..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

DO GÓRY NOGAMI



- Winny – głos barczystego krasnoluda odbił się echem od ścian sali Sądu Najwyższego i spowodował interesująco skrajne emocje na twarzach zgromadzonych osób. Było ich bardzo wiele. Gdyby ktoś zechciał przyjrzeć im się z bliska i zrobić spis dotyczący rasy, stanu społecznego i posiadanego majątku, miałby poważny kłopot. W jego skrupulatnie przygotowanych notatkach figurowaliby chyba wszyscy możliwi przedstawiciele gatunków myślących zaczynając od obdartego, żebrzącego niziołka, a kończąc na nadętym, ufryzowanym i błyszczącym brylantyną krasnoludzie.
Wśród tego z pozoru przypadkowego tłumu znajdowało się wiele osób udających ubiorem i zachowaniem wyższą rangę społeczną niż ta, do której bez wątpienia należeli. W slangu ulicznym byli to tak zwani „tandeciarze”. Z całą pewnością osoba zajmująca się badaniem stosunków społecznych zaliczyłaby do nich wysoką, niezwykle pulchną elfkę z nieco rozmazanym tuszem do rzęs, ubraną w poplamioną imitację arystokratycznej sukni. Dziewczyna, a może już kobieta (ilość upiększaczy na twarzy uniemożliwiała racjonalną ocenę wieku) przechylała się dziko przez balustradę w sali Sądu Najwyższego, oddzielającą część dla widzów od części dla naprawdę zainteresowanych. Najwyraźniej przedstawicielka braci Starszej Krwi zapomniała, co oznacza niestarannie wyhaftowany herb szlachecki na jej fiołkowym kapeluszu, ponieważ naśladując głos ni to zamroczonego nalewką człowieka, ni to krasnoluda, wykrzykiwała zawzięcie w stronę sędziego:
- Ty psi synie jeden! Jak tylko stąd wyjdę, wychędożę cię, łajzo jedna!!!
Na sali zapanował ogólny śmiech.
- Chciałbym to zobaczyć – okrągły niziołek wyszczerzył w jej stronę pożółkłe od nikotyny zęby. - Jeszcze nie zdarzyło mi się oglądać sceny, w której ostroucha chędoży krasnoluda.
- Zamknij się, pokurczu śmierdzący - elfka z pasją godną najodważniejszego rycerza cisnęła w stronę hobbita symbol wysokiego stanu społecznego. Kapelusz z głośnym świstem w ogóle nie pasującym do delikatnej bawełny, z której był zrobiony, przeciął duszne powietrze sali Sądu Najwyższego i spadł prosto pod nogi sędziego. W tak osobliwej, haniebnej chwili, świadczącej o braku szacunku wobec tak ważnej osoby, jaką był barczysty krasnolud, powinna od razu zapanować cisza. Wszyscy jednak, którzy przekrzykiwali się nawzajem, nie dość, że nie zauważyli tak potwornego incydentu, to nie wiadomo dlaczego zaczęli zachowywać się jeszcze gorzej. Jednym słowem zapanował dokumentny chaos. A cóż na to wszystko sędzia? Gdyby ktoś zechciał wówczas poznać jakiekolwiek jego uczucia lub ocenić wyrażane przez niego emocje, niestety zawiódłby się... i to nawet bardzo. Przedstawiciel prawa rządzącego życiem gatunków zdolnych do czucia i myślenia siedział w majestatycznej pozie na krześle przypominającym tron królewski i nie robił nic świadczącego o zainteresowaniu wyrokiem, który przed chwilą wygłosił. Po prostu siedział i uderzał kościstymi palcami w poręcz balustrady oddzielającej go od zgiełku panującego wśród osobników o niższym niż on ilorazie inteligencji. Nigdy nie był skłonny do wyrażania zbyt ogólnych stwierdzeń, a tym bardziej do negatywnej oceny bliźniego, ale tym razem jedynym, co przychodziło mu na myśl, były zdolności umysłowe zgromadzonych osób. Bez wątpienia odznaczały się mniejszym rozumem niż on. Sędziego tak bardzo zaabsorbowało wydawanie dźwięków poprzez stykanie powierzchni palców z powierzchnią wymienionej już wcześniej formy architektonicznej, że nie raczył nawet podnieść rodowej części garderoby, która spoczywała tuż obok jego wypolerowanego buta. On, jak przystało na kogoś należącego do wysokiej rangi społecznej, po prostu siedział, patrzył i wydawał dźwięki. Za wszelką cenę chciał odgrodzić się od hałasu, do którego zresztą był przyzwyczajony. Nie dziwiły i nie przeszkadzały mu ani wyzwiska, które elfka wykrzykiwała w stronę lubieżnego niziołka, ani latające w powietrzu nieudolnie uformowane z papieru kule naśladujące śrut z pistoletów służący za zabawkę dla dzieci, głównie krasnoludzkich. Zawsze od razu po ogłoszeniu wyroku zaczynał się ten sam cyrk. Nic więc dziwnego, że sędzia przyjmował wszystkie zdarzenia ze stoickim spokojem. Powoli opuścił jedną powiekę (drugie oko zostawił otwarte tak dla bezpieczeństwa) i uśmiechnął się z przekąsem. Udając bardzo cierpliwego, czekał na wkroczenie na terytorium sali Sądu Najwyższego ławy przysięgłych, która za dosłownie parę minut miała wyjawić wszystkim to, co uzgadniała przez wiele godzi. Krasnolud na moment skrzywił się z niesmakiem. Przez jego inteligentny i wykształcony umysł przebiegła najstraszliwsza z możliwych myśli. Spowodowała mrowienie na całym ciele, a najnieprzyjemniejsze uczucie wystąpiło w nogach, dokładnie w stopach. Musiał nawet zamknąć pełniące straż oko, aby uspokoić rozdygotane części dostojnego organizmu. Przestraszył się, że obdartusy, które tylko jemu zawdzięczają swoja marną egzystencję(!), ośmielą się w ramach buntu zlekceważyć wcześniejsze postanowienia i nie potwierdzą winy oskarżonego... Co wtedy??? Głośno przełknął ślinę... Wtedy... rąbnął pięścią w poręcz rzeźbionego krzesła... wtedy... No właśnie, co wtedy???
Notatki osoby, która od momentu usłyszenia echa w sali Sądu Najwyższego zechciałaby trudnić się opisem uczestników teraz bardziej bójek niż końcowej części procesu, właśnie w tym momencie powinny zostać uzupełnione dodatkowym stwierdzeniem. Należy pominąć rozważania, czy owe uzupełnienie zdynamizuje zapiski z domu sprawiedliwości, czy też ukaże wydarzenia w nim się rozgrywające w nowym świetle. Jeżeli kogokolwiek by to interesowało, to z całą pewnością tym kimś nie byłby ani sędzia, ani żaden z uczestników procesu. Skoro rzecz nie cieszy się zainteresowaniem, należy ją pominąć, a w najlepszym wypadku w ogóle wykreślić z pola jakichkolwiek skojarzeń. Faktem było i jest, że zmiany w procesie myślenia przyszłego dziennikarza lub autora scenek rodzajowych spowodował siedzący na miejscu świadka koronnego, niczym na bezludnej wyspie, niewysoki, krótkowłosy elf. Nie był ładny, ale do brzydkich też się nie zaliczał. Nie można stwierdzić, że na jego widok krasnoludki podciągały swoje suknie a elfki kryły się w popłochu w jaskiniach, więc niech jego uroda pozostanie tajemnicą. Czasem tak trzeba! (to taka mała wskazówka o dyplomacji dla pana dziennikarza). Wątpliwości natomiast, nie mogło budzić stwierdzenie, że od momentu ogłoszenia wyroku był blady niczym gipsowa statuetka w kształcie róży. Siedział jak posąg. Głowa zwisała mu bezwładnie nad stolikiem przeznaczonym dla tak ważnych osób jak on. Funkcja świadka koronnego zawsze była szanowana i ceniona w odpowiednich kręgach arystokracji. Elf rozpaczliwie wodził oczami po ornamencie w kształcie ślimaczego domku zdobiącym krawędzie mebla. Był smutny... Naprawdę... W pewnym momencie nad jego głową przeleciał czyjś but, który trasę lotu zakończył na twarzy sędziego. Podniósł się straszliwy harmider. Opanowany jak dotąd stróż prawa zrobił się czerwony jak pomidor na polu niziołka i wrzeszczał wymachując rękami. Niektórzy śmiali się głośno i cieszyli z ogromnego guza na czole sędziego. Inni próbowali opuścić salę obawiając się najgorszego. Nie interweniująca do tej pory straż złapała sprawcę haniebnego czynu i przewróciła go na ziemię. W ruch poszły metalowe pałki. Przygnębiony elf tylko przez chwilę mógł usłyszeć dziki krzyk szamotającego się człowieka. Potem już nie było to możliwe. Martwi nie wydają przecież żadnych dźwięków. Elf zrobił się zielony na twarzy. Chyba nie czuł się najlepiej. Może miał ochotę zwrócić na podłogę marny posiłek, którym go poczęstowano w apartamencie prokuratora. Szumiało mu w uszach. Mimo to słyszał, jak parę osób z powodów zdrowotnych musiało zostać wyprowadzonych na zewnątrz. Pozostali, a dominowała w tym elfka, już bez fiołkowego kapelusza, wrzeszczeli na siebie i oskarżali się nawzajem. Nie wiedział, do kogo należały głosy, które wyróżniały się spośród plątaniny kaszlnięć, splunięć i przekleństw.



strony: [1] [2]
komentarz[17] |

Komentarze do "Do góry nogami"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Inspiracje ku...
   Egipscy Bogow...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.064893 sek. pg: