..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Piąty Żywioł cz.2



*


Gdy nizołek wrócił zobaczył swojego pana stojącego nad ciałem elfa bezwładnie rozwalonym na ziemi.
-Co mu jest?-spytał.
-Nic. Próbował jakiś sztuczek więc dostał po łbie. Przyprowadziłeś kata?-odparł krasnal spoglądając ponuro na Elathira. Kto spojrzał by w jego oczy mógłby wyczytać tylko dwie rzeczy nienawiść i zazdrość. Nienawidziłtego przeklętego elfa tylko dlatego, że mu zazdrościł. Zazdrościł mu jego zdolności. W przeszłości sam był uczniem w Rin Adel,ale został z tamtąd wydalony za używanie swoich mocy przeciw innym kapłanom. Miał wielkie zdolności ale nie miał nauczyciela.
Odkąd został wyrzucony z Rin Adel uczył się sam z ksiąg, które znalazł. Lecz i w owych księgach zawarta była wiedza skąda w porównaniu z tą którą posiadali wykładowcy w jego byłej szkole.
Krasnolud błąkał się po świecie do czasu kiedy odnalazł opuszczony klasztor druidów. Wtedy to postanowił zamieszkać tam i szukać ksiąg, kóre mogły by poszerzyć jego wiedzę. Pewnego dnia usłyszał historię o Księdze Piątego Żywiołu i o wiedzy, która została w niej zawarta.
Od tamtej chwili bezustannie szukał owej książki, wysyłał szpiegów do wszelakich klasztorów z nadzieją, ze być może chociaż w jednym odnajdzie ją bądź ktoś powie mu gdzie ma jej szukać.
-Yyy... Moja głowa. Co mi się stało-elf powoli dochodził do siebie.
-Śpij dalej-powiedział krasnal układając ręce w odpowiedni znak.
Elf znowu upadł na kamienną posadzkę katowni.
-Nierid! Co z tym katem? Idzie już czy nie?-krzyknął na nizołka.
-Nie ma go.
-Jak to nie!?-przerwał mu w półzdania krasnal.
-Nie ma. Szukałem w całym klasztorze. Dopiero Filean powiedział mi, że kat pojechał do miasta
bo ma tam jakąś robotę.
-To ja go tu zatrudniam dając dach nad głową i wyżywienie a on jedzie sobie do miasta i to wtedy
kiedy jest mi potrzebny?? No nic trzeba bedzie odłożyć egzekucję naszego aniołka-odparł krasnal kopiąc Elaethira w żebra.
-Eee.. wstawaj śpiąca królewno. Koniec spania, wracasz do celi.Nierid zabierz go nie chce patrzeć na to ścierwo.
-Już mistrzu-odpowiedział nizołek próbując podnieść elfa z ziemi.
-Nie dam rady panie on jest dla mnie zaciężki.
-O Matko Druidów z kim ja pracuję.Elfie wstawaj jestem pewien, że już nieśpisz takie czary na was nie działają zbyt długo.
-Yyy... Gdzie ja jestem? I czemu mnie tak wszystko boli?-wysapał elf z trudem gramoląc się na nogi.
Tym razem nizołek bez większego wysiłku pociągną elfa w strone drzwi wyjściowych. Chociaż elf wyglądał jak po upadku z wieży jego umysł pracował na najwyższych obrotach. Starał się zapamiętać każdy nawet najmniejszy szczegół.Jego wyczulone oczy błądziły po ścianach w poszukiwaniu jakiś szczególnych śladów, które mogły by ułatwić mu ucieczkę. Szli dość dlugi czas krętymi korytarzami.
Jedynym co je rożniło był kolor cegieł z czasem coraz jaśniejszy. Elf starał się zapamiętać każdy zakret by nie zbłądzić w drodze powrotnej. Gdy dotarli do drzwi celi Elaethir raptownie przebudził składając ręce w odpowiedni znak i celująć w nizołka.Nierid upadł na ziemię elf pochylił się nad nim by sprawdzić puls. Nie żyje. Dobrze nie zawiadomi tego drugiego-pomyślał. Odbiegł od drzwi i zatrzymał się na pierwszym rozgałęzieniu korytarzy.
-Hmm... Któty to-poiwedział sam do siebie-Jak szliśmy w tą stronę skęcaliśmy w lewo czyli teraz będzie w prawo.
Jak powiedział tak też uczynił. Szybkim krokiem ruszył w prawo, ale coś mu się nie zgadzało. Kolor cegieł był jakiś inny.

*


-Pośpiesz się Garaelu-narzekała elfka dosiadająca białego jak mleko rumaka.
-Przecież jadę-odparł tamten-Koń nie wytrzyma trzeciego dnia galopu. Musimy się gdzieś zatrzymać.
Ty Felen również ledwo trzymasz się w siodle. Zatrzymajmy się w najbliższej gospodzie.
-Garaelu przed nami jeszcze kilka dni drogi zanim dotrzemy do Ald Earte. Jeżeli zatrzymamy się choć na jeden dzień możemy przybyć tam za późno-odpowiedziała Felen i kiedy skończyła to zdanie
spadła z konia.
-Felen. Felen! Nic ci nie jest.Musimy się tu zatrzymać dalej nie dasz rady-mówił gnom biegnąc do swojej przyjaciółki.
-Może masz i rację. Ale jeżeli się spóźnimy cały mój gniew pójdzie na ciebie.
-Niech i tak będzie.Jeżeli odpoczniemy ruszymy z nową sił i wyjdzie na to, że w Ald Earte będziemy nie dłużej niż za trzy dni.
Felen wstał z ziemi i podeszła do swojego konia. Pierwszą rzeczą którą zdjeła była mała czarna sakiewka. Uprzątneła kawałek ziemi i wysypał na nią kamienie żywiołu. Kiedyś dostała je od Elaethira jako prezent na urodziny. Równiż wtedy nauczył ją jak się nimi posługiwać.Wpatrywała się dość długo próbująć wyczytać przesłanie.Kamienie ułożyły się dość dziwnie: mówiły o życiu jako o centrum oraz o smierci jako otoczeniu centrum. Felen wpatrzona w kamienie nie zauważyła stojącego przy niej Garaela, który najwyraźniej czekałna na odpowiedź.
-Mówiłeś coś-spytała.
-Tak.Pytałem czego się dowiedziałaś z kamieni-odpowiedział.
-Szczerze mówiąć nic.Wspomnieły coś o życiu toczonym śmiercią.
-Hmm... Ciekawe o czyje życie i czyją śmierć chodziło.
-Mam nadzieję, że o życie elaethira, a śmierć mnie nie opchodzi.
-A nie pomyślałaś, że śmierć może dotyczyć nas?
-Nie. Gdyby tak było kamienie powiedziały by tylko o tym.
-Trzymam cię bądź bardzie je za słowo.A teraz idźmy już spać.
Gdy Garael zapadł już w głęboki sen, w którego uzyskaniu odrobine pomogła mu elfka,ona sama zaczęła
medytowć.Jej dusza ruszyła pod niebo skąd widziała dwójke ludzi przy nikłym świetle ogniska. Ruszyła
na północny-wschód w stronę Ald Erathe. Ciała astralne zawsze poruszają się szybciej niż ciała fizyczne, dlatego była na miejscu po upływie kilku może kilkunastu minut. W oddali majaczyła wysoka prawie pionowa góra. Jedyną drogą na szczyt były strome schody od strony miasta. Jej nie były potrzebne, szybko wzbiłą się w górę, tam gdzie stał zamek. Próbowała przelecieć nad murem ale coś ją zatrzymało. Nie mogła się ruszyć ani do przodu ani do tyłu.Coś usilnie zaczęło ją dusić, chcą zabić jej duszę. Wierzcie mi lub nie ale śmierć duszy jest o wiele okropniejsza aniżeli śmierć ciała.
Jak zginie dusz ciała przerodzi się w warzywo. Przestanie kontaktować z czasem funkcje życiowe
ustaną a ciało zacznie się rozpadać aż w końcu zostanie tylko pył i wspomnienia przyjaciół.
Felen usilnie chciał się wyrwać ale nie mogła. Zaczeła odczuwać bół ciała fizycznego. Silny ból głowy pulsował przenosząć się z okolic czoła powoli w tył na potylicę. Skupienie zaczęło z czasem zanikać rozproszone strachem.Ostatkiem sił elfka wydobyła z kieszeni czarną sakiewkę.
Otworzyłą ją wyjmująć ze srodka zieloną tabletkę. Oczy duszy ledwo co widziały. Całe ciało zaczeło drżeć, ale udało się! Włożyła tabletkę do ust. Mikstura sporządzona z elitaru, kirat i malar-świętych ziół elfich kapłanów, zaczęła działać.

*


-Cholera! Zgubiłem się. Przecież dobrze zapamiętałem drobę-powiedział Elaethir-Przeceż na tamtym rozstaju miałem skręcić w lewo. A w tym korytarzu cegły powinny być krwiście czerwone a są szare. Coś tu jest nie tak.
Usiadł na ziemi i skoncentrował się.PO chwili zaczął widzieć. Szare cegły z wolna zaczęły się rozmazywać. Ukazując czerwone.
-Matko, kogo oni tu trzymają jeżeli używają iluzji świadomej-pmyślał.
Iluzja ta jest najsilniejsza nie zdejmie jej nikt kto nie osiągną piątego poziomy "wiedzy". Założyć ją można tylko kożystająć z mocy 80% umysłu. Tracą siły witalne na ponad tydzień.
Cegły przekształciły się do końca ukazująć prawdziwą ścianę. Nie była ona ani szara ani czerwona,
poprost ściany nie było wogóle.To zaszkoczyło elfa. Skierował tam "zwiadowcę"-silny impuls wzrokowy
wysłany przez płat potyliczny. To co tam zobaczył przekraczało jego wyobrażenia.Stał tam ogromny
stół wyposarzony w cztery uchwyty,dwa na dole i dwa na górze. Na prawo był wiszący z sufitu hak z zakrwawionym końcem. Po lewej ujrzał widok, który zmroził krew w jego sercu-leżały tam ciała kilku ludzi i jednego elfa.Ciała były naznaczone śladami licznych narędzi,ktorymi zadawano ból.
Elaethir zawrócił "zwiadowcę" do umysłu.Teraz wysłał na zwiady astrala-jak mówiło ciale astralnym. Odrazu gdy dusza otworzyła oczy ujżała dziesiątki innych błądzoących dusz, które wysyłały swoje myśli ku jej jednej.Elf założył blokadę, do rozmowy dopuścił jednego. Owa jedna dusza okazała sie być pół-elfem,który z chęcią zaprosił Elaethira do zwiedzania umysłu.Elf widział różne myśli nim dotarł do tych, które chciał widzieć.Te właśnie wprawiły jego duszę w strach, który dość utrudnia koncętrację. Myśli te były okropne. Przechowywały wspomnienia z dnia smierci. Katusze
zadane przez dwójkę gnomów. Pytania, które zadawał siedzący z tyłu krasnolud.Odpowiedzi wychodące
z wielkim trudem przez uszkodzone usta i powybijane zęby.Pyanie były na ogół o Księdze Piątego Żywiołu. Elaethir wyszedł z tych myśli w poszukiwaniu takich, które tyczyły by się tej książki.
Dobrze wybrał bo po krótkim czasie znalazł odpowiednie drzwi. Stałchwile przed nimi, gdy nagle się uchyliły. Najwyraźniej gospodarz zapraszał do zwiedzenia pokoju. Myśli o księdze było mnóstwo, ale na szczęścia gościa wszystkie pogrupowane w kategori. Szybko odnalazł to co chciał i wyszedł z gościnnego umysłu rozmówcy. Astral powrócił do swego ciała fizycznego.
-Przecież nieliczni wiedzą o tej księdze-szeptał do siebie Elaethir- Nawet ja wiedziałem wcześniej
tyle co nic.
-Dziękuję wam-powiedział w przestrzeń.
Strasznie bolała go głowam,jak zawsze po wycieczkach astrala.Wciąż myślał nad księgą.
Przecież mało kto o niej wie.Istnieją tylko dwa egzemplarze. Jeden w głównym klasztorze zakonu Rin Adel a drugi gdzieś za Morzem-myśli aż huczyły w głowie Elaethira-Kto powiedziłą o niej temu krasnalowi?
Zastaniawiało go najbardziej jedno,mianowicie czy krasnolud dostałto co chciał? Czy już pochłoną wiedzę zawartą w księdze?Gdyby tak było bez problemu mógłby zabić jego duszę. Przecież nie chciał by się ujawnić.
Sama księga napisana został wieki temu a samego autora nikt nie zna. Żadne zapiski ani pamięć najstarszych elfów nie sięgają tamtych czasów. Tytuł Księga Piątego Żywiołu został nadany wiele lat po ukazaniu się książki i to tylko dlatego, że te słowa najczęściej się w niej powtarzają.Wiedza w niej zawarta jest uważana za największą i najpotężniejszą kiedykolwiek spisaną w jednym dziele.Dotyczy ona dwóch sfer umysłu-Świadomości i Podświadomości.
Nielicznie mieli dostęp do księgi, a i tak kiedy ją przeglądali stała nad nimi straż. Przed otwarciem księgi zawsze składali przysięgę, że to co ujrzą zachowają dla siebie.
Księge Piątego Żywiołu podzielono na wiele pomniejszych dzieł zawierających co najwyżej po dwa rozdziały i to tak tylko te, w których pisze się o medytacji i wycieczce ciała astralnego. Wszystkie straszne sposoby zabijania, przemian i temu podobnych rzeczy zostały w głównej księdze i tylko w niej.
Elaethir sam księgi nie widział, ale słyszał o niej wiele od swojego mistrza. Siwego, starego gnoma, który do tej pory uważany jest za najwspanialszego znawcę sztuki Piątego Żywiołu. Tak póżniej nazwano sztukę sterowania podświadomością i całym umysłem.
Eleathir długo rozmyślał nad tym co wyczytał w umyśle pół-elfa nim ruszyłw dalszą drogę. Teraz wiedząc o iluzji świadomej szybklo dotarł do wyjścia z lochów.Jedyne co zostało do zrobienia to znaleść drzwi, których nigdzie nie było można dostrzec.Elaethir znów musiał się skupić. Na szczęście bół głowy trochę ustał ale zaraz po ponownym wejściu w świad podświadomości znów się nasilił.iluzja była szczególnie silna.Jej zdjęcie zajęło mu sporo czasu i chwilowo pozbawiło zdolności kojarzenia.Kiedy już doszedł do siebie, wstałz ziemi i otrzepał ubranie, uchylił lekko drzwi. Na zewnątrz stał,znany już Elaethirowi, krasnolud.
-Nierid!Nierid!-wrzeszczał-Gdzie się podział ten nizoł?
Eleathir szybko zamkną drzwi.

*


Ściana wreszczie póściła.Felen dosć osłabiona wróciła do ciała fizycznego.Działnie tabletki zmniejszyło ból głowy.Elfka wyzła z transu.Choć ognisko już przygasało to i tak nikłe światło raziło ją w oczy.Gdy już źrenice odpowiednio się ukształtowały dostrzegła Ghargela leżącego nieopodal.Gnom smacznie chrapał i od czasu do czasu rzucał pojedyncze słowa.Felen wstała z ziemi,podzeszła do swojego konia, zdjeła koc i położyła go po przeciwnej stronie ogniska.Nim poszła spać dożuciła jeszcze kilka kawałków drewna do ognia.
Obudziło ich rżenie koni. Felen jakoś zabradzo się tym nie przejeła. Rzuciła tylko niedbałe spojrzenie w strone zwierząt i usneła znowu.Ghargel rozejrzał się dokładniej. PO jego prawej stroni coś stało.Jakiś cień zamigotał w blasku ogniska.Gnom złapał miecz, kóry leżał koło niego.
Miecz był piękny,prawdziwa elficka robota.Znaczony runami, które układały formułę zaklęcia.Dzięki niemu jedna osoba-strażnik z Rin Adel-mógł się przemienić. Owym strażnikiem był właśnie Ghargel.
Gnom mocniej złapał rękojeść. Cień powoli się zbliżał, wpatrując sie tylko w jedno miejsce-głowę Felen.Stwór znalazł się w bliskiej odległości od Gharagela, gdy ten wyskoczyłz posłania i ciął w twarz.Miecz przeszedłprzez owy cień jak przez powietrze.Ciął ponownie, tym razem pod żebra.Ale i tym razem przez powietrze.Gnom zobaczył tylko coś na wzór uśmiechu gdy upadł na ziemię pod potężnym ciosem szponów potwora.
Felen obódził ból głowy.Rozejrzała się niedbale. Kątem oka dostrzegła cień idący w jej stronę. Za nim w kałuży krwi leżało jakieś ciało.elfka zaczeła przeszukiwać pamięć w poszukiwaniu odpowiednich zaklęć. Szukała takich, które mogły by zniszczyć potwora bądź zabrać ją daleko stąd.Cień był już o krok gdy przywołał odpowiednie zaklęcie.Nie zadziałało.
-O czymś zamomniałam. Tylko o czym?-pomyślała.
Tym razem wypowiadanej formule towarzyszyło odpowiednie ułożenie rąk. Cien zrzedł aż w końcu znikł.
-Ghargel!Ghargel, nic ci nie jest?-krzyczała biegnąc do gnoma.-Jesteś ranny.Powiedz jak mogę ci pomóc?
-To nic ledwo draśnięcie-odparł.-W sakwie przy moim koniu jest buteleczka z biłą miksturą.Przynieś mi ją tutaj.
Felen wstałą od gnoma i podbiegła do koni.Znalezienie flakonika zajeło jej dobrych kilka minut.Próbowała się śpieszyć, ale jednak ciężko jest wypatrzyć cokolwiek w zupełnych ciemnościach i w dodatku z drżącymi rękoma.W końcu znalazła.Odwróciła się i zobaczyła, ze Ghargel zemdlał.Podbiegła do niego i zaczeła nim potrząsać.
-Ghargel!Obudź się proszę-krzyczała mu nad uchem.
-Yyy...Przecież nie śpię-wysapał-Masz miksturę?
-Mam.Trzymaj.
Gnom wypił połowę zawartości a drugą połowę wylał na ranę.Mikstura miała przyśpieszone działanie bo krew zaraz zakrzepła a ból ustał.
-No odrazu lepiej-powiedział-Idź już spać,ruszamy skoro świt.

*


Elaethir spędził pod drzwiami kilka godzin. Na zewnątrz zaczeło zmierzchać kiedy odważył się ponownie je uchylić.Krasnoluda nie było nigdzie w pobliżu.Elf rozglądając się na boki wyszedł z lochów.Gdy zamkną za sobą drzwi kątem oka dostrzegł zbliżającego się człowieka.Elaethir ruszył biegiem przed siebie, nie miał czasu zastanawiać się dokąd.Człowiek zblizał się z każdą sekundą i wyglądało na to, że skręci w stronę elfa.Lecz ten stanął kilka metrów od niego i spojrzał za siebie najwyraźniej czekając na coś. I ten czas Elaethir wykożystał jak mógł najlepiej. Rozejrzał się dokładnie chcąc znaleść kryjówkę,najlepiej niedaleko głównej bramy.Dostrzegł mały budyneczek położony kilka kroków od niego.Ruszył w tamtym kierunku. Dopadł drzwi szamotał się z nimi kilka sekund nim poją, że są zamknięte.Upadł na ziemię i to w najbardziej odpowiedniej chwili bo człowiek właśnie podją swój marsz.Szedł w strone bramy. Elaethir nie wiedział czy strażnik wie o jego zniknięciu i czy jego właśnie szuka.Wolałtego nie sprawdzać. Wczołgałsię w przestrzeń między małym budynkiem a murem klasztrou.Leżał tak przez chwile gdy dostrzegł człowieka. Ten doszedł do bramy, rozejrzałsię w koło, odwrócił i poszedł.Elaethir wyjrzał zza rogu kryjówki. Człowiek był już przy drzwiach do lochów i skręcił w prawo.
-Teraz mam czas-pomyslał elf-Moge w końcu stąd wyjść.
Podbiegł do bramy i szukał zasówy.Nigdzie jej nie znalazł.
-Czyżby brama była zamykana na czary-czarne myśli kołatały sie w głowie-Przecież niezdoąże ich otworzyć nim przyjdzie strażnik.
No ale cóż innego zostało mu do zrobienia, wrócił do straej kryjówki i czekał na człowieka. Długo oczekiwać nie musiał.Widac straznik nie miał dużego terenu do pilnowania.Chwila skupienia, ręce złożone w odpowiedni gest i Elaethir uśpił człowieka.Podszedł do bezwładnego ciała.Przy pasie wisał pęk kluczy,elf zabrał je.Jeden z nich przyciągną jego uwagę. Miał dziwny czerwonawy kolor a w dodatku połyskiwał w ciemności.
-Hmm...Wygląda mi na magiczny-pomyślał-Czyżby taki był zamek w bramie?
Podbiegł do niej i przyłożył kluch na wysokości swojego ramienia.Coś zamigotało słabym światłem.Elf Dostrzegł dziurę na klucz.Włoży go tam i przekręcił trzy razy. Brama ustąpiła a Elaethir wyszedł na zewnątrz.Strażnika zostawił tak jak ten leżał tylko klucze rzucił koło niego.Nareszcie od ponad miesiąca, o ile dobrze liczył, czuł się wolny.Wyszedł z klasztoru Matki Druidów i ruszył biegiem przez las do najbliższego miasta.

*


-Wreszcie Ald Earte-powiedziała Felen.
-Czemu przyszedł akurat tutaj-odparł Ghargel.
-Nie wiem.Najprawdo podobniej poszedł tam gdzie kazały mu kamienie.
-Wytłumacz mi co one takiego w sobie mają,że on idzie tam gdzie te mu każą,a ty jesteś na najlepszej drodze żeby robić to samo?
-Nie mam pojęcia.Ale Elaethir mówi,że jest w nich zaklęta potężna moc,jak on to nazywa Moc Piątego Żywiołu.
-Hmm.. Czemu akurat piątego? Przecież są tylko cztery.
-Kiedys tłumaczył mi to na przykładzie. Są cztery podstawowe żywioły: Ogień,woda,powietrze i ziemia. Każdy z nich może panować nad drugim woda nad ogniem, ogień nad powietrzem, ziemia nad wodą a powietrze nad ziemią.Więc brakuje jednej rzeczy. Władcy absolutnego, który zapanował by nad wszystkimi.Brakuje właśnie piątego żywiołu.Ponoć kiedyś znaleziono tego władcę. Został nim umysł. Ponieważ odpowiednio prowadzony i wykorzystany potrafi zapanować nad resztą.To tak jakby wkółko ogniem palić powietrze,wodą zalewać ogień,ziemią zasypywać wodę a powietrzem rozwiewać ziemię.
Nie wiem czemu akurat ten przykład mi podał, może wcześniej usłyszał go od kogoś innego-skonczyła opowieść kiedy przechodzili przez most prowadzący do miasta.
swoje pierwsze kroki skierowali do karczmy by najeść się wreszczie do syta i troche odpocząć.To co tam zobaczyli zaskoczyło ich kompletnie.Pod ścianą w ostatnim stoliku, samotnie siadział elf.Ubrany był w poszarpany płaszczu.Jego długie ciemny bląd włosy spływały po ramionach.Felen bez namysłu podbiegła do niego z oddali krzycząc
-Elaethir!Elaethir!

*


Elaethir usłyszał jak ktoś wykrzykuje jego imie.Odwrócił się raptownie i ujrzał elfke biegnącą w jego kierunku.Przedstawicielka starszej rasy miała na sobie długi fioletowy płaszcz sięgający kostek.Płaszcz zapięty był pod szyją wspaniałą broszkę.Była ona zrobiona z ogromnego rubinu wyciosanego w kształt róży.Elaethir spojrzał na twarz elfki.Była piękna.Duże zielone oczy,mały nos
i pomalowane na czerwono usta.Włosy spięte z tyłu głowy miała koloru miodu.Gdyby nie one Elaethir pewnie nie poznał by kto do niego biegnie.
-Elaethir!Wreszcie cię znaleźliśmy-powiedziała siadając na przeciw niego.
Dopiero teraz elf dostrzegł idącego z tyłu gnoma.Był to Gharagel-strażnik z Rin Adel.Poznał po mieczu zawsze noszonym z tyłu na plecach, oraz po ciemnoniebieskim płaszczu z wyhawtowanymi smokami po bokach.
-Skąd się tu wzieliście-zwrócił się do Felen.
-Sześć tygodni temu umuwiłam się z tobą w Oxender.Czekałam tam na ciebie przez pół miesiąca-odpowiedziała-W koncu,kiedy pokazałeś mi gałązekę jemioły,ruszyliśmy z Gharagelem aby cie odnaleźć.
-Jak widzisz sam sobie poradziłem, ale i tak bardzowam dziękję wam za troske o moje życie.widze, że moge na was polegać.
-Witaj Elaethiru,kapłanie z Rin Adel-powiedizał Ghargel podchodząc do stolika.
-Witaj Gharagelu,strażniku z Rin Adel-odpowiedział wyklepaną formułką elf-No może darujmy sobie te formalności. Siadaj przyjacielu musze wam cos powiedzieć.
Gnom usiadł w miejscu,które wcześniej zajmowała Felen.Elfka przesiadł się teraz na ławkę Elaethira.
-Kiedy byłem w klasztorze Matki Druidów dowiedziałem sięże rządzący tam krasnolud imieniem Retaher
chce mieć, bądź już ma Księge Piątego żywiołu-zaczą elf-Teraz skoro jesteśmy już wszyscy razem, możemy połączyć nasze siły aby sprawdzić tą wiadomość.
-Co sugerujesz?-spytał gnom.
-Albo normalne wejście przez brame,albo wejście mentalne. Ale wtedy ja i Felen-spojrzałna elfkę, której zielone oczy wpatrzone były w jego twarz-na pewien czas zostalibyśmy kompletnie nieprzydatni.To znaczy, ze stracilibyśmy siłę na cokolwiek.
-Popieram ten pierwszy sposób-powiedział gnom.
-A ty felen co o tym myślisz?-spytał Eleathir.

*


Felen wybudził z zamyślenia lekki szturchaniec w bok.Spojrzała po przyjacielach, gdy dostrzegła, że oczekują od niej odpowiedzi powiedziała to co pierwsze przyszło jej na myśl"Zgoda".Uświadomiła sobie,że trafiła wyśmienicei,gdyż obaj towarzysze uśmiechneli się i powrócili do przerwanej rozmowy.
Felen chciała wrócić do tamtych pięknych marzeń.Do tej rzeczywistości, w której była nim szturchaniecją wybudziłSpojrzała na Elaethira.Głęboko wpatrzona w jego oczy powróciłą do pięknego świata marzeń.Jedynego miejsca, w którym mogła liczyć na szczęście u boku swojego wybranka.Od dawna była zakochana w Elaethiru po czubki swoich elfich uszu.W jej marzeniach razem mieszkają, razem podróżują,razem wychowują dzieci, które tak bardzo chciała mieć.
Kiedyś dawno temupowiedziała mu o wszystkim, lecz on zimnym i niewzruszonym głosem,odpowiedział, że nic z tego nie wyjdzie.Lecz ona ciągle miała nadzieję.Sama zresztą nie wiedziała czemu,może to ten wyraz oczu Elaethira kiedy tłumaczyłjej, że lepiej bedzie jak zostaną przyjaciółmi.MOże dlatego, że żaden inny mężczyzna nie zrobił dla niej tyle co on.To właśnie ten niebieskooki elf pokazał jej magię.Włąśnie on pokazał jej świat inny niż ten, który znała przedtem.Kiedy zabierał ją z Dzikiego Plemienia-elfickiej bandy złodziejaszków,wiedziała,że coś do niego czuje,jeszcze wtedy nie potrafiła tego nazwać.To właśnie Elaethir nauczył ją tych pięknych słów.Często je sobie powtarzała,najczęściej gdy w wyobraźni miała obraz ich obojga trzymających się za ręce na łące pełnej fiołków.I właśnie o tych rzeczach rozmyślała Felen najpierw przy stole, później w łóżku.Odwróciła twarz do poduszki i zaczeła cicho szlochać.

*


Elaethir usłyszał ciche,stłumione szlochanie.Wstał z łóżka i skierował swoje kroki do pokoju Felen.
Wszedł do niego i przywołał"świecącą kulę",która delikatnie oświetliła pomieszczenie.Dotkną ramienia elfki.Felen zwróciła głowę ku niemu.Elaethi spojrzał w jej oczy,które zaraz odwzajemniły spojrzenie.
-jaka ona jest piękna-pomyślał-Szkoda,że nic by z tego nie wyszło.
-Czemu płaczesz?-spytał.
-Pamiętasz jak dawno temu mówiłam ci o tym co do ciebie czuję?-odpowiedziała pytaniem.
-Tak,mówiłaś o miłości i otym, jak pięknie by było gdybyśmy byli razem.Pamiętam też,że tłumaczyłem ci dlaczego tak być nie może.Sądziłem że zrozumiesz.
-Jak widzisz ta sztuka zupełnie ci nie wyszła.Nauczyłeś mnie tylu rzeczy.Gdyby nie ty wisaiała bym teraz na szubiennicy bądź leżała w rowie ze sztyletem w brzuchu.Mówiłeś mi,że kochac znaczy być kochanym.Jednak jak się później okazało wcale tak nie jest.Proszę cię powiedz mi teraz dlaczego mnie nie chcesz.Czy ci się nie podobam?Czy może przeszkadza ci to kim byłam wcześniej?
-Felen to nie tak.Jesteś piękna,nawet najpiękniejsza z kobiet, które do tej pory spotkałem.To kim byłaś wcześniej mnie nie obchodzi, ważne jest to kim jesteś teraz.Ale już ci tłumaczyłem,że to nie wyjdzi i ty dobrze o tym wiesz.Proszę cię zostańmy przyjaciółmi-powiedział i ruszył w strone drzwi.
-Proszę cię nie zostawiaj mnie samej,nie dziś nie teraz.Zostań jeszcze chwile.Elaethir proszę.
-felen przecież dobrze wiesz co by z tego wynikło-powiedział znowu wracająć do jej łóżka.
Pochylił się nad nią i pocałował.Nie był to pocałunek miłosny, bardziej przyjacielski.Taki zwyłkły krótki pocałunek, którzy dobrzy przyjaciele często wymieniają.elaethir wyprostował się i wyszedł z pokoju.Poszedłdo siebie i siadł na łóżku.Tej nocy nie spał.Poświęcił ją na medytację i rozmyślania.


Niestety znów C.D.N.


Jahoke.
komentarz[6] |

Komentarze do "Piąty Żywioł cz.2"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Egipscy Bogow...
   Inspiracje ku...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.033852 sek. pg: