poziomu ziemi i usiadłem na małej polance. Podszedłem do gęstwiny krzewów, z której dochodził blask. Znajdowała się tam mała kapliczka, której najlepsze czasy dawno już minęły. Zniszczony dach budowli sięgał mojej klatki piersiowej, więc mogłem zajrzeć do środka bez problemów związanych z wejściem. Wewnątrz, promienie wschodzącego słońca tworzyły uroczy widok, rozchodziły się tak by wyławiając poszczególne barwy posadzki, nie ukazać czerni dzielącej kolorowe płyty granitu wykorzystane na jej ułożenie. Na środku kapliczki stał ołtarz. Przed nim, na schodach, leżały resztki jakiegoś zwierzęcia, bodaj jelenia. Oblizałem się na myśl o tak dobrym obiedzie. Z mostka zwierzęcia sterczała strzała. Szybko zmarło – pomyślałem – od jednego strzału. Odszedłem od ruiny i znów wzbiłem się w powietrze.
Lecąc wciąż podziwiałem krajobraz, który się pode mną rozciągał. Szkoda mi ludzi, niszczą taki piękny świat. Szkoda mi tych drzew, których za jakieś dziesięć lat już tu nie będzie. Staną się nowymi domami, tarczami, trzonkami toporów bądź innym niepożytecznym wymysłem. Nigdy nie zrozumiem człowieka. Przecież mógłby zacząć żyć tak jak elfowie - w zgodzie z naturą – zamiast ją wykorzystywać.
W końcu zobaczyłem coś, czego homo sapiens nie jest w stanie zniszczyć – Elefler – majestatyczną rzekę czczoną przez wszystkie rasy tego świata. Jeszcze nie wdziałem żeby ktoś nie czcił tej Pani. Choć może za kilka lat ludzie przestaną, już teraz w tej grupie kult wszelakich bóstw ubożeje. Nie wiem czemu człowiek dąży do całkowitej anarchii, destrukcji i całkowitego ateizmu. Nie rozumiem tego i mam nadzieję nie zrozumieć do końca moich dni. Bo kto pojmie logikę tych czynów zacznie robić to samo. A ja nie zniósłbym stania się wewnętrznym człowiekiem.
Patrząc na majestat epickiej rzeki poleciałem ku jej ujściu do morza, które znajduje się w Jakr. Zapomniałem wam powiedzieć, że Elefler uznawana jest za rzekę epicką z tego powodu, że większość wygranych przez elfy bitw odbyła się właśnie przy jej brzegach, a co za tym idzie bardowie w swych pieśniach najczęściej o niej wspominają.
Właśnie myśląc o wojnach przypomniałem sobie ostatnią – tą, w której brałem udział. Było to jakieś 3 lat temu w smoczym czasie, co daje około 45 lat w ludzkim kalendarzu. Działania wojskowe były już w ostatniej fazie, elfowie, zaatakowani przez ludzi odbierali już swoje tereny. Ostatnią bazą homo sapiens, po wschodniej stronie Elefler, było miasto zwane Tel’ Ahan, przez ludzi znane jako Dagror. Swoją drogą paskudna nazwa. Planem Alanika – dowódcy starszej rasy było podbicie tego grodu i ostateczne wyparcie człowieka na zachód. Więc bitwa o Ahan była ostatnią.
Ja, wraz z kilkoma przyjaciółmi, poleciałem w pierwszej linii, niosąc na grzbiecie trzech łuczników. Ach, co to był za widok! Przerażenie w ludzkich oczach, gdy zobaczyły na niebie ćwierć setki smoków zionących ogniem. Niestety strach był krótkotrwały. Szybko się pozbierali po pierwszych stratach. Zabili większość z fruwającej załogi. Polegli zarówno elfowie jak i dragoni. Żal mi ich wszystkich.
Drugie natarcie było zaplanowane lepiej. Atak z frontu i z lewej. Późniejsze dołączenie pułku Lig od tyłu. Ludzie nie mieli szans w starciu z połączonymi siłami wszystkich starszych ras. Po dwóch dniach oblężenia wywiesili białą flagę i wysłali posłańca by przekazał, że chcą podpisać rozejm.
Zwarte przymierze było takie:
- ludzie wycofają się na zachodni brzeg Elefler
- brzeg wschodni pozostanie własnością elfów i starszych ras
- ludzie będą mogli swobodnie przebywać na ziemi elfów o ile będą zachowywać prawo i nie będą wszczynać kłótni
- prawo będzie równe dla elfów i ludzi po obu stronach rzeki
- elfowie będą mogli swobodnie podróżować i przebywać na ziemi należącej do ludzi
- ludzie nie będą atakować elfów, ani elfowie ludzi.
Pod dokumentem złożone zostały podpisy Alanika oraz Egrada – ludzkiego króla z Kafen.
Po ogłoszeniu tego paktu dziwiło mnie czemu nie ma słowa o smokach, Alanik wyjaśnił mi, że smoki, krasnoludowie, gnomi, niziołkowie, i inne rasy rozumne, poza ludźmi, wciągnięte zostały pod miano elfów by uprościć dokument. My, dragoni, pogodziliśmy się z tym, nie stanowiło to dla nas żadnej ujmy. Gorzej było z innymi przedstawicielami starych ras. Wybuchły nie liche kłótnie, ale Alanik, który został wybrany królem ras na Wschodniego Brzegu, wszystko objaśnił swym poddanym i nieścisłości zostały rozwiane.
Nie wyszedł mi opis tej wojny. Nigdy nie umiałem dokładnie przywołać przebiegu działań bitewnych.
Wróćmy więc do tego, co teraz roztacza się przed moimi oczyma. Właśnie widzę coś, co swym majestatem i tajemniczością przyćmiewa nawet samą Elefler – jest to wodospad, który znajduje się w jej górnym biegu. W większości wole elfie nazwy miejsc z wyjątkiem nazwy tego cudu. Elfie imię tego spadku wody brzmi Akl’ Oelan, ludzkie Majestat Elefler. Może nie jest zbyt ciekawa, ale jednak oddaje całe piękno, którego słowie nie potrafię przytoczyć. Ach móc tu umrzeć, to było by coś wspaniałego. W ostatniej chwili cieszyć oczy tak wspaniałym widokiem. Po prostu żyć i nie umierać. To znaczy umierać i żegnać się z życiem. Ale cóż nie czas i miejsce na to, trzeba lecieć dalej.
Teraz w górę, w górę i jeszcze dalej w górę tam gdzie jest Kahren – mistyczne miasto. Miejsce gdzie żyją ludzie i elfowie, którzy nigdy się nie kłócą. Nawet o miedziaka znalezionego na ulicy. Ach piękna rzecz, prawda? Coś tak niezwykłego i nieosiągalnego a jednak istniejącego.
Ale niestety nie tu mam się zatrzymać. Ja muszę lecieć dalej ku Asaramanowi – królowi cienia, władcy mistycznego i równie epickiego miasta jak Elefler. Choć o wiele brzydszej nazwie. Miejsce to zwane jest Rękami Cienia. Nie wiem dokładnie czemu akurat tak. Kogo bym się pytał nikt nie chce mówić, więc po kilku nie otrzymanych odpowiedziach nie drążyłem więcej tematu.
To, co rozciąga swój majestat przede mną teraz jest zjawiskiem najwspanialszym. Kryształowe Góry. Smok leci nad nimi widząc tysiące takich samych smoków lecących w tym samych kierunku, tyle, że do dołu skrzydłami i trochę zniekształconych. Ale i tak są piękne. Te, które ja widziałem były białe, z czerwoną plamą w tylnej części ogona. Niestety jestem ostatnim przedstawicielem białych smoków.
I nie będzie nas już wcale – zdążyłem jeszcze pomyśleć nim zacząłem spadać w dół, ugodzony strzałą górskiego trolla.


Jahoke.
komentarz[11] |

Komentarze do "Opowieść Allekra"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Egipscy Bogow...
   Inspiracje ku...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.021303 sek. pg: