..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

I ZAMILKNIE PIEŚŃ...



W dole szumiała potężna rzeka. Idąca brzegiem urwiska kobieta owinięta w przemoczony płaszcz nie znała jej nazwy. Z każdym krokiem odczuwała brak elementarnych umiejętności przydających się w wędrówce. Ostatniej nocy nie udało jej się rozpalić ogniska, żeby się przy nim ogrzać. I wcale nie dlatego, że drewno było mokre. Po prostu nikt nigdy nie nauczył jej, jak wykrzesać najmniejszą iskrę. Żywność kurczyła się w zatrważającym tempie, a przecież dla własnego bezpieczeństwa zeszła z uczęszczanych ścieżek. Mniej obawiała się nieznanego dzikiego zwierza niż ludzi, którzy mogliby wspomnieć jemu, kogo spotkali z podróży.
Kiedy rano wyruszała w drogę, pozbawiona była niedawnego optymizmu. Humoru nie poprawiło jej nawet to, że przestało padać. Bezlitośnie zimny wiatr osuszył w końcu jej długie brązowe włosy. Jednak jej gruby płaszcz raz opity wodą nie chciał wyschnąć i ciążył jej niemiłosiernie. Wolała nie myśleć, w jakim stanie znajdują się kiepsko zabezpieczone przez nią pergaminy. Jedyne, co jej zostało, to iść dalej. Ale gdzie znajdzie schronienie przed wrogiem władającym magią?
W jednej chwili wróciło do niej wspomnienie ostatniego snu. ...Jasnowłosy mężczyzna zbliża się do znienawidzonej przez nią wieży. Niesie duży pakunek dziwnego kształtu. Wchodzi. Potężny rozbłysk światła...
Otrząsnęła się z zamyślenia. Rozważanie snów nie ma sensu.
- Silendo, przecież i tak nie zobaczysz w nich przyszłości, ani prawdziwych zdarzeń - szepnęła sama do siebie. Bardzo chciała uwierzyć w to, co powiedziała. Ale coś w głębi świadomości mówiło jej, że bardzo się myli.

*****

Jej kolejny dzień wędrówki miał się ku końcowi. Zaczęła rozglądać się za suchym miejscem na noc, zresztą bez większego efektu. Z każdą chwilą coraz mniej promieni słońca dzieliło się ze światem swym blaskiem. Zniechęcona szła dalej. Zbocze przepaści po zmroku nie należało do bezpiecznych szlaków. Jednak nie dla niej; niezwykle wyczulonym zmysłom wystarczało słabe światło księżyca. Żeby choć znaleźć jakąś jaskinię...
Nagle dosłyszała jakieś poruszenie tuż przed sobą. Plusk kamienia wpadającego do rzeki... Rozejrzała się szybko. Z ciemności wyłonił się mężczyzna. Przez chwilę zawahała się, czy nie zepchnąć go w przepaść. Zrezygnowała jednak z tego pomysłu, telekineza kosztowałaby ją zbyt wiele sił. Uznała, że nie ma szans się ukryć. Sięgnęła po krótki łuk. Miała go dopiero od dwóch dni i nie nauczyła się jeszcze z niego strzelać. Strzała... "Jeśli chybisz, będziesz musiała posłużyć się mocą" -pomyślała. "Nikt nie może cię zobaczyć".
Stała nad brzegiem przepaści gotowa do strzału. Nieznajomy wciąż jej nie dostrzegł. Za to ona widziała go coraz wyraźniej. Obcy niósł przed sobą spory przedmiot zawinięty w grubą tkaninę. "Zupełnie jak w śnie" - pomyślała. "Jasnowłosy idzie dokładnie w stronę mojej wieży..." W jednej chwili podjęła decyzję. Schowała strzałę do kołczanu i spokojnym krokiem skierowała się w stronę przybysza.
Mężczyzna w końcu ją dostrzegł.
- Witaj, skądkolwiek przychodzisz - pozdrowił ją, a na jego twarzy otoczonej kręconymi blond włosami zagościł uśmiech. - Widzę, że nie tylko ja nie znalazłem odpowiedniego miejsca na nocleg.
- Cóż, może tamta jaskinia będzie dobra? – wskazała właśnie zauważoną grotę, starając się ukryć zmieszanie. W końcu rozmawiała z osobą, którą chwilę wcześniej chciała zabić.
Podeszli razem we wskazane miejsce. Jaskinia nie była duża, ale za to sucha. Gdy tylko się w niej znaleźli, na zewnątrz znów zaczęło padać.
- Jestem Irnyr, a ty? Pogoda nas dzisiaj nie rozpieszcza... Dobrze, że cię spotkałem, sam w życiu bym nie dostrzegł tego miejsca. Całe szczęście, że wcześniej nazbierałem kilka suchych gałęzi. Nie będzie z tego wielkiego ognia, ale przynajmniej da trochę światła i chwilę ciepła - usta jasnowłosego prawie się nie zamykały.
- Jestem Silenda - nie wiedziała, dlaczego zdradziła mu swe imię. Patrzyła z podziwem na krzątającego się Irnyra. "Dobrze, że jest ze mną. Sama nigdy nie poradziłabym sobie z ogniskiem" - nie wypowiedziała na głos myśli. Jej wzrok padł na tajemniczy bagaż towarzysza. Cokolwiek to nie było, owinął to własnym płaszczem. Odwróciła się, nie chcąc zdradzać swego zainteresowania.
W tym czasie Irnyr zdążył rozpalić ogień. Silenda odłożyła na bok swoje wciąż mokre okrycie i usiadła jak najbliżej źródła ciepła. Sama się sobie dziwiąc wyciągnęła resztki swojego prowiantu i poczęstowała towarzysza. Przyjął z wdzięcznością, tłumacząc się, że ostatni posiłek jadł kilka dni temu. Przyjrzała się mu dokładniej; jego odzienie zdradzało, że nie należy do bogaczy.
- Dokąd zmierzasz? - zapytała.
- Do Teco. Mam przesyłkę dla Mistrza Cartiusa.
Silenda mimowolnie zadrżała na myśl tego imienia. "Mój sen okazuje się prawdą. Czy to znaczy, że moje pozostałe sny też się spełnią?"
Irnyr zaskoczył ją, zauważając jej drżenie. Podszedł do zawiniętego przedmiotu i po chwili okrył ją swym suchym płaszczem. Silenda wypowiedziała w roztargnieniu słowa podziękowania, jej uwagę przykuł przedmiot jej towarzysza. "Przesyłka dla Cartiusa..."
- Cóż to takiego? - wypowiedziała pytanie nie dające jej spokoju.
- Hm... właściwie nie wiem - wziął do rąk skrzynkę długą na mniej więcej pół łokcia. Pokrywały ją liczne płaskorzeźby ukoronowane sporym, realistycznym pająkiem na wieku. - Wręczył mi ją pustelnik napotkany dziesięć dni temu. Przedstawił się jako Mędrzec ze Scalli. Powiedział, że mnie oczekiwał. Obiecał, że jeśli oddam tą szkatułkę Mistrzowi Cartiusowi w nienaruszonym stanie, ten z pewnością wynagrodzi mnie okrągłą sumką...
- I tak po prostu mu uwierzyłeś? - Silenda wczuła się na chwilę w jego zachowanie. Doszła do wniosku, że Irnyr jej nie okłamuje. W każdym razie święcie wierzy w to, co mówi.
- Dlaczego miałbym mu nie wierzyć? Poza tym bardzo potrzebuję pieniędzy.
Postanowiła nie skomentować jego naiwności. Przyglądała się szkatułce w świetle gasnącego ogniska. Nie zauważyła na niej zawiasów ani zamka. Płaskorzeźby stworzone przez zręcznego rzemieślnika przedstawiały pająka na wielkiej pajęczynie rozpostartej na ludzkich czaszkach. Pomimo ciekawości, nie wzięła jej do ręki.



strony: [1] [2]
komentarz[4] |

Komentarze do "I zamilknie pieśń..."



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Inspiracje ku...
   Egipscy Bogow...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.026600 sek. pg: