..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Opowieść o Władcy Światła, demonach snów i bezimiennym chłopcu



W zamierzchłych czasach w odległej krainie na szczycie szklanej góry mieszkał starzec, którego nazywano Władcą Światła. W jego władaniu były wszystkie sny. Rządził nimi przy pomocy swoich czterech demonów. Zwały się; Gwiezdny, Nocny, Poranny i Wieczorny. Dwa ostatnie były bliźniaczymi demonami. Gwiezdny był ulubieńcem Władcy, łagodny, opiekuńczy. Nocny za to był jego przeciwieństwem; fałszywy, podstępny, zły. Wszystkie jednak były posłuszne swemu panu. Ich zadaniem było pilnowanie ludzkich snów, a Władca Światła czuwał nad tym, aby ludziom śniły się tylko piękne rzeczy.
Starzec faworyzował Gwiezdnego Demona, co nie podobało się Nocnemu. W zazdrości zaczął obmyślać plany jakby tu zemścić się na swoim bracie, aby ten stracił przychylność Władcy. Przez wieki nic mu nie przychodziło do głowy, nie mógł znaleźć żadnego błędu w postępowaniu Gwiezdnego, niczego, co mogłoby zachwiać jego pozycję i zaufanie, jakim był darzony. Zły los niestety sprzyja cierpliwym.

Pośród ostrych granitowych szczytów mieszkał chłopak bez imienia. Znał dobrze Władcę Światła, chociaż nie wiedział, czym właściwie się On zajmuje. Nie wiedział też nic o demonach Władcy. Dla zwykłych śmiertelników były one niewidoczne. Bezimienny nie był jednak zwykłym śmiertelnikiem. Często widywał kłęby kurzu unoszące się wokół góry, widział też jak wielokrotnie Starzec rozmawiał z tymi wirami. Nie dziwił się temu, gdyż wiedział, iż starzy ludzie – szczególnie samotnicy –mają wiele tajemnic i sekretów.
Chociaż ludzie garnęli się do Bezimiennego, mieszkał sam od dawna na urwisku, powyżej wioski.
Emanował jakimś ciepłem i wewnętrznym spokojem, który bardzo lubiły dzieci. Zawsze wokół jego chaty kręciło się kilkoro z wiosek leżących w dolinie.
Bezimienny często przychodził do Starca na szczyt Szklanej Góry. Dużo wtedy rozmawiali, śmiali się, ale za każdym razem, gdy Starzec pytał go o sny, ten szybko zmieniał temat. Ta reakcja bardzo dziwiła Władcę Światła. Zastanawiał się ”Czyżby śniły mu się złe sny?”
Wezwał do siebie Swoje Demony i zaczął je wypytywać. Demony były zaskoczone pytaniami Starca. Znały wszystkich ludzi – wszystkich, którzy śnią. Niestety nie znały chłopca z urwiska. Władca odesłał Demony do swoich zajęć, a sam zamknął się w pustelni i pogrążył w zadumie. „Czyżby On nie śnił? Może dlatego jest taki smutny?”
Pewnego dnia zawołał swoich pomocników i rzekł:
- Musimy pomóc bezimiennemu. Chcę, aby i On poznał czym są piękne sny, Myślę, że zasługuje na to.
Demony bez słowa ruszyły w świat, aby zebrać najpiękniejsze sny i dać je chłopcu z urwiska.
Po powrocie starzec zebrał wszystkie sny i zamknął je w krysztale. Kryształ powierzył Gwiezdnemu, aby ten obdarzył bezimiennego snami. Ten wybór nie zadowolił Nocnego Demona. Chciał sam wykonać to zadanie, ale żaden z nich nie podważał rozkazów swego pana.
Obmyślił wtedy plan, jak pozbawić swego brata przychylności Władcy.
Zastawił pułapkę na Gwiezdnego.
Demony wiedziały, że jeśli jeden z nich wejdzie do snów człowieka, a ten niespodziewanie się zbudzi, to szok spowodowany tym zdarzeniem może spowodować obłęd takiego człowieka lub jego śmierć.
Wieczorem Gwiezdny wziął kryształ snów i ruszył w kierunku domu bezimiennego. Gdy tylko zobaczył, że chłopiec śpi wpłynął do jego umysłu.
A Nocny zaczaił się i z oddali obserwował czekając na dogodny moment.
Gwiezdny rozproszył najbarwniejsze sny w umyśle bezimiennego.
A Nocny czuwał.
Chłopiec unosił się w przestworzach, przemierzał w śnie cudowne krainy.
A Nocny czekał.
Gwiezdny zabrał bezimiennego na najwyższe szczyty i najgłębsze oceany.
A Nocny czekał.
Obaj zwiedzali przedziwne budowle, oglądali najróżniejsze zwierzęta.
A Nocny czekał i czekał, i czekał.
Wstawał świt, gdy Nocny wyszedł z ukrycia i wpełzł do snów młodzieńca, jakby wąż wślizgujący się do zbutwiałego pnia.
Skrycie obserwował brata jak ten prowadzi młodzieńca przez kolorową krainę. Wyczekał najlepszy moment i zaatakował. Rzucił się na Gwiezdnego, niczym kot na mysz. Odepchnął go od bezimiennego. Uskoczył, wykonał zwrot i rzucił się znowu. Gwiezdny wzbił się do góry. Był zaskoczony, nie rozumiał, co się stało. Czekał i patrzył.
Na razie chłopiec niczego nie zauważył. Szedł dalej w swoim śnie poprzez kwiecistą łąkę, w kierunku barwnej tęczy, gonił motyla.
Nocny wzbił się w niebo. Stanął twarzą w twarz z Gwiezdnym, a jego oblicze wyrażało całą nienawiść i złość z powodu bycia tym drugim.
- Dlaczego tu? Dlaczego teraz? – pytał Gwiezdny.
Nie uzyskał odpowiedzi, zamiast tego Nocny jednym ruchem szponiastej ręki rozerwał łąkę tuż przed nogami chłopca, tworząc ogromne urwisko. Załopotał skrzydłami i wytworzył wir powietrzny, który skierował wprost na Bezimiennego.
Widząc to Gwiezdny przeskoczył nad bratem, chwytając chłopca znad przepaści. Manewr ten nie udał się, gdyż Nocny cisnął w ich kierunku błyskawicę. Przeszyła ich obu. Jeszcze przez chwile jakby stali zawieszeni nad przepaścią. Potem runęli w dół.
Nocny Demon czym prędzej postanowił wydostać się ze snu, aby nie zostać uwięzionym, gdy przy upadku chłopiec się zbudzi.
A demon i chłopiec spadli porażeni piorunem. Ale chłopiec wcale się nie zbudził. Był martwy, gdyż to wcale nie był sen, to zdarzyło się na jawie.
Błyskawice w dolinie przyciągnęły uwagę Władcy. Gdy ziemią zatrzęsło, wiedział, ze stało się coś strasznego. Wybiegł ze swojej pustelni i zaczął spiesznie schodzić w tamtym kierunku.
Ciągle przyspieszał kroku, ale zdawało mu się, jakby droga wydłużała się, ciągnęła w nieskończoność.
Nocny ciągle szukał wyjścia ze snu, latał, miotał się, ale wyjścia nie znalazł – bo go nie było!

(Nikt z wielu, którzy zajmowali się biografiami wielkich Magonów nie odkrył, jak młody chłopiec przeniósł sen do rzeczywistości i dlaczego nawet demony snu się nie zorientowały.)
(W Wielkiej Księdze Snów jest tylko mała wzmianka o Demonie Nocnym, jednak do końca nie zostało wyjaśnione, co się z nim stało. Wędrowni bajarze opowiadają, że za swój czyn został strącony do wulkanu, przykuty do ściany i skazany na wieczne potępienie, gdyż inne demony nie mogły mu darować bratobójczego ataku.)

Kiedy Starzec dotarł na dno urwiska zastał zakrwawione, martwe ciało bezimiennego nad którym płakał Gwiezdny Demon.
Odwrócił wzrok do swego pana, był pełen bólu i desperacji. Władca zrozumiał jego zamiary. Nie protestował jednak. Nawet on nie miał prawa powstrzymywać swego przyjaciela.
I nagle jakby czas się zatrzymał, pioruny zamarły, deszcz zatrzymał swój lot, wiatr przestał wiać. Demon wbił się w przestworza, zaczął jaśnieć, a ledwo dostrzegalna poświata zmieniła się w ogniste promienie. W jednej chwili, ta błyszcząca kula spłynęła z dużą prędkością wprost do ciała bezimiennego.
Chłopcem wstrząsnęły dreszcze, przestrzeń wokół niego rozbłysnęła światłem i nagle wszystko się skończyło. Chmury się rozwiały, wiatr ucichł, grzmoty przestały bić w ziemię. Bezimienny wstał, niby ten sam, ale jakiś inny – inny zewnętrznie i wewnętrznie. Jego rysy wyostrzyły się, włosy mu zbielały. Można by rzec, że bił od niego blask, jego oczy zmieniły kolor, teraz opalizowały w zieleni i błękicie. Zobaczył to starzec i zapłakał za utraconym przyjacielem. Wiedział, że choć utracił go bezpowrotnie to Gwiezdny Demon żył teraz w duszy bezimiennego młodzieńca. Oddał mu życie - siłę i moc czynienia rzeczy – dary o których żaden śmiertelnik nie mógł nawet marzyć.
Młodzieniec wstał chwiejąc się na nogach. Starzec podbiegł do niego.
- Czy, czy on...?
- Czuję jego obecność, przemawia do mnie.
- Co teraz zrobicie?
- Muszę iść, poszukać kogoś lub czegoś, co pozwoli mi spłacić mój dług wobec Gwiezdnego!
- Bezimienny?
- Nie mów już tak do mnie, nazywaj mnie Zorian!
- ?
- W starym języku to oznacza Gwiezdny!
Stali tak obaj wpatrzeni w różowiejące od zachodzącego słońca niebo. Chłopiec uśmiechnął się do Władcy Światła, a potem bez słowa odwrócił się i zaczął iść. Z oddali dobiegły go jeszcze słowa starca: „Zorianie! Zorianie! Wrócisz tu kiedyś?
Zorian ruszył przed siebie.


Zorian.
komentarz[5] |

Komentarze do "Opowieść o Władcy Światła..."



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Inspiracje ku...
   Egipscy Bogow...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.021291 sek. pg: